Zenit skrajnych uczuć
Rozdział 17: Walentynkowy poradnik survivalowy, czyli jak przeżyć i nie zwariować?
Uczucie: Ignorancja, zdziwienie, zmęczenie
Hermiona Granger
nie lubiła Walentynek. Nie obchodziła tego święta, ale nie miała nic przeciwko,
żeby inni to robili – było jej to jak najbardziej obojętne.
Jako, że sama nie
świętowała, a innym nie chciała psuć zabawy, ułożyła swój prywatny poradnik
survivalowy na ten dzień. Chociaż słowo poradnik, to za dużo powiedziane – był to plan dnia, który
miał jej ułatwić przeżycie Walentynek bez zażywania insuliny. Układała go przez
pięć dni – najczęściej robiła to w wolnych chwilach, a doskonaliła go
ostatniego dnia, w piątek trzynastego. A dzień później wcieliła go w życie,
będąc pewną, że wszystko wypali.
Punkt 1 – Zaspać na śniadanie.
Może się wydawać,
że ten pomysł jest po prostu głupi – bo niby jak zaspanie na śniadanie ma pomóc
Hermionie przeżyć Walentynki bez zachorowania na cukrzycę? Otóż, jeśli nie zna
się Hermiony, to się tego nie wie. Panna Granger zawsze unikała bycia
niedospaną, ponieważ wtedy była ledwo żywa – nie reagowała na żadne bodźce ze
świata zewnętrznego. Była praktycznie wyłączona z życia.
Jakież było
zdziwienie zebranych w Wielkiej Sali, kiedy Hermiona wpadła do jadalni przed
końcem śniadania. Od razu widać było, że przed chwilą wstała z łóżka – ubrania,
które miała na sobie źle na niej leżały; włosy, mimo, że uczesane, żyły własnym
życiem; a jej oczy mimowolnie zamykały się. Szybko usiadła na swoim stałym
miejscu, chwyciła miskę z czekoladowymi płatkami oraz mleko.
– Wszystko
dobrze, Hermiono? – spytała cicho Ginny, patrząc na poczynania przyjaciółki. –
Hermiono? – Szