poniedziałek, 23 lipca 2018

Rozdział 22: Granger to zła kobieta

Pełnia szczęścia
Część 2
Rozdział 22: Granger to zła kobieta







– Myślisz, że pani Hermiona dostała sukienkę? – spytał Draco swojego syna, kiedy pomagał mu założyć koszulkę.
Wprost nie mógł się powstrzymać przed kupieniem jej tej kiecki. Miał przeczucie, że jej się podobała i dobrze się w niej czuła, ale nie chciała się do tego przyznać. On natomiast nie umiał ukryć, że według niego wyglądała w niej naprawdę pięknie.
Malfoy doskonale też wiedział, że Granger będzie chciała zwrócić mu sukienkę, ale nie zamierzał jej ulec. Uważał, że kreacja ta była jak na nią szyta. A skoro miała się pojawić na ślubie jako jego osoba towarzysząca (dzięki, Teo!), to musiała się jakoś prezentować.
Poza tym był na najlepszej drodze do namówienia Nottów na granatowy garnitur dla drużby, co oznaczało, że Granger w błękitnej kiecce będzie wpasowywała się w niebieską kolorystykę strojów Malfoyów.
– Tak! – stwierdził ucieszony chłopiec. Uśmiech na jego twarzy pojawił się niemal od razu po usłyszeniu imienia swojej niani.
– Pewnie nas ochrzani, że zrobiliśmy po swojemu. Ona woli rządzić niż się podporządkowywać – kontynuował Draco. – Ale wiesz co synu? Facet czasem musi postawić na swoim. 
Dzwonek do drzwi przerwał poważną mowę Malfoya. Po drugiej stronie oczywiście stała Hermiona gotowa na kolejny dzień pracy.
– Cześć – przywitała się, jednocześnie przestępując przez próg.
Szeroko uśmiechnięty Draco zamknął za nią drzwi. Blondyn nie byłby sobą, gdyby od razu nie zapytał:
– Dostałaś przesyłkę?
– Tak...
Niemal cały poprzedni dzień spędziła u swoich przyjaciół. To właśnie tam znalazła ją sowa, przerywając im obiad i opowieść Rona o brytyjskich przemytnikach w Szwajcarii. 
– Miło mi, że posłuchałaś się mnie i jej nie odesłałaś – przyznał szczerze, przyglądając się, jak dziewczyna odwiesza sweterek na wieszak. Wraz ze zbliżającym się końcem wakacji, również pogoda zaczęła się psuć. – Byłem pewien, że postawisz na swoim.
– Miałam taką myśl, żeby ta sowa do ciebie wróciła, ale Ginny mnie powstrzymała... – przerwała na chwilę. Nie kłamała mówiąc, że jej posłuszeństwo wynikało z ingerencji Weasleówny. Hermiona  naprawdę chciała odesłać paczkę, ignorując prośbę Draco. To Ginny przemówiła jej do rozumu i przekonała do tego, żeby najpierw z nim porozmawiała, a dopiero później ją zwracała. – Wiesz, Malfoy, naprawdę nie musiałeś...
– Och Merlinie, Granger, daruj sobie te gadki. Nie musiałem, ale chciałem, więc to zrobiłem. Po prostu. – Wzruszył ramionami. Hermiona spojrzała na niego uważnie. Tego dnia naprawdę dopisywał mu świetny humor, cały nim emanował – od wesołych iskierek w oczach, po nieschodzący z jego twarzy uśmiech. – I będziesz pasowała do mojego garnituru – dodał po chwili.
Stwierdzenie to sprawiło, że Granger wewnętrznie się załamała. Nie skomentowała w żaden sposób wypowiedzi Malfoya. Nie zamierzała również się z nim kłócić – nie tylko dlatego, że jego upartość była aż nazbyt widoczna i wiedziała, że nie wygra słownej potyczki, ale również dlatego, że ta sukienka także jej się podobała. Owszem, czuła się głupio, że Draco kupił dla niej tak drogą rzecz, choć z drugiej strony miała świadomość, iż dla niego to nie był duży wydatek. A dla niej – niestety – tak.
W chwilach takich jak ta uświadamiała sobie, jak pieniądze mogą uprościć życie. Jednak co po nich, skoro Malfoy wychowywał się w zimnej, pozbawionej uczuć rodzinie? Chociaż duży majątek otwierałby przed nią mnóstwo możliwości, to gdyby miała wybór, przeżyłaby swoje życie tak samo. No, może nie licząc pewnej decyzji sprzed czterech lat...
Kochała swoich rodziców ponad życie, oni ją także, o czym powiadamiali ją nie tylko przez całe jej dzieciństwo, ale również w czasie jej dorosłego życia. A Draco tego nie miał. Hermiona wiele razy zastanawiała się nad tym faktem i podziwiała Malfoya. Chociaż sam nie miał najpiękniejszego dzieciństwa, potrafił takowe zapewnić swojemu synowi. I nie było dla niego przeszkodą samotne wychowanie. Poradził sobie świetnie, czym ona nie mogłaby się pochwalić. Stchórzyła.
– Dziękuję – powiedziała do Draco, ignorując jego poprzedni komentarz. Uśmiech na jej twarzy podpowiedział mu, że naprawdę już odpuściła.
– Czyli mam rozumieć, że nie będziesz się ze mną wykłócać i przyjmiesz ten prezent? – nie omieszkał spytać Malfoy, zakładając ręce na piersi. Swoje wiedział, jednak musiał to usłyszeć. Wtedy poziom jego satysfakcji wzrośnie jeszcze bardziej.
– Na to wychodzi.
– Tak, Granger! O to mi chodziło! – stwierdził z entuzjazmem. Zrobił krok w jej kierunku i położył ręce na jej ramionach. – Nie sądziłem, że kiedyś z tobą wygram. I to w taki prosty sposób!
– Dałam ci wygrać – słusznie zauważyła.
– Fakt... – przyznał jej rację. – Ale widzisz, dla mnie liczy się tylko ta wygrana – uściślił, szczerząc się szeroko.
– Kiedy tak patrzę na twój zachwyt moim poddaniem się, to zaczynam rozważać założenie tej sukienki na wesele...
Draco zmrużył oczy. Natychmiast połączył fakty i doszedł do wniosku, że gdyby przyjęła prezent od niego, a mimo to nie skorzystała z niego na weselu, to byłby skłonny pogratulować jej sprytu. Takiego rozwiązania się po niej nie spodziewał.
– Pod całą tą powłoką dobroci i spokoju, w środku jesteś naprawdę złą kobietą. – Pokręcił głową i puścił jej ramiona. – Do zobaczenia później, młody jest u siebie – powiedział, po czym wyszedł z domu.



.*.*.*.*.



– Draco! – zawołał radośnie Teo, wchodząc do gabinetu Malfoya.
Blondyn podniósł wzrok znad wypełnianego przez niego dokumentu. Jego wyraz twarzy nie był tak wesoły jak Notta – ostatnim razem, kiedy jego kumpel wparował taki szczęśliwy do jego gabinetu, zmarnowali pół dnia pracy. Teraz nie był na to zbyt dobry czas.
– Czego? – burknął, rzucając swoje pióro na blat biurka.
Nott odsunął krzesło stojące naprzeciwko i klapnął na nie. 
– Coś jesteś dziś nie w sosie – stwierdził krótko.
– Ja? Ja jestem bardzo w sosie, tylko muszę cię uprzedzić, że ten numer nie zadziała drugi raz.
Teodor od razu załapał, że Malfoyowi chodzi o ostatnią sytuację, kiedy we dwóch zerwali się z pracy, by zaprosić Granger na ślub. Tylko, że Draco z początku o tym nie wiedział – wtedy mógłby nie zgodzić się tak szybko.
– Nie, nie szefuńciu, ja nie przyszedłem do ciebie po to. Dzisiaj haruję jak wół – uspokoił go. Malfoy tylko uniósł prawą brew i nie przerywał mu. – Przyszedłem tutaj, żeby cię ostrzec... – zrobił dramatyczną pauzę – ponieważ... odwiedzi nas samiuśki... Blaise Zabini!
– I to jest takie groźne? 
Teodor wewnętrznie się załamał. W chwilach takich jak ta miał wrażenie, że jego przyjaciel myśli tylko o powrocie do domu, do syna i Granger.
Widział jak na nią patrzył ostatnio i wtedy już nie miał wątpliwości, dlaczego ich słynny wyjazd do Francji skończył się w łóżku. Owe spojrzenie dało mu również do myślenia, dlaczego do tej pory nie znalazł sobie żadnej kobiety na dłużej. Podejrzewał, że Draco poczuł coś do Hermiony i to było prawdziwe. W końcu nie bez powodu nie mógł się pozbierać po zwolnieniu jej. Zresztą, Astoria bardzo chętnie wspierała go w takim rozumowaniu, bo podzielała jego zdanie. Jednak dziwnie czuł się ze świadomością, że padło akurat na nią. W Hogwarcie jako dzieci to byłoby nie do pomyślenia... A teraz przyłapywał się na tym, że kibicował im. Pomimo dosyć napiętych stosunków sprzed lat potrafili dojść do porozumienia. To nie mógł być przypadek.
Tylko szkoda, że on to zauważył przed nimi.
– Blaise Zabini za kilka dni ruszy swój leniwy tyłek do Londynu na mój wieczór kawalerski, żeby schlać nas do nieprzytomności, a ty pytasz się co jest w tym groźnego? O stary, zapomniałeś o cudownych i beztroskich latach naszej edukacji.
Prawdę mówiąc, Draco zapomniał nawet o samym Zabinim. Zaraz po wojnie zwiał do Stanów, bo tutaj nic go nie trzymało. Od tamtej pory prawie nie słyszał wieści o nim. Podobno on też założył swoją działalność, ale kompletnie wypadło mu z głowy, czym dokładnie się zajmował. 
Wiadomość, że Blaise pojawi się na kawalerskim Notta (o którym, notabene, zapomniał na śmierć – za co oczywiście winny był sam Teodor, który gadał tylko i wyłącznie o tym, co ma zrobić à propos ślubu) dosyć go ucieszyła. Może Zabini nie był jego wielkim przyjacielem, ale w szkole utrzymywali ze sobą dobre stosunki – chociaż nie tak dobre jak z Teodorem czy Astorią, których miał za przyjaciół. Później ich drogi się rozeszły. Jakoś ze dwa lata temu Blaise pojawił się w Londynie, ale akurat wtedy Scorpius się rozchorował i możliwość spotkania przepadła. 
– Fakt, nie pomyślałem o tym w ten sposób.
– Załatw z Granger, żeby została z małym tego wieczoru. Astoria też gdzieś wyskakuje z koleżankami, więc z nią nie zostanie – powiadomił go Nott, po czym wstał z miejsca.
– Skąd wiedziałeś, że...
– Znamy się już kilka lat. Zdziwiłbym się, gdybyś nie zapomniał o naszym małym ślizgońskim zlocie – stwierdził, klepiąc go po ramieniu. – A teraz pozwól szefuńciu, że sobie pójdę do swojej roboty.
Draco zgodził się na to z czystą przyjemnością.



.*.*.*.



Granger miała złote serce i dosyć szybko się zgodziła – a przynajmniej dużo szybciej niż się spodziewał, bo nie zdążył jej nawet powiedzieć o podwyższonej stawce, kiedy przystała na jego prośbę.
W piątek rano jak zwykle zawitała u progu jego drzwi. W dłoni dzierżyła magicznie powiększoną torebkę – w końcu miała nocować dziś w domu Malfoya. Scorpius na wieść, że dzisiaj pani Hermiona położy go spać niesamowicie się ucieszył.
Kiedy tylko Draco wrócił z pracy, wspólnie we trójkę zjedli obiad. Wtedy też dawał jej instrukcje dotyczące tego jak postępować z małym w godzinach wieczornych.
– Tato, a mogę iść dzisiaj później spać? – poprosił go Scorpius.
Malfoy zerknął najpierw na swojego syna, później na Hermionę. Ta, widząc nieme pytanie w jego oczach, nieznacznie uniosła kąciki ust i wzruszyła ramionami.
– Jeśli będziesz grzeczny i pani Hermiona z tobą wytrzyma, to czemu nie.
Na tą wiadomość chłopiec naprawdę się ucieszył. Jego twarz nagle rozjaśniła się w uśmiechu. Poczuł się jak duży chłopiec.
Starszy Malfoy, wykorzystując czas wolny, postanowił pomóc synowi i jego opiekunce w budowaniu zamku z klocków. Część budowli powstała przed jego powrotem nie wyglądała imponująco – co najprawdopodobniej wynikało z niecierpliwości chłopca. Scorpius najbardziej lubił budować z tatą, mimo że bardzo lubił panią Hermionę. Tata, w przeciwieństwie do niej, zawsze aprobował krzywo ułożone ściany i nigdy mu nie tłumaczył jak faktycznie mają wyglądać.
Panna Granger, zdominowana przez wrogów perfekcjonizmu, poddała się im, choć jej część budynku prezentowała się zdecydowanie lepiej. Co jakiś czas starszy Malfoy rzucał w jej kierunku spojrzenia, jakby chciał bezgłośnie powiedzieć: "Serio Granger? Nawet to musisz zrobić idealnie?". W odpowiedzi wzruszała ramionami i posyłała mu uroczy uśmiech. Wtedy on kręcił dezaprobująco głową, chociaż nie ukrywał uniesionych wysoko kącików ust. Później z pomocą Scorpiusa pomogła wybrać Draco koszulę na planowane wyjście. Strojący się blondyn nie mógł powstrzymać się przed wygłupami. Może to co robił nie było wybitnie zabawne, ale Hermiona wprost nie mogła powstrzymać się przed salwami śmiechu. W pewnym momencie uderzyła ją myśl, że czuła się, jakby bardziej cieszyła ją obecność tutaj, aniżeli żarty Draco – jednak szybko odrzuciła od siebie to stwierdzenie i nadal świetnie się bawiła w jego towarzystwie. Przed opuszczeniem domu blondyn spoważniał i powtórzył jej wszystko o czym powinna pamiętać – zgrabnie pomijając temat godziny, o której mały miał iść spać – po czym życzył jej powodzenia.
Mały, jak to już miał z nią w zwyczaju, dobrze się sprawował. Wspólnie wprowadzili ostatnie poprawki do budowli, a następnie ustanowili ulubionego misia Scorpiusa królem.
W końcu jednak chłopczyk poczuł zmęczenie i sam wyraził wolę pójścia spać. Wtedy Szmira podała im kolację, po której Hermiona wykąpała dziecko.
– Opowiedz mi bajkę – poprosił ją, kiedy opatulała go ciaśniej kołdrą. – Tata zawsze mi coś opowiada.
– To posuń się – poprosiła. Położyła się  na boku przy Scorpiusie, opierając głowę na zgiętej ręce. – Jaką chcesz bajkę?
– O smoku!
– Hmm... Nie znam za wiele bajek o smokach – przyznała. – Ale, jeśli chcesz, mogę ci opowiedzieć jakąś mugolską bajkę. Co powiedziałbyś na Kopciuszka i jej księcia? Albo Czerwonego Kapturka i wilka?
– Wilk, chcę o wilku! – natychmiast podjął decyzję.
Dziewczyna zgodnie z jego życzeniem zaczęła opowiadać tę bajkę. Malec nie zdążył jednak wysłuchać jej do końca, ponieważ zasnął. Hermiona nie od razu wyszła z jego pokoju. Nie wiedziała, ile czasu spędziła na oglądaniu swojego syna, jednak bolący ją od niewygodnej pozycji bok podpowiedział, że wiele.
Po wyjściu z lokum Scorpiusa udała się do salonu. Tam podeszła do ściany obwieszonej zdjęciami Malfoyów. W wolnych chwilach lubiła tu przychodzić, zwłaszcza, że jeszcze nie obejrzała wszystkich zdjęć dokładnie. Teraz zostały jej te zawieszone najwyżej.
– Wingardium Leviosa! – wypowiedziała formułkę zaklęcia, kierując różdżkę na jedną z fotografii.
Obraz przedstawiał Scorpiusa siedzącego na kolanach Draco. Na stole przed nimi stał średniej wielkości tort z magiczną świeczką w kształcie cyfry cztery. Płomień na niej ciągle zmieniał kolor, jednak to nie on najbardziej skupiał uwagę Granger. Ona wolała podziwiać szerokie uśmiechy obu Malfoyów. Na ich głowach widniały kolorowe czapeczki w kształcie stożków. Obaj mieli również takie same dołeczki w policzkach.
Doskonale wiedziała, że zdjęcie to zostało wykonane na kilka dni, zanim znowu zobaczyła syna, w jego urodziny. Było naprawdę piękne. Pod wpływem impulsu wyjęła je z ramki, po czym za pomocą zaklęcia zrobiła jego kopię. Oryginał szybko odwiesiła na jego miejsce natomiast duplikat zmniejszyła i umieściła w wolnej połówce otwieranego naszyjnika w kształcie serca, który cały czas gościł na jej szyi. Pasowało idealnie.
W jednym zaokrągleniu mieścił się uśmiechnięty Scorpius, natomiast w drugim Draco.
Zanim zamknęła wisiorek, jeszcze przez chwilę wpatrywała się w starsze zdjęcie Scorpiusa. Podziwiała, jak chłopiec bardzo się zmienił. Natomiast kiedy zamknęła ozdobę, zacisnęła dłoń na ciepłym od jej ciała metalu. Dzięki temu, tak jak zawsze, poczuła się lepiej.



.*.*.



Dobijała godzina dwudziesta trzecia, a oni kończyli kolejną butelkę Ognistej.
Wokół panował przyjemny półmrok, jedynym źródłem światła były kolorowe lampy. Właśnie leciał najnowszy kawałek Fatalnych Jędz, a grupa niewiele młodszych od nich dziewczyn skakała po parkiecie jak szalona. Flint i paru innych byłych Ślizgonów postanowiło dołączyć do nich, jako że alkohol dodał im odwagi do pląsów i zmiany statusu singla. 
Może kawalerski Notta nie był zbyt wymyślny, ale panu młodemu właśnie o to chodziło. Nie chciał szalonych imprez, po których lądowałoby się na drugim końcu kraju, a kac trzymałby przez następny tydzień. Zdecydowanie bardziej wolał kulturalny wypad do klubu.
– Muszę w końcu poznać tego twojego kawalera. Jak mu tam było na imię? – spytał Zabini, odpalając papierosa od różdżki. Doskonale wiedział o zakazie palenia w tym klubie, ale miał go gdzieś. Poza tym, przy takim tłumie któż mógłby go złapać?
– Scorpius. Zobaczysz, prawdziwy słodziak.
Zabini przytaknął, jednocześnie oglądając się za blondynką, która właśnie przechodziła obok ich stolika z kolorowym drinkiem.
– Przy was czuję się staro i niepotrzebnie – odrzekł Blaise z udawanym smutkiem. Płynnym ruchem strącił popiół z papierosa na podłogę. – Gdzie nam do trzydziestki, a ty masz czteroletniego dzieciaka – kiwnął głową w stronę Draco – a ty masz za tydzień ślub i prawie narodzonego dzieciaka – zwrócił się do Teodora. – Gdzie szaleństwo, młodość, imprezy?
– To właśnie imprezy i szaleństwo dały mi Scorpiusa.
Nott wziął butelkę i dolał im trunku do szklanek. Tylko ją odstawił, a już pochwycił szkło i upił łyk. Już dawno porządnie się nie schlał. Chyba na prawdę powinien sobie czasem popuścić pasa.
– Ale te plotki, że nie znasz matki to prawda? – dopytywał Zabini.
– Niestety. – Draco również sięgnął po swoją whisky.
– Malfoy! – niemal zawołał z wyrzutem Blaise. – Gumki zawsze przy sobie, myślałem, że o tym wiesz!
– Jak szaleć to szaleć, nie?
– I ty tak naprawdę nie wiesz kto to mógłby być?
– Ta sprawa jest zbyt pogmatwana – wtrącił się Teodor, zanim jego kumpel zdążył dojść do słowa.
Ognista skutecznie rozwiązała im języki i Draco z Nottem – choć Malfoy nie lubił wracać do tego okresu swojego życia – wszystko mu opowiedzieli. Zabini tylko siedział, popijał whisky ze szklanki i co jakiś czas kiwał potakująco głową na znak, że nadal ich słucha. Z początku nic nie dawał po sobie poznać, jednak im dalej opowieść szła, tym ze zdziwienia wyżej unosił swoją brew.
– Puknąłeś Granger? – spytał, kiedy historia dobiegła końca. 
– Puknąłem Granger – potwierdził Draco, dziwiąc się, że akurat ta część zwróciła jego uwagę najbardziej. Zwłaszcza, że najciekawsza część działa się później.
– O stary, co tu się nawyrabiało, kiedy mnie nie było. Ty i Granger...
– Cóż, nie jest taka wkurzająca jak w Hogwarcie – stwierdził na swoją obronę.
– Ale że ty z nią... I ona teraz jest u ciebie w domu?
– No tak.
– To jak, za ile wracasz? – Malfoy spojrzał na niego z chęcią mordu w oczach. Widząc to Blaise uniósł ręce w obronnym geście. – Żarcik!
Skoczna piosenka, która właśnie leciała, skończyła się. Na jej miejsce puszczono wolną, nastrojową melodię. Wzrok Draco przykuł obraz Flinta, który prosił do tańca średnio ładną brunetkę.
– Wiesz co, Draco. W sumie to byłbyś z Granger fajną parą. 
Malfoy spojrzał na Teodora z zaskoczeniem. Blaise poszedł w jego ślady. Nott przeczuwał, że najpewniej uznali go za pijanego, ale miał to gdzieś. Chciał mu to powiedzieć  a teraz nadarzyła się do tego całkiem dobra okazja. Może to otworzy oczy blondynowi i zrobi w końcu jakiś krok w jej stronę?
– Polubiłeś ją, kiedy była twoją sekretarką. Musiał ci podpasować jej charakter, skoro teraz między wami są takie, a nie inne relacje. No i Granger złapała też świetny kontakt ze Scorpiusem. Ma tak duże serce, że z pewnością potrafiłaby go pokochać. 
– Teodor pij – nakazał Blaise. – Zaczynasz smęcić.
Zabini narzucił im takie tempo, że jakiś czas później Draco zmienił zdanie i jednak uderzył na parkiet. Kiedy Flint, Crabbe i kilku innych Ślizgonów spostrzegło ile shotów musieli przegapić, również zaczęli pić znacznie więcej niż dotychczas.
Draco zmieniał partnerki w tańcu co piosenkę. Żadna jednak nie potrafiła go oczarować, ani chociaż zagadać go na tyle, by wyrzucić z jego głowy słowa Teodora.



.*.



Hermionę ze snu wyrwał donośny huk z dołu. 
Dziewczyna zerwała się na równe nogi. Przyzwyczajenie nabyte podczas wojny sprawiło, że jeszcze dobrze nie otworzyła oczu, jak już dzierżyła w swojej ręce różdżkę. Gwałtownie obudzona rozejrzała się się po obcym pomieszczeniu. W momencie kiedy przypomniała sobie, że jest w domu Malfoya, na dole ponownie rozległ się hałas.
Hermiona zbiegła na niższe piętro. Jej podejrzenia się sprawdziły.
Kompletnie pijany Draco Malfoy ledwo stał przy kominku. Zaklęciem Lumos rozświetliła pomieszczenie. We włosach i na twarzy pełno miał sadzy, podobny los spotkał biały dywan leżący obok. 
Draco zobaczywszy Hermionę, całkowicie zignorował jej niezadowolony wyraz twarzy i wyszczerzył się szeroko.
– Cześć Granger, kochanie ty moje... – wybełkotał.
– Ciszej – syknęła. – Obudzisz Scorpiusa.
– A śpi? 
– Jest po czwartej, co innego mógłby robić?
– No nie wiem...
– Malfoy, ciszej – ponowiła swoją prośbę. 
Podeszła bliżej niego i jednym machnięciem różdżki oczyściła go z sadzy po podróży siecią Fiuu. To samo uczyniła z dywanem, który znowu stał się idealnie biały jak wcześniej.
– Ale ja jestem cicho. – Hermiona zgromiła go spojrzeniem. – Ładna piżamka – dodał zadowolony, opierając się o kominek dla złapania równowagi. – Aż mnie zwaliło z nóg!
Granger zarumieniła się lekko, czego na szczęście przez swój stan i półmrok Draco nie mógł dojrzeć. Gdzieś w głębi duszy poczuła dumę z tych słów – jakby nie patrzeć, zmroczeni alkoholem ludzie nie kłamali.
– Ty chyba powinieneś się położyć, jesteś kompletnie pijany. – Złapała go za łokieć i pociągnęła w stronę schodów.
– Nie jestem...
– Jesteś.
Draco poddał się jej, choć nie bez walki. Podczas, gdy Hermiona starała się zaciągnąć Malfoya do sypialni, by położyć go spać, ten ciągle przekonywał ją o swojej trzeźwości. Nie reagowała jednak na te słowa, co dawało mierny skutek.
– Jeżeli się nie uciszysz, to dostaniesz Jęzlepem – zagroziła mu. Malfoy prychnął, ale  jej nie odpowiedział.
Kiedy przebrnęli przez schody, Granger myślała, że ostatnia prosta przed nimi. Wtedy do pijanego blondyna napłynęła kolejna fala buntu. Złapał dziewczynę za rękę i pociągnął ją w stronę schodów. Nieprzygotowana na ten ruch Hermiona wpadła na Draco, który oparłszy się o ścianę, zdołał zachować równowagę. Drugą rękę położył na jej plecach. Z takiej odległości Hermiona doskonale czuła zapach alkoholu pomieszany z wonią papierosów i jego perfum. Nagle zrobiło się jej niewytłumaczalnie gorąco, a zwłaszcza w miejscach, w których ją dotykał.
– Nie chce mi się spać, wspaniale się czuję – zapewniał ją. Jego głos, zgodnie z poprzednimi prośbami, w końcu był tonowany trochę ciszej.
– Ciekawe czy rano też będziesz się czuł wspaniale – odparła złośliwie.
– Jeżeli ze mną teraz pójdziesz po to wino, na które mam teraz smaka, to do rana nie zdążę się poczuć źle. – Uśmiechnął się do niej zachęcająco. A przynajmniej starał się, bo średnio mu to wyszło.
– Nawet nie ma takiej opcji! – Odsunęła się od niego.
Może to narastająca złość spowodowana jego nieumiejętnością podporządkowania się po pijaku, a może chwilowo osłabiony opór Draco sprawił, że w ciągu chwili wpakowała go do jego sypialni.
– Kładź się – rozkazała, kiwając głową w stronę łóżka.
– W ubraniach?
– Nie wiem, jak chcesz to śpij nago.
– O, Granger, skoro prosisz...
Hermiona głośno wypuściła powietrze i podeszła do jego szafy. Nawet nie starała się go spytać o to, w czym sypia, tylko wzięła pierwszą wygodnie wyglądającą rzecz, która rzuciła się w jej oczy. Padło na białą bokserkę.
– Zdejmuj koszulę – nakazała, tym razem mniej władczo.
– Prosisz, masz. – Wyszczerzył się do niej. Wyglądał, jakby ta sytuacja mu się bardzo podobała. 
Jego stan nie pozwolił mu na szybkie rozpięcie guzików. O ile z pierwszym sobie jakoś poradził, o tyle z kolejnym miał już problem. Dalsze próby wyzwalały w nim co raz większe pokłady niecierpliwości. Kiedy z jego ust zaczęły płynąć siarczyste przekleństwa, Hermiona zainterweniowała. Dziwnie się czuła, kiedy pospiesznie rozpinała mu te głupie guziki, a on w tym czasie po prostu się na nią gapił. Miała wrażenie jakby nawet nie mrugał.
Nagle doznała uczucia deja vu. Pięć lat temu było podobnie – tylko wtedy ona też był pijana.
– Zabini cię pozdrawia – rzekł, gdy pracowała nad ostatnim zapięciem.
– To miłe z jego strony, też go pozdrów. – Rzuciła w jego stronę bokserkę. – Zakładaj. I nie licz, że pomogę ci ze spodniami.
Jakoś nie potrafiła odwrócić wzroku, kiedy Malfoy zsunął koszulę z pleców na podłogę. Role się odwróciły – teraz to ona bez mrugnięcia wpatrywała się w niego. Pochłonięty zakładaniem bokserki chłopak nie zwrócił na to uwagi. Panna Granger w duchu cieszyła się, że zdjęcie spodni szybko mu poszło. Kiedy w końcu Draco leżał w łóżku, nadal próbował przekonać ją co do tego, że jest pełen sił i nie zaśnie. Hermiona się jednak nie ugięła, siedziała spokojnie w najbliżej stojącym fotelu i nawet się nie odzywała.
– Wiesz co? Jesteś złą kobietą.
Chwilę później dotarł do niej jego miarowy oddech. Dziewczyna, upewniwszy się, że śpi, najciszej jak mogła wstała, zabrała swoją różdżkę i sama wróciła do snu.







__________________
Cześć!
Dawno mnie tu nie było i nawet nie wiecie, jak mi z tego powodu głupio. Mam nadzieję, że jednak mi to to wybaczycie, w szkole do ostatniego dnia musiałam pracować (toż to tortury!), a później miałam problemy z rozpisaniem się. Ale są wakacje, więc postaram się zmobilizować bardziej :D [zawsze tak mówię, a wychodzi bardzo różnie :( ]
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy czekali 🖤 Nawet nie wiecie jak podziwiam Was i Waszą cierliwość!
Feltson <3

16 komentarzy:

  1. Nareszcie! ❤️❤️❤️
    Przeczytam przed snem i napiszę komentarz

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam iść spać wcześniej, ale wyszło jak zawsze xD
    Cieszę się, że w końcu jest nowy rozdział, bardzo na niego czekałam. Co do samego rozdziału to wywołał uśmiech na mojej twarzy :) Pijany Draco to po prostu perfekcja! Właśnie tak go sobie wyobrażałam po powrocie z kawalerskiego, aczkowiek myślałam, że pod wpływem impulsu (i poniekąd tego co powiedział Teo) będzie chciał pocałować Granger albo zaciągnie ją do łóżka, ale nie chodzi mi tutaj o współżycie, ale raczej, ze ona będzie stała koło łóżka, on się zachwieje, przygniecie ją ciałem, po czym zaśnie xD Chociaż z drugiej strony trochę ta scena wyglądała, jak u starego dobrego małżeństwa, więc może taki był zamysł ;)
    Znalazłam jeden mały błędzik, a mianowicie tam gdzie masz przy końcu zdanie, że Hermiona miała deja vu to jest napisane, że ona był pijany zamiast była.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział - mam nadzieję, że tym razem pojawi się nieco wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! <3
      Cóż, nie ukrywam, że taki był zamysł – lubię, kiedy postacie trochę przekomarzają się ze sobą i nie dopuszczają uczuć do siebie :D Ale myślę, że warto jeszcze chwilkę poczekać... :)
      Błąd oczywiście lecę szybciutko poprawić, dziękuję ze wskazanie! :D
      Pozdrawiam cieplutko <3
      Feltson

      Ps. Też mam nadzieję, że pojawi się wcześniej :P

      Usuń
  3. Twoje opowiadanie to miód na duszę, już się o Ciebie martwiłam! Rozdział super jak zwykle, błagam nie każ czekać długo na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, jestem i póki co mam się dobrze :P
      Cieszę się, że opowiadanie ci się podoba! <3 Prace już trwają, więc może tym razem się to nie przeciągnie w miesiące...
      Pozdrawiam!
      Feltson <3

      Usuń
  4. Nie mogę się doczekać kiedy Draco dowie się prawdy i to coraz bardziej! Jak zwykle rozdział cudowny :) mam nadzieję że na następny nie będę musiała czekać tak długo :) życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja się cieszę, że wróciłaś ❤ Przepraszam, że tak późno piszę ten komentarz, mam nadzieję że sie nie obrazisz. Kocham to opowiadanie całym sercem. Czuję że jak jej skończysz będę do niego wracać tak jak wracam co jakiś czas do poprzedniego. A najbardziej nie mogę się doczekać tego jak Draco dowie się prawdy. Tylko proszę, niech skończy się dobrze ❤ Życzę dużo weny i czekam :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! :D
      Oczywiście, że się nie obrażę, nie mogłabym! (Za to wy powinniście być na mnie okrutnie źli za tyle czekania)
      Zobaczę, co da się zrobić z tym dobrym zakończeniem... :P
      Również pozdrawiam! <3
      Feltson

      Usuń
  6. W końcu jest, warto było tyle czekać!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już zapomniałam, jak bardzo uwielbiam to opowiadanie! Chyba poczytam sobie je od nowa :) życzę weny, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moim tempem nie trudno zapomnieć takich rzeczy... Ale chwała twojej pamięci! :D No i oczywiście jest mi baardzo miło, że Pełnia ci się podoba, to niezwykle motywujące ❤❤
      Również serdecznie pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
    2. Jejku zakochałam się w twoich książkach ����❤❤ Piszesz genialnie. To mój pierwszy kometarz bo wcześniej nie chciałam tracić czasu i wolalam czytać dalej. Xd Uwielbiam Dramione ���� Kiedy next bo nie mogę się doczekać???? Oby jak najszybciej. ��☺

      Usuń
    3. Cieszę się, że polubiłaś moje prace! :D ❤❤ Jest mi serio mega miło ❤
      Kolejny rozdział niedługo, bo już go skończyłam, ale musi być jeszcze dopieszczony i poprawiony :)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń

Z całego serca dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie kolejną dawką weny ♥

Theme by Mia