niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 17: Walentynkowy poradnik survivalowy, czyli jak przeżyć i nie zwariować?

Zenit skrajnych uczuć
Rozdział 17: Walentynkowy poradnik survivalowy, czyli jak przeżyć i nie zwariować?

Uczucie: Ignorancja, zdziwienie, zmęczenie




Hermiona Granger nie lubiła Walentynek. Nie obchodziła tego święta, ale nie miała nic przeciwko, żeby inni to robili – było jej to jak najbardziej obojętne.
Jako, że sama nie świętowała, a innym nie chciała psuć zabawy, ułożyła swój prywatny poradnik survivalowy na ten dzień. Chociaż słowo poradnik, to za dużo powiedziane – był to plan dnia, który miał jej ułatwić przeżycie Walentynek bez zażywania insuliny. Układała go przez pięć dni – najczęściej robiła to w wolnych chwilach, a doskonaliła go ostatniego dnia, w piątek trzynastego. A dzień później wcieliła go w życie, będąc pewną, że wszystko wypali.

Punkt 1 – Zaspać na śniadanie.

Może się wydawać, że ten pomysł jest po prostu głupi – bo niby jak zaspanie na śniadanie ma pomóc Hermionie przeżyć Walentynki bez zachorowania na cukrzycę? Otóż, jeśli nie zna się Hermiony, to się tego nie wie. Panna Granger zawsze unikała bycia niedospaną, ponieważ wtedy była ledwo żywa – nie reagowała na żadne bodźce ze świata zewnętrznego. Była praktycznie wyłączona z życia.
Jakież było zdziwienie zebranych w Wielkiej Sali, kiedy Hermiona wpadła do jadalni przed końcem śniadania. Od razu widać było, że przed chwilą wstała z łóżka – ubrania, które miała na sobie źle na niej leżały; włosy, mimo, że uczesane, żyły własnym życiem; a jej oczy mimowolnie zamykały się. Szybko usiadła na swoim stałym miejscu, chwyciła miskę z czekoladowymi płatkami oraz mleko.
– Wszystko dobrze, Hermiono? – spytała cicho Ginny, patrząc na poczynania przyjaciółki. – Hermiono? – Szatynka nie reagowała. – Hermiono, obudź się! – Rudowłosa pstryknęła palcami przed jej twarzą.
– Przecież nie śpię – mruknęła panna Granger, po czym szybko zaczęła jeść śniadanie.
– Hermiono, wolniej, nie spóźnisz się na zajęcia – powiedział Harry. – Przecież dzisiaj jest sobota…
– Wiem, Harry, ale za chwilę mam dyżur z walentynkami w Wieży Gryffindoru. Umówiłam się z Deanem, że ja je rozdaję do trzynastej… – Ponownie włożyła łyżkę do ust.
– A jak ja tak szybko jem, to na mnie krzyczysz… – stwierdził Ron, patrząc, jak szatynka je.
– Ale to jest całkowicie inna sytuacja, Ronaldzie! – Zmroziła go spojrzeniem. – Ja się spieszę, bo mam obowiązki, a ty się spieszysz, bo boisz się, że nie zdążysz się najeść! A poza tym, ja nie gadam z pełnymi ustami, tak jak ty. To jest obrzydliwe!
– Ja też chcę z wami rozmawiać…
– Ron, w takim tempie będę musiała wziąć przykład z Malfoya, który uczy Goyle’a kultury – westchnęła szatynka, na co Ron roześmiał się.
– Żartujesz! Malfoy uczący Goyle’a kultury? Niezły żart, Hermiono! To tak, jakby Harry miał mnie uczyć eliksirów… – stwierdził rudowłosy, śmiejąc się wniebogłosy.
Osoby, które siedziały blisko Weasleya zmroziły go spojrzeniem, natomiast Hermiona, która zjadła śniadanie, wyszła z Wielkiej Sali, by zrealizować kolejne zadanie.

Punkt 2 – Wykonać swój obowiązek.

Hermiona nie chciała rozdawać walentynek – nawet jeśli miała robić to o wiele krócej niż Dean. Kiedy wpadła do dormitorium i szybko zaczęła przebierać się w ubranie Walentynkowego Listonosza. Założyła różowe rurki, różowy T–Shirt z dekoltem w serek i różowe, krótkie trampki. Potem zrobiła kucyka i założyła różową czapkę z daszkiem z wielkim, czerwonym sercem, a włosy przełożyła przez dziurę z tyłu. Potem zawiesiła na szyi karton z Walentynkami i miejscem do wrzucenia nowych, po czym poszła przejrzeć się w lustrze.
Wyglądam jak listonosz po wizycie w gabinecie Umbrigde – stwierdziła w myślach. – Jestem wielką, różową landryną! Przeklnę czymś Ramonę, Merlin mi świadkiem!
Dziewczyna szybko zdjęła pokrywę z części, w której były walentynki do rozdania. Całkiem sporo się tego zebrało, a znając systematyczność Gryfonów, będzie tego jeszcze więcej. Westchnęła ciężko. Już współczuła Deanowi, który miał dyżur od czternastej do dwudziestej. W dodatku ten strój… Tak, Gryfoni mieli przechlapane. Krukoni mieli stroje błękitne, Puchoni jasnożółte, Ślizgoni miętowe, a oczywiście ona musiała chodzić na różowo. Chociaż ona jeszcze mogła to przeżyć – była dziewczyną, a to się jeszcze rozumie, ale Thomas, facet z krwi i kości, ubrany w coś tak cukierkowego, nie będzie wyglądał dobrze.
Dziewczyna wyszła z pokoju i zeszła do salonu. Oczywiście, siedzieli w nim wszyscy prefekci, bo niby, jak mogłoby być inaczej? Jedyne, czego pragnęła, to przejść niezauważoną – już wtedy była pewna, że na korytarzach kręciło się mnóstwo uczniów.
– Hermiona, jak ty słodko wyglądasz! – zawołała Pansy, uśmiechając się.
– Ta, nie dziękuję… – mruknęła niechętnie.
– Granger, zawsze wiedziałem, że ukrywasz się ze swoim gustem, bo tak naprawdę uwielbiasz się ubierać, jak Umbrigde – zaśmiał się Draco, oceniając ją od stóp do głów. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, dziewczyna zmrużyła oczy, zmarszczyła nos, lekko przechyliła głowę w bok i wywaliła język. – A już chciałem powiedzieć, że w tym stroju mógłbym stwierdzić, że wyglądasz… hmmm… dobrze. Niestety, nie jestem aż tak dobrym kłamcą.
– Nie potrzebuję twoich komplementów, Malfoy. – Wyprostowała się dumnie. – A tak poza tym, to chętnie zobaczę cię w twoim miętowym wdzianku. Wprost nie mogę się doczekać.
– Przykro mi, Granger nie doczekasz się. – Hermionie zrzedła mina. – Greengrass mnie zastępuje.
– Ale to ty jesteś prefektem i… – Chciała powiedzieć, że to jego obowiązek, ale blondyn przerwał jej gestem dłoni.
– Greengrass wisiała mi przysługę za korki na początku roku. Stwierdziła, że ten układ jest dla niej korzystny, bo będzie mogła obejrzeć wszystkie liściki miłosne, zanim zrobią to adresaci. Myślę więc, że nie ma w tym nic dziwnego.
– Malfoy… – Jej ton wyrażał jawny szok. – Ty myślisz? – Nie wytrzymała i roześmiała się.
– Hermiono, powodzenia w rozdawaniu walentynek – wtrącił się Ernie, dając jej delikatnie do zrozumienia, że powinna już iść.
– Masz rację. A więc idę do paszczy smoka…
– Granger, jesteś za gruba, żeby się tam zmieścić – zawołał za nią Malfoy. Hermiona z początku nie zrozumiała jego odpowiedzi. Dopiero, gdy przypomniała sobie, że chłopak na przezwisko „Smok”, prychnęła. Jednak przestała się tym przejmować, ponieważ nadszedł czas na kolejny punkt.

Punkt 3 – Nie zwracać uwagi na innych.

Ten punkt zdecydowanie był najtrudniejszy – głównie dlatego, że musiała rozdawać walentynki. Zanim jeszcze weszła do Wieży Gryffindoru, podzieliła je sobie na adresatów, co zdecydowanie ułatwiało jej zadanie – jakież było jej zdziwienie, kiedy znalazła cztery adresowane do siebie. Postanowiła, że otworzy je dopiero po swoim dyżurze. Westchnęła ciężko, po czym weszła do Pokoju Wspólnego Gryfonów.
Zrobiła tym swego rodzaju zamieszanie, gdyż każdy oczekiwał swojej przesyłki. Gdy Lavender ją zobaczyła, pisnęła zadowolona. Wciąż miała nadzieję na to, że Ron do niej wróci. Jednak nie wiedziała, że Weasley tego nie chce i dla własnego bezpieczeństwa wolał jej tego nie uświadamiać.
Czterdzieści minut później Hermiona była pewna, że mózg jej wyparował, a sama trafi na oddział psychiatryczny w Mungu. Lavender, która dostała pięć walentynek cały czas piszczała zachwycona. Panna Granger, krótko mówiąc, miała jej dość i w duchu błagała, żeby zegar wybił godzinę trzynastą. Mimo, że próbowała ją ignorować, to nie udawało jej się to. Nawet myślała jak podać jej Klejące Karmelki, które podarował jej Malfoy na Boże Narodzenie. Szybko jednak przypomniała sobie, że to Malfoy – wredna i podstępna żmija. W życiu nie dałby jej czegoś z własnej woli – no, chyba, że zawierałoby to odpowiednią ilość trucizny. A Hermiona nie chciała nie chciała zamienić Lavender Brown w Lavender–Denata. Dlatego wolała być cicho, wykonując swój obowiązek – przyjmowanie i rozdawanie kartek oraz liścików.
Kiedy w końcu wybiła trzynasta, Hermiona z prędkością światła wyszła z Wieży Gryffindoru. Wyjęła kartki, które włożyli jej uczniowie podzieliła je domami, aby móc je przekazać innym prefektom. Najwięcej było dla Gryfonów i Krukonów. Drugie miejsce zajęli Ślizgoni z Draco na czele (zaledwie dwanaście walentynek było dla niego – a znając Gryfonów, połowa z nich to groźby), natomiast jedna przesyłka była dla Puchonki – Ramony. Panna Granger szybko poszła do Wieży Prefektów i przebrała się w normalne ubrania, czyli jeansy, czarne trampki oraz jasnozieloną bluzkę z rękawem ¾. Od razu odetchnęła głęboko, nie miała już żadnego różu na sobie i ta myśl była dla niej niezwykle kojąca. Następnie wzięła karton z przesyłkami i zeszła do salonu.
– Ramona, to do ciebie. – Podała pannie Clive kartkę. – To dla Krukonów. – Wcisnęła plik papierów Calvinowi. – Dean, to twoja działka. Już ci współczuję, Lavender jest nie do zniesienia – powiedziała, zawieszając mu karton na szyi. – A to do ciebie i reszty Ślizgonów, Malfoy – mruknęła, rzucając koperty na stolik. Usiadła na kanapie, rozkoszując się wolną chwilą.
– Granger, długo się trudziłaś pisaniem tego wszystkiego? – spytał, biorąc makulaturę do siebie i zaczął ją rozdzielać. Natomiast Hermiona, siedząca na kanapie z głową zwróconą ku sufitowi, spojrzała na niego.
– Oczywiście, nawet słowa do ciebie nie napisałam.
– O popatrz, to tak samo, jak ja – stwierdził szczerze. – A wy nie idziecie na obiad? Jest po pierwszej.
– Nie jestem głodny, ale pójdę. Może przydarzy się coś ciekawego? Na przykład jakieś ciekawe zerwanko, kto wie? – Calvin wzruszył ramionami. – Ktoś jeszcze idzie ze mną?
– Ja! – Ramona podniosła się z fotela i stanęła obok chłopaka.
– No, ja też. – Dean z ulgą zdjął karton z szyi.
– Poczekajcie na mnie! – zawołała Hermiona. – Gadanie Lavender wyssało ze mnie wszystko prócz apetytu – zaśmiała się.
– A Malfoy zaszczyci nas swoją obecnością? – spytał Calvin, zanim wyszedł.
– Nie – odpowiedział krótko, na co Krukon uniósł brew. – Są Walentynki – zaczął tłumaczyć blondyn – a w Walentynki nie chodzę na żadne posiłki. To jest taki mój system Anty–Amortencjowy – skończył z dumą w głosie.
– Malfoy, ty się dobrze czujesz? – Hermiona uśmiechnęła się do niego złośliwie. – Niby kto miałby ci podać Amortencję? Nie znam tak głupiej osoby, która byłaby zdolna to zrobić… A ty nadal się łudzisz... Biedny.
Kiedy poszła na obiad, nadszedł czas na kolejne, dosyć krótkie zadanie.

Punkt 4 – Przeżyć obiad.

To samo w sobie nie było trudne. Wystarczyło, żeby nie słyszała głosu panny Brown. Hermiona jadła szybko i zachłannie, przez co Ron ponownie się z niej śmiał.
– Mam sprawy do załatwienia, Ronaldzie – rzekła sucho, wstając od stołu.
– A co? Na randkę idziesz? – zakpił.
– Może? – spytała z jadem z głosie. – Cześć – zwróciła się do Harry’ego i Ginny. – Żegnam – rzuciła w stronę Rona, po czym wyszła z Wielkiej Sali.
– Czemu ona się tak na mnie złości, przecież nic jej nie zrobiłem! – stwierdził Ron, po czym ugryzł kurczaka. Ginny z całego serca starała się, żeby nie zauważył jej miny, wyrażającej co najmniej wielką kpinę.
I wtedy nadszedł na czas na zadanie piąte – najważniejsze, najciekawsze i najskuteczniejsze, jeżeli chodzi o Walentynki. Zadanie, na które czekała cały marny dzień. Zadanie, które jako jedyne sprawiło, że chciała się uśmiechać.

Punkt 5 – Iść do biblioteki.

Co jest skuteczniejszym straszakiem na zakochanych niż biblioteka? Trzeba przyznać, że prawdopodobnie nie ma takiej rzeczy. Zanim Hermiona ruszyła do królestwa pani Pince, poszła jeszcze do swojego pokoju, by wziąć wypożyczoną książkę, którą już przeczytała. Weszła szybko do pomieszczenia i chwytała lekturę, kiedy jej uwagę coś przyciągnęło – a były to cztery nieprzeczytane walentynki, leżące na biurku. Odłożyła podręcznik i chwyciła pierwszą kartkę.
Niemal od razu poznała pismo Harry’ego. I domyśliła się, że pisząc to, starał się kaligrafować – bezskutecznie, chociaż sam fakt, że dała radę rozczytać jego gryzmoły był imponujący. Liścik miał charakter czysto przyjacielski. Zupełnie, jak dwie kolejne kartki, które otrzymała kolejno od Ginny i Rona.
Hermiona od razu mogła stwierdzić, że rodzeństwo pracowało razem. Oboje napisali wierszyki, które według szatynki były niezwykle zabawne, chociaż ten, który napisał rudowłosy podobał jej się bardziej.

Droga Hermiono, biblioteki królowo
Tyś jest wielką wielkością i mądrością!
I mogę wyznać wszystkim z dumą
Żeś ty właśnie mą najlepszą przyjaciółą!
Buziaki!
Ginny

Hermiona śmiała się wniebogłosy, czytając treść walentynki. Ginny wiedziała, jak poprawić jej humor w tak przerażająco słodki dzień. Jeszcze kilka razy przeleciała wzrokiem tekst, tylko, że potem śmiała się z błędu, jakim było napisanie słowa „przyjaciółą”. Cóż, prawdopodobnie panna Weasley nie była świadoma błędu, ale mimo wszystko było to urocze. Po chwili odłożyła kartkę, by wziąć kolejną, tę od Rona.

Śpiewasz ładnie, niczym jaskółka,
Umiesz jeździć na rowerze, co ma dwa kółka,
Twe włosy są, jak w lesie ściółka,
Genialna z Ciebie przyjaciółka!
Twe oczy lśnią, niczym żabie uda,
Nazywasz się Granger, Tobie wszystko się uda,
Do Ciebie należy świata korona,
Boś Ty jest Jean Hermiona!
Ron

Kiedy szatynka w końcu odłożyła kartkę, musiała otrzeć łzy w kącików oczu. Prawie popłakała się ze śmiechu! Tylko Ron potrafił doprowadzić ją do takiego stanu – tylko on mógł napisać coś tak okropnego. Pobił nawet własną siostrę… Gdy doszła do takiego wniosku, chwyciła czwartą, ostatnią już walentynkę. Hermiona musiała stwierdzić, że była śliczna. Nie miała koloru różowego ani czerwonego, jak większość, tylko była biała i pięknie ozdobiona – ale to dlatego, że została kupiona. Na dole, w prawym dolnym rogu, artystycznym pismem napisane zostało: Hermiona Granger, Gryffindor. Dziewczyna przyjrzała się lepiej literce G – już kiedyś ją widziała. Była pisana w charakterystyczny sposób – tak, jak uczono pisać dzieci w pierwszej klasie mugolskiej podstawówki, a nie drukowana, tak jak pisze się, kiedy jest się starszym. Zaintrygowana faktem, że zna to pismo, odwiązała czerwoną kokardkę, która była jedyną przeszkodą w odkryciu nadawcy kartki. Ku jej zaskoczeniu środek był pusty. Po prostu była tam biała kartka ze złotymi linijkami na dowolny tekst. Żadnej treści, żadnego podpisu, nawet głupiej daty. Nic.
Hermiona odłożyła walentynkę na biurko, a chwyciła lekturę, którą miała oddać do biblioteki. Kartkę uznała za zwykły żart.



.*.*.*.*.



– Um… Ron…
– Tak, Harry?
– Mógłbyś w końcu się od nas odczepić? – spytała jego własna siostra, która wyprzedziła Pottera. – Mam cię dosyć. Znajdź sobie dziewczynę. – Rudowłosy prychnął.
– Ale jesteście mili…
– Dziękuję. – Ginny wskazała mu wejście do Hogwartu. – A teraz won.
Brat obdarzył ją wściekłym spojrzeniem, ale zrobił, co mu kazała. Kiedy znalazł się poza zasięgiem słuchu, panna Weasley roześmiała się głośno, wtulając się w bok swojego chłopaka, a on objął ją ramieniem. Nie było jej zimno, jednak gdy to zrobiła, było jej się lepiej. Tak właśnie działał na nią Harry – kojąco.
– Widziałeś jego minę? – spytała, kiedy była już spokojna.
– Ginny, kochanie, nie musiałaś być taka bezpośrednia – stwierdził, ruszając z nią w stronę zamarzniętego jeziora.
– A właśnie, że musiałam. Inaczej nigdy by się od nas nie odczepił.
– Więc mogłaś zrobić to delikatniej…
– Nie, Harry, nie mogłam. – Zatrzymała się, stając przed nim. – Mój brat jest straszny. Nieważne czy jest singlem, czy ma dziewczynę. Z dwojga złego wolę, gdy ma dziewczynę. A to, że teraz jest sam, nie oznacza, że musi spędzać z nami każdą wolną chwilę. Są Walentynki, Harry, i chcę spędzić trochę czasu z tobą.
– W sumie, to masz rację. Hermiona też jest sama, a nie chodzi wiecznie za nami.
– Właśnie. Chociaż… Najpierw  znajdę dziewczynę Ronowi, a potem wezmę się za nią – stwierdziła dumnie. – Chociaż wątpię, że znajdzie się taka głupia, co by mojego brata chciała.
– Słonko, myślę, że nie powinnaś tego robić – powiedział cicho Harry. – Miłość sama przychodzi do człowieka w odpowiednim czasie. A znając Rona, to może to jeszcze trochę potrwać.
– Masz rację. – Dziewczyna westchnęła ciężko. – Jak już znajdzie się taka, która pokochałaby Rona i wyznałaby mu miłość, to on skapnąłby się tydzień później – zauważyła, na co Wybraniec odpowiedział jej śmiechem.
– A propos miłości – zaczął – to mam coś dla ciebie. – Uśmiechnął się do niej. Następnie chwycił jej dłoń i ruszył w stronę szkoły.
– Mam nadzieję, że nie idziemy do Rona, bo to nie miałoby nic wspólnego z miłością…
Potter spiorunował ją spojrzeniem i nic na to nie odpowiedział. Dziewczyna roześmiała się, widząc minę swojego chłopaka, ale nie skomentowała jej dla swojego bezpieczeństwa. Kiedy weszli do szkoły, czarnowłosy od razu ruszył w stronę schodów. Początkowo Ginny myślała, że wracają do Wieży Gryffindoru. Ku jej zdziwieniu, minęli portret Grubej Damy, a Harry ciągnął ją przed siebie. W końcu stanął przed ścianą, a dziewczyna zaczęła powoli wszystko rozumieć.
– Gotowa? – spytał cicho Harry.
– Tak – odpowiedziała pewnie.



.*.*.*.



Kiedy czujesz zapach pergaminu, wszystko jest lepsze.
Do takiego wniosku doszła Hermiona, kiedy przekroczyła próg biblioteki. Tak, jak przewidywała, było tu pusto. Żadnej żywej duszy. Tylko zaczytana Pince i ona.
Przywitała się z bibliotekarką, jednak ta nie odpowiedziała jej, gdyż znajdowała się w całkowicie innym świecie. Hermiona natomiast ruszyła ku działowi Mugoloznawstwa – jednego z jej ulubionych. Kto by pomyślał, że znajdują się tam powieści napisane przez mugoli? Prawdopodobnie nikt – głównie dlatego, że znajdują się na samym końcu czytelni. Dopóki chłopcy w ramach sławnego szlabanu nie musieli wszystkiego wysprzątać, było tam mnóstwo kurzu.
Kiedy dziewczyna przechodziła obok działu z księgami o Wróżbiarstwie, usłyszała cichy śmiech. Znała ten głos, była tego pewna. Zdziwiła ją jedna rzecz – żadna ze znanych jej osób nie siedziałaby dobrowolnie w bibliotece, w dodatku sobotę i Walentynki. Dlatego dziewczyna zaczęła szukać właściciela głosu. Była pewna, że nie należy on ani do Harry’ego, ani do Rona – rozpoznałaby ich od razu. Jednak chwilę później przekonała się, kto zaszczycił krainę książek swoją obecnością.
Przy stoliku, z nadgryzionym zielonym jabłkiem, siedział Draco Malfoy. Co chwilę wybuchał śmiechem. Hermiona zauważyła, że czytał kartki od naiwnych dziewczyn. Z daleka widać było, że ma dobry humor. Mimo to, szatynka nie zamierzała do niego podchodzić. Nie tylko go nie lubiła, ale także obrzydły jej ciągłe wymiany zdań z blondynem. Już miała odejść, kiedy chłopak odezwał się:
– Chodź, Granger, przecież cię nie ugryzę – stwierdził, odrywając wzrok od kartki. – Jestem zajęty jabłkiem. – Uniósł dłoń z owocem. Dziewczyna, która była Gryfonką (a to coś znaczy), zrobiła kilka pewnych kroków. Nie podeszła do niego, tylko stanęła w połowie drogi, żeby zachować bezpieczną odległość.
– Naprawdę bawi cię, co te naiwne dziewczyny do ciebie wypisują? – spytała, odruchowo przytulając do siebie książkę, którą miała oddać.
– Naiwne dziewczyny? Granger, proszę cię, w jakim ty świecie żyjesz? Większość wysłała mi Lucy, wiesz która, prawda? – Dziewczyna kiwnęła głową. Pamiętała, jak wpatrywała się w Malfoya, jak w młodego boga, kiedy ten wpadł do Wieży Gryffindoru na Sylwestra. – Z dziesięć dał mi Diabeł. O, na przykład tą. – Podniósł białą kopertę do góry, pokazując ją dziewczynie. Potem zaklęciem Wingardium Leviosa uniósł ją, przelewitował ją na środek drogi między nim, a nią i dopiero wtedy otworzył ją zaklęciem. Z koperty wyleciała jakaś dziwna substancja, która wylądowała na podłodze. Blondyn szybko sprzątnął ją zaklęciem. – Z twarzy nie zeszłaby tak szybko – powiedział.
– Skąd wiesz, które są od Zabiniego?
– Granger, za głupca mnie masz? – Kiwnęła potakująco głową, na co on teatralnie przewrócił oczami. – Nieważne. Przyjaźnię się za Diabełkiem szmat czasu. Wszystkie kartki, które on mi wysłał są pogięte i wymiętoszone.
– Aha – mruknęła tylko.
– Wiesz, cały czas zastanawiam się, którą ty mi wysłałaś. – Kiwnął w prawo, wskazując kartki z kpiącym uśmiechem.
– Szczerze? Żadną. I nie miej nadziei, że zmienię zdanie.
– Ale powinnaś naprawić ten karygodny błąd! – zawołał z uśmiechem Draco, po czym ugryzł jabłko.
– Jasne, chętnie wygraweruję ci jej treść na czole – stwierdziła. W głowie już miała pomysł na przerobienie drugiej zwrotki wiersza Rona, która idealnie pasowałaby do Malfoya.

Twe oczy lśnią, niczym żabie uda
Nazywasz się Malfoy, Tobie nic się nie uda,
Nie do Ciebie należy świata korona
Boś ty nie jest Granger Hermiona.

Idealny – pomyślała z uśmiechem, oceniając, czy tekst zmieściłby się na czole chłopaka. Jeśli postarałaby się, to zrobiłaby to bez problemu.
– Po twoim uśmiechu widzę, że już masz pomysł. Wal śmiało – zachęcił ją.
– Jeśli już musisz wiedzieć, to przerobiłam wiersz Rona. Wyrecytować?
– Nie, dzięki. I w tym roku odpuszczę ci walentynkę. Nie chcę mieć na czole niczego, co tworzył Weasley. Nawet pośrednio.
– Ach, to cudownie – powiedziała z udawanym zachwytem. – W takim razie życzę ci nudnej lektury, ja się zmywam – dodała, po czym odwróciła się i odeszła.
– Granger, czekaj! – zawołał Malfoy. Szybko rzucił zaklęcie pakujące, dzięki czemu wszystkie kartki znalazły się w torbie. Jedynie chwycił jej pasek i założył ją ramię, wstając z krzesła, którego nie przysunął do stolika. – Granger, słyszysz? – Dziewczyna dopiero wtedy zatrzymała się.
– Wiesz, jednego nie rozumiem – stwierdziła, kiedy chłopak stanął obok niej, gryząc owoc. – Uczysz Goyle’a kultury podczas, gdy sam jej nie masz. – Ruszyła w stronę działu mugoloznawstwa.
– Ja? Że niby ja nie mam kultury? – prychnął.
– Tak, ty, Malfoy, nikogo innego tu nie ma – rzekła, stając przed odpowiednim regałem. – Powiedział ci ktoś, że w bibliotece się nie krzyczy i nie je? – spytała, po czym odłożyła wypożyczoną książkę i zaczęła szukać kolejnej.
– Granger, czepiasz się. – Kiedy na niego spojrzała, po ogryzku nie było śladu, a Draco uśmiechnął się do niej kpiąco z uniesioną brwią. Co złego, to nie on, czyż nie?
– Może i się czepiam, ale co by było, gdybyś zniszczył książkę?
– No, złamałbym tobie serce, a potem, w zależności od zniszczeń, użyłbym zaklęcia Reparo bądź Chłoszczyść.
– Ignorant – mruknęła odchodząc kilka kroków. – Nie idź za mną, jeżeli masz zamiar psuć mi humor.
– Dobrze, w takim razie czas na plan B... Granger, chcę z tobą pogadać.
Hermiona, która była już, delikatnie mówiąc zdenerwowana, odwróciła się w jego stronę z założonymi rękoma. Wiedziała, że chłopak za wszelką cenę dąży do tego, aby była wściekła – jak zawsze, kiedy jest w pobliżu. I kiedy patrzył tak na nią bez cienia złości, tylko z jawnym zainteresowaniem w spojrzeniu, zaczęła przeczuwać, że coś jest nie tak. Nie musiała być Trelawney, by wiedzieć, że coś się kroi.
– O czym? – warknęła, kiedy cisza stała się zbyt gęsta i przytłaczająca.
– Pamiętasz nasz pakt o nieagresji? – spytał cicho neutralnym głosem. Zdziwił tym Gryfonkę, która uspokoiła się.
– Pamiętam – stwierdziła gładko, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi. – Do czego pijesz, Malfoy?
– Mam walić prosto z mostu, czy mogę jeszcze kontynuować nudną przemowę? – spytał na pozór spokojnie, choć w jego oczach czaiły się ogniki rozbawienia.
– Prosto z mostu – powiedziała tylko, hamując potok słów, który chciał wyjść jej z ust.
– Dobrze. – Wyprostował się dumnie. – Chcę go przedłużyć do końca szkoły.
Hermiona była pewna, że w tamtym momencie jej szczęka znajdowała się w najniżej położonych lochach Hogwartu. Nie wiedziała, na ile zastygła w jawnym szoku, ale po chwili chłopak pstryknął palcami przed jej oczami, próbując przywrócić ją do świata normalnych.



.*.*.



– Różowe tutu – powiedziała pewnie dziewczyna do portretu Cichej Charlotte. Kiedy ta odsłoniła salon znajdujący się w Wieży Prefektów, weszła do pomieszczenia i rozejrzała się.
Żadnej żywej duszy. Jak zwykle, zresztą. Jak na początku roku dużo czasu spędzali razem, tak później to wszystko się rozmyło – szczególnie wśród chłopców. Dziewczyny chętnie razem spędzały czas, jednak im nie wyszło. Pierwszy opuścił ich Ernie, który wolał spędzać swój cenny czas wśród przyjaciół z Hufflepuffu. Drugi był Dean, który z czasem zaczął często chodzić do Wieży Gryffindoru. Jedynie Calvin i Draco trzymali się razem, a z czasem dołączył do nich Zabini.
Z początku nie lubiła Blaise’a, uważała go za chłopaka, który za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę – tak, jak Malfoy za młodu. Cały czas ją denerwował swoim zachowaniem, jednak z czasem to minęło. Wiedziała, że zmiana nie zaszła w nim, ale w niej samej. Nie była tak poważna, jak na początku roku, bardziej zrozumiała Ramonę, której szaleństwo towarzyszyło na co dzień.
Usiadła na swoim ulubionym fotelu, o który często musiała się kłócić z Draco. Zazwyczaj kończyło się to tak, że to ona go zajmowała, a on kontynuował wymianę zdań z Hermioną. Dokładnie w tej kolejności. Zaczynało się od głupiego fotela, stojącego najbliżej kominka, a kończyło na kłótni. To niemal codzienność.
Kiedy już zajęła fotel, zaczęła czytać – to było zboczenie zawodowe każdego Krukona i Hermiony Granger. Oczywiście, miłośnicy książek byli w innych domach, jednak nie kochali ich do takiego stopnia.
Pół godziny później, portret ponownie się uchylił.
– Cześć, Parker. – Usłyszała głos, po czym podniosła głowę.
– Mam na imię Amber, Zabini – mruknęła, odkładając książkę. – Co cię tu sprowadza?
– Jest Draco? – spytał z uśmiechem.
– Gdzieś na pewno jest. Niestety, nie jest to ta jaskinia – powiedziała żartobliwym tonem.
– A szkoda, bo mam dla niego trochę makulatury. – Podniósł do góry rękę w której trzymał kilka kopert.
– Nie wiedziałam, że Malfoy ma tyle fanek. W ogóle nie wiedziałam, że on ma jakieś fanki…
– Spotkałem Krukonkę, która czegoś nie wie… Cholera, muszę to sobie napisać w pamiętniczku… 
– Bardzo śmieszne, normalnie boki zrywać, Zabini.
– Oczywiście, przecież to żart w moim stylu – zaśmiał się, wchodząc w głąb salonu. Rozwalił się na kanapie, a papiery rzucił na stolik. – I co ja mam teraz z tym zrobić, co? – spytał, spoglądając na Amber, która bawiła się swoimi okularami.
– Możesz poczytać, co powypisywały te dziewczyny – powiedziała, kiwając w stronę sterty walentynek. – Malfoyowi niesamowicie poprawiło to humor.
– Zmuś mnie do tego – zaśmiał się gorzko. – To nie jest dzieło fanek Draco, tylko moje. Nie ma nikogo na tym świecie, kto by go kochał, dlatego ja muszę robić mu za tajemniczą wielbicielkę – oznajmił z dumą. – Jednak nie mogłem pozwolić, żeby tego dnia miał zbyt słodko... W środku jest od groma zielonego, cuchnącego śluzu. Jak się pojawi na twarzy, to nie idzie się tego pozbyć. Chociaż Draco nie powinno to przeszkadzać, ładnie mu w zieleni, a i do krawatu będzie mu pasować... Poza tym i tak wylewa na siebie litry tych duszących pachnidełek, co za różnica, jak zużyje tego trochę więcej? – W salonie rozniósł się jego śmiech.
– Jesteś wredny.
– Amber, kotku, Wredny to moje drugie imię. – Puścił oczko w jej stronę, na co się zarumieniła. – I mam do ciebie jeszcze jedno pytanie: dlaczego w Walentynki siedzisz sama?
– Tak wyszło…
– Och, to muszę temu zapobiec.
Wstał, na co serce dziewczyny zabiło mocniej. Nie mogła uwierzyć w to, że chłopak, który jej się podoba staje przed nią z wyciągniętą ręką i zabójczym uśmiechem na ustach.
– Chodź, nie możesz być sama w taki dzień – powiedział, po czym chwyciła jego dłoń.
– Czy to jest randka? – spytała, kiedy wstała.
– Może… – odparł tajemniczo.



.*.



– C–co? – wykrztusiła.
– Mam to powtórzyć? Dobrze. Chcę przedłużyć nasz pakt o nieagresji aż do wakacji – powiedział jak gdyby nigdy nic.
– Wow – mruknęła po chwili. – A mogę wiedzieć, co tobą kieruje, Malfoy?
– Naprawdę muszę mówić? – Jej mina nie wyrażała żadnych emocji, nie wliczając w to oczekiwania. – Dobrze, mam dość tych durnych kłótni. – Uniosła brew.
– Czyżbym się przesłyszała?
– Nie – mruknął po chwili. – Jak sama zauważyłaś, z Potterem i jego Włazityłkiem... Znaczy, z Weasleyem, nie kłócę się od września i pasuje mi to. Przyzwyczaiłem się do tego. A kiedy my także się nie kłóciliśmy, to… To także mi się spodobało. To jest fajniejsze niż denerwowanie cię, Granger, ale różnica nie jest wielka. I co się tak na mnie patrzysz, jak sroka w gnat?
– Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
– A chcesz we mnie wlać Veritaserum?
– Nie – westchnęła. – Kontynuuj.
– A więc – powiedział, akcentując te słowa. – Świadomość, że nie oberwę żadną klątwą jest cudowna, Granger. Czasem jesteś niepoczytalna i…
– Grabisz sobie, Malfoy.
– … i dlatego nie chcę być z tobą na ścieżce wojennej – dokończył, wyciągając dłoń w jej stronę. – To co, zgadzasz się?
– Tak, chociaż nadal w to nie wierzę…
Uścisnęła jego dłoń, patrząc mu w oczy. Nie kłamał, w dodatku robił to z własnej, nieprzymuszonej woli. Panna Granger, która była przerażona widokiem tak poważnego Malfoya w tak absurdalnej dla niej sytuacji, ruszyła po jakąkolwiek książkę. Pech chciał, że przewróciła się, a z kieszeni wypadła jej różdżka. Blondyn pomógł jej się podnieść, korzystając z sytuacji, by udowodnić Gryfonce, że był szczery.
– Nie wiesz, gdzie upadła moja różdżka? – spytała cicho.
– Nie – odpowiedział, rozglądając się. – Czekaj, tam jest! – Wskazał podłogę, przy regale.
Hermiona podeszła do miejsca, gdzie dwa regały łączyły się ze sobą. Szarpnęła różdżkę, jednak ta ani drgnęła. Na początku się przeraziła – szybko jednak zauważyła, że na wysokości twarzy Draco znajduje się szpara, przez którą będzie w stanie wyjąć różdżkę. Zaczęła więc przesuwać ją powoli do góry. Kiedy w końcu miała swoją własność w rękach, stało się coś dziwnego.
Regały rozsunęły, ukazując korytarz.
– O cholera… – Usłyszała głos Malfoya.




____________________
UWAGA!
Chciałabym podziękować osobie, która zgłosiła mojego bloga do konkursu na Blog Miesiąca na Katalogu Granger! Nie wiem, kim jesteś, ale mam nadzieję, że kiedyś się ujawnisz! :) ❤
A teraz chciałabym poprosić o głosy – oczywiście będzie mi miło, kiedy Wasz głos przeznaczycie na mojego bloga, ale teraz proszę ogólnie. Każda odpowiedź, każdy głos jest ważny nie tylko dla mnie i autorek dwóch innych blogów, ale także dla administratorek tego cudownego Katalogu!
Dlatego proszę, wchodźcie, głosujcie (najlepiej na mnie, ale, broń Boże, do niczego Was nie zmuszam! :D ).


A teraz sprawy organizacyjne:
Wiem, że dzisiaj miał być drabble, ale dostałam takiego kopa, że napisałam rozdział w tydzień. Nie zdarzyło się to od czasu wakacji, więc zadowolona jestem.
Druga część Walentynek i tajemniczy korytarz będą w kolejnym rozdziale! :D
Powoli zmierzamy w stronę Dramione – będzie więcej wątków, obiecuję!
Już nie zanudzam :*
Życzę wesołej końcówki weekendu/ferii! :D
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson

Ps. I mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał! :D


52 komentarze:

  1. Rozdział mega ♥
    Ubawiłam się po pachy - jak zresztą w każdym rozdziale. Superowy pomysł z tym poradnikiem ;) Te wszystkie wierszyki są po prostu cudowne!
    Czyżby Malfoy i Hermiona odkryli kolejne legendarne miejsce?
    Chciałabym też widzieć Hermionę w tym różowym stroju :D
    Chcę Ci pogratulować, że jesteś w konkursie na Bloga Miesiąca. Cieszę się, że wreszcie jakiś dobry człowiek to zrobił ♥ Jesteś naprawdę dobra, w tym co robisz. Pisz więcej i więcej! Oczywiście swój głos oddałam :) Mam nadzieję, że zwyciężysz!
    Czekam na następny rozdział i miniaturkę.
    Pozdrawiam ^^
    Druella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję prześlicznie! ❤ Uśmiech mam od ucha do ucha po Twoim komentarzu! ❤
      Tego nie zdradzę, wszystko się wyjaśni ;) Niespodzianka musi być :P
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz! :)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  2. Jak zwykle pięknie, (pomijam kilka irytujących powtórzeń połowy zdania w tym samym zdaniu). Ciekawi mnie co ukryłaś za regałem w pokoju prefektów - czyżby sławetna biblioteczka Roveny? Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawię to :)
      Oni byli w zwykłej, szkolnej bibliotece :) I nie mogę zdradzić! :D
      Dzięki za komentarz! :)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  3. Rozdział mega <3 uśmiałam się jak nigdy
    Hermiona w różu - bezcenny widok :D
    Fajnie, że Draco i Hermiona się pogodzili, a ten korytarz hmm czyżby kolejne odkrycie?
    Gratuluję nominacji! Oczywiście na nią zasłużyłaś, bo Twoje opowiadanie jest cudowne! Mój głos już masz i mam nadzieję, że wygrasz ;)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤ Bardzo mi miło! :)
      Nie mogę zdradzić :c
      I dziękuję ślicznie za głos! ❤
      Również serdecznie pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  4. Hej!
    Jestem tu nowa i dopiero wczoraj wieczorem znalazłam twojego bloga tak mnie zaintrygował że czytałam go do 4 w nocy! <3 Jest po prostu boski świetny i nie mam słów żeby opisać jak jest wspaniały!!!
    Ale to że on jest wspaniały to ty już na pewno wiesz bo każda czytelniczka ci to pisze:-D
    Jednak mimo wszystko muszę powiedzieć że po prostu masz talent!!! Umiałaś wymyślić mega ciekawą fabułę z wieloma niespodziankami i nagłymi zwrotami akcji <3 Bardzo mi się to podoba że nie zgubiłaś mocnego i władczego charakteru Draco nie robiąc przez to tego opowiadania przesłodzonego i nudnego to samo jest zresztą z Hermioną.Fajnie że nie robisz tu tak, że wszystko idzie jak z płatka i od razu jest Happy End a moim zdaniem nie do końca o to tu chodzibo przecież ich stopniowo rozwijające się uczucie było zakazane i łatwo to oni nie na pewno mieli hahhahhah A ty umiałaś to wszystko pokazać nie no po prostu pełen podziw dla cb i tego opowiadania<3
    Naprawdę podziwiam cię w każdym stopniu że umiałaś stworzyć coś i zawrzeć w tym wszystkie potrzebne elementy które potem utworzą świetną całość
    Czytałam już wiele różnych parringów z HP ale najbardziej lubię Dramione i potem ewentualnie jeszcze Blinny i nie podoba mi się że większość autorek gubi ich charaktery i mroczną przeszłość Draco oraz to, że dobra i miła Hermiona ma na niego duży wpływ i stopniowo go zmienia i gubiąc te wszystkie aspekty to niesie za sobą inny koniec najczęściej gorszy xDD
    Meeeega <3
    Z mega niecierpliwością czekam na następny rozdział Miniaturkę i Drabble :)))
    Pozdrawiam i życzę MEGA DUŻOOOO WENY:-*

    PS.Zabiję cię że skończyłaś rozdział w takim świetnym momencie hahahahha XDD <3 <3 <3
    PS.2.Zostaję tu na dłużejWłaśnie zyskałaś oddaną 4ever MEGA fankę <3 (czyli mnie)

    Weronika Malfoy :-***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ale kolos! :o Dziękuję za poświęcenie czasu! ❤
      Ale mam banana na twarzy :D
      Cieszę się, że nie zgubiłam charakterów Draco i Hermiony, bo bardzo mi na tym zależało :)
      Czasem też bardzo przeszkadzają mi blogi, w których Draco to ciepła klucha, więc nie czytuję ich często - ewentualnie wtedy, kiedy chcę się wyłączyć i potrzebuję dawki cukru.
      Bardzo mi miło, że zostaniesz ze mną na dłużej! :D
      Jeszcze raz dziękuję za tego kolosa ❤
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  5. MEGA. Normalnie rozdział wspaniały. Czyżby Draco i Mionka znaleźli kolejne tajemne miejsce Hogwartu? Weny i czasu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤ :D
      Nie wiadomo, wszystko okaże się w następnym rozdziale :P
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  6. Świetne!
    Sama nie lubie Walentynek i bardzo poprawilo mi to humor. Ciekawi mnie czy Draco faktycznie mowi szczerze.
    Rozdzial jak zawsze super, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ❤
      Osobiście, mnie Walentynki są jak najbardziej obojętne :D
      Wyznam w tajemnicy, że tak, jest szczery :)
      Również serdecznie pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  7. Kiedy zobaczyłam wiadomość informującą iż pojawił się nowy rozdział... Mało co nie zemdlałam ze szczęścia, gdyż ostatnio w ogóle nie pojawiają się nówki moich ulubionych opowiadań!
    Rozdział jak zwykle cudowny, śmiałam się jak głupia, znowu. Robisz ze mnie idiotkę w oczach innych osób, które w czasie mojej niepoczytalności przeszły obok. W każdym razie, jak mniemam odkryli nowe tajemnicze miejsce! Taka podekscytowana jestem... Krzyków mojej radości nawet Manson grający w słuchawkach nie przerósł.
    Czekam na następny, życzę weny,
    KH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Przepraszam, nie chciałam, żebyś wyszła na głupią :c
      I mam nadzieję, że gardła nie zdarłaś :D
      Serdecznie pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  8. Ile będzie miało całe opowiadanie rozdziałów ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe opowiadanie będzie miało 30 rozdziałów + prolog i epilog :)

      Usuń
  9. Po co sobie strzępić język? Przecież jak zwykle w deseczkę! Miły nastrój, który tylko uefektywnił mój dzisiejszy, świetny stan ducha. Wylewnie Ci za to dziękuję! :D Odczuwam rozkosz! Fajnie, że relacje Draco-Hermiona się poprawiły. Snuję domysły, że jest to mój pierwszy komentarz. Oczywiście, Twoje opowiadanie, wspaniałe zresztą, czytam od początku, ale niestety zazwyczaj robię to na telefonie, gdzie nie jestem zalogowana. Deklaruję, iż od faktycznego czasu to się zmieni i będę tutaj aktywna. Wyrażam szczególne uznanie i gratuluję nominacji, w której oczywiście otrzymałaś mój głos. Życzę dalszych sukcesów, weny i pomysłów na tę historię. Jesteś genialna! :D

    Pozdrawiam
    Nilkrokusy :)

    http://dzikie-pochlebstwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Ogółem to nie jest Twój pierwszy komentarz na blogu, ale pod rozdziałem tak :)
      Cieszę się, że podoba Ci się! :D
      Dziękuję i za głos, i za komentarz! :)
      Również serdecznie pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  10. Rozdział świetny jak każdy
    Ogółem fajnie, że Heriona i Draco już lepiej się dogadują
    Mam nadzieję, że równie szybko pojawi się kolejny rozdział
    A w nim dowiemy się co jest za regałami w bibliotece.
    Rozdział faktycznie może bardzo poprawić humor
    Zastanawia mnie także kto wysłał walentynkę Granger
    Blaise i Amber? Cóż zastanawia mnie gdzie ją porywa
    W tym rozdziale jest mnóstwo rzeczy, które muszą zostać odkryte w następnych rozdziałach, więc nie pozostaje mi nic innego, niż życzyć Ci weny i czekać na następny!
    Pozdrawiam
    ~Juna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Też mam taką nadzieję, jednak przewiduję, że kolejny rozdział będzie dłuższy, więc nie będzie tak łatwo :D
      Wszystko zostanie wyjaśnione... Prędzej, czy później ;)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  11. Kiedy zacznie się dramione na poważnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy, co masz na myśli. Jeżeli chodzi Ci o pocałunek itp., to już niedługo, ale jeżeli masz na myśli związek, to jeszcze spora droga :)
      Pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  12. To już mamy ponad połowę opowiadania :O

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział był świetny! Wprost nie mogłam się doczekać tych Walentynek, choć mam podobne zdanie co do tego święta jak Twoja Panna Granger.
    Spodobały mi się fragmenty nie Dramionowate jak relacja Harry'ego z Ginny,czy małe ran dewi Blaide'a i Amber.
    Ten moment, gdy Twój 'crush' bierze Cię na randkę. Wygryw!
    Nie sądziłam też, że Draco okaże się taki kochany. Zwłaszcza jeśli chodzi o słynny w Twoim opowiadaniu pakt o nieagresji. Słodkie, że chce on z własnej woli go przedłużyć do końca roku szkolnego. Dłuższy termin uświadamia nas, że już maczasz paluszki w iście Dramionowatym stylu, co pochwalam i wręcz nakłaniam do dalszego planowania!
    No i bardzo fajne wierszyki! Super się je czytało, rymy były najlepsze.
    Rozbawił mnie też dziś moment, kiedy to Draco przezywa Rona od Włazityłka. To było genialne, aż sobie to zapisze. XDD
    Użyje tego na mojego przyjaciela... *pocięta rączki*

    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, a co za tym idzie - kolejnej części dzisiejszego (patrząc na godzinę *1:26* to już wczorajszego) postu.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    A.

    PS. Mam nadzieję, że żadnych błędów nie porobiłam, jeśli jakieś literówki nastąpiły, to przepraszam. Piszę twnkomentarz na telefonie, tuż przed spaniem. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dziękuję za wspieranie Katalogu swoimi słowami!
      Liczymy na jakąkolwiek pomoc naszych użytkowników, a takie wspominajki pomagają. :)

      Usuń
    2. No i życzę powodzenia jeszcze!
      *ta moja pamięć*

      Usuń
    3. Dziękuję serdecznie ❤
      Rzeczywiście, w tym rozdziale skupiłam się trochę na innych :D
      Mam nadzieję, że przyjacielowi opadnie kopara XD
      Spokojnie, moja pamięć jest gorsza, ale dziękuję! Ja także mam nadzieję, że pomogą :) Uwielbiam Wasz katalog, więc taka mała, słowna pomoc to dla mnie przyjemność! :)
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz(e)! :D
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  14. next next next!

    OdpowiedzUsuń
  15. Znalazłam ten blog wczoraj i już przeczytałam wszytko co się tylko dało ;D Czyżbym zagięła czasoprzestrzeń?
    Rozdział cud, miód, orzeszki. Amber i Blaise... wiedziałam! * niech żyje kobieca intuicja * Robi się coraz bardziej dramionowato (chyba nie ma takiego słowa xD) nie lubię opowiadań gdzie jest 5 rozdział a tu nagle Draco uświadamia sobie że kocha Hermione. Twoje jest właśnie takie... fajne, nieprzewidywalne. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością *-*

    PS. Jeśli tem komentarz nie będzie miał sensu to wybaczcie ale odrabiam hiszpański i mylą mi się słowa xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło! ❤
      Muszę przyznać, że masz niezłą intuicję, bo nawet ja nie wiedziałam od początku nie wiedziałam, że będą razem... Dopiero od pewnego czasu :)
      Cieszę się, że jest nieprzewidywalne, chyba zależy na tym każdemu autorowi :D
      Powodzenia w odrabianiu lekcji!
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  16. Oooo rozdział o walentynkach, ale super :)
    Zostawię sobie tę przyjemność na 14 lutego ;D a w międzyczasie przeczytam od pierwszego dalej xD
    Wrócę w walentynki i skomentuję :3
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże słodki, ale się uśmiałam przy tych Walentynkach! :) Wierszyki doprowadziły mnie do kolki, a przeróbka wycelowana w Draco wywołała u mnie taką lawinę śmiechu, że aż mój pies usiadł obok i zaczął wpatrywać się we mnie jakbym oszalała :D Rozdział jest fantastyczny, lubię Twój styl! Wszystko co napiszesz czyta się tak płynnie, tak dobrze...
    Podoba mi się, że Draco wyszedł z inicjatywą. I strasznie jestem ciekawa dokąd zaprowadzi ich tajemniczy korytarz! Mam nadzieję, że ta przygoda ich do siebie zbliży! :)
    Ciekawi mnie też jaką to niespodziankę ma dla Ginny Harry - jak już on coś wymyśli, to na pewno będzie coś z przytupem :D
    A, no i od kogo jest ta czwarta walentynka? Tyle pytań, tyle pytań! :D
    Pozostaje mi tylko życzyć Ci dużo weny! :)
    Buziaki,
    Deszczowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Cieszę się, że Cię rozbawiłam! :D
      O, tak, pytań dużo, ale nie na wszystkie odpowiedź znajdzie się od razu... Trochę trzeba będzie poczekać! :D
      Pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  18. ,,Twe oczy lśnią, niczym żabie uda
    Nazywasz się Malfoy, Tobie nic się nie uda,
    Nie do Ciebie należy świata korona
    Boś ty nie jest Granger Hermiona.'' XD No dzięki aż spadłam z łóżka ;D Rozdziały czytam na wattpadzie, ale komentuje tutaj (nieogar) xD. Poradnik walentynkowy Hermiony zastosuję. :D Rozdział jest cudny. *-* Rozwala mnie xD . Moja mama aż się zapytała, czy coś brałam. xDDD Ta walentynka oh..., ciekawi mnie od kogo jest. :) Czyżby znaleźli kolejne miejsce? Huhu! ^^ Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na next! *_* Przy okazji zapraszam na nową notkę na Bibliotece i na moje Dramione! ;*
    Buziaki! ;3

    http://dramione-beginning-and-the-end.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ❤
      Mam nadzieję, że nic Ci się nie stało... :D
      Jaki tam nieogar... Na Wattpadzie jest wygodnie czytać, fakt, ale ja tego nie robię głównie ze względu na to, że nie mam co tam czytać... Ale jeżeli jest taka sytuacja, że opowiadanie jest tam tylko wklejane, to wtedy tam czytam... (To jest dopiero zagmatwane :D)
      Postaram się wpaść :)
      Pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  19. Znalazłam tego bloga wczoraj i bardzo mnie zaciekawił. :)Wątek z walentynkami od Ginny i Rona był świetny, hahaha xd Gratuluję talentu i życzę wiecznej weny, ponieważ chciałabym przeczytać to opowiadanie do końca :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ❤
      Będzie skończone, nie zamierzam zwiewać z bloga :D Ale dzięki za wenę :)
      Również serdecznie pozdrawiam! :D
      Feltson

      Usuń
  20. Świetny blog! Podoba mi się, że nie zaczęłaś od razu od Dramione, ale zrobiłaś najpierw coś w rodzaju wprowadzenia do opowiadania. Wszystko dzieje się stopniowo, nie za szybko i też nie za wolno. Masz duży talent i z chęcią będę czytać dalszy ciąg.
    Życzę niezbędnej do pisania weny i gorąco pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Bardzo się cieszę, że podoba Ci się! :D Jest mi niezmiernie miło :)
      Również pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  21. Czyżby odkryli Bibliotekę Założycieli Hogwartu? :)
    Przyznam szczerze, że jestem świeżo po lekturze całej historii. I mogę powiedzieć jedno - chcę więcej!
    Zauroczyłam się Twoim lekkim stylem! Humor jest wspaniały!
    Draco i Hermiona - ich relacja jest taka, jaka być powinna. Uczą się bycia miłym - pomału przechodząc od nienawiści w stronę przyjaźni. :)
    I Blaise w Twoim wykonaniu uwielbiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Nie powiem :x Wszystko się okaże! :)
      Cieszę się, że podoba Ci się! :)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
  22. Przypadek, że to zielone jabłko? (Drapple forever)
    Draco sam mnie zaskoczył tym wyznaniem (przedłużenie kontraktu xD)
    Wierszyki najlepsze <3 <3 <3
    Śmieję się już kolejną minutę.
    Lubię czytać Twojego bloga, bo styl nie jest bardzo wyrafinowany, poważny itp, a jednocześnie nie ma błędów i czyta się go przyjemnie ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypadków tu nie ma, jabłko celowo zielone! :D
      Dzięki za komenatarz, bardzo mi miło! :) ❤
      Również serdecznie pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  23. Cześć!
    Znalazłam Twój blog, dzięki nominacji! Jestem nim zachwycona! Pięknie formułujesz myśli oraz masz nienaganny styl. Potrafisz przenieść czytelnika do innego świata. Jestem zachwycona Twoją pracą! Przeczytałam także wszystkie miniaturki i drabble i uważam, że krótkie formy idą Ci o wiele lepiej, ponieważ są ciekawsze.
    Do perfekcji, według mnie brakuje Ci tylko:
    * PRZYSPIESZ AKCJE. Krótkie formy idą Ci świetnie dlatego uważam ze Twój blog by na tym skorzystał. Podziwiam Cię też za utrudnienie sobie zadania. Jeszcze bardziej pokazałaś nienawiść Draco i Hermiony do siebie. To bardzo ciekawe, ponieważ zazwyczaj spotykałam się z zmienianiem na lepsze stosunków Drako Hermiona.
    *taka mala błachostka. Zaminnik szatynka nie brzmi dobrze dla czytelnika
    Zachwycona
    BASIUNIA777

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! ❤
      Cieszę się, że moje prace podobają Ci się :) Bardzo miło jest słyszeć (w tym wypadku, czytać) takie ciepłe słowa :)
      Niestety, opowiadanie jest tak skonstruowane, że nie mogę przyspieszyć akcji. Raczej od początku opowiadania wiedziałam, że nie będzie wielkiej miłości w drugim rozdziale - tak, stąd ta spora nienawiść - i stanowczo się tego trzymam. Do wątków Dramione (takich bardziej miłosnych) brakuje niewiele, są już na horyzoncie :) Stosunki między nimi też się zmienią :D
      Radę przyjmę do serca, choć muszę przyznać, że trudno znaleźć nowe "niegłupie" określenia na Hermionę, aby unikać powtórzeń, ale postaram się :)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Feltson

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedz!
      Moje słowa są całkowicie szczere, a krytyka tylko po to aby twój blog był coraz lepszy... w sumie już nwm czy się da.
      Co do powtórzeń to nie widzę ich w ogóle ☺, dlatego polecam zamienniki: nasza bohaterka i inne odnoszące się do charakteru i czynności np. żartobliwie mol książkowy.
      Wątki układają się bardzo dobrze i Twoja wizja ich jest najważniejsza. Jeśli uważasz przyspieszenie akcji za nieodpowiedni zabieg- nie rób tego. Jeśli jednak będziesz się wahać jak to ująć to krótko :D.
      Pozdrawiam
      Basiunia777
      P.S. Jeśli chciałabyś rady albo pomocy to możesz do mnie napisać basiakos.2002@o2.pl . Chętnie pomagam blogerkom.

      Usuń
    3. Dzięki, być może skorzystam z określeń, z pomocy także. To bardzo miłe z Twojej strony, że takową mi oferujesz! :)
      Pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń

Z całego serca dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie kolejną dawką weny ♥

Theme by Mia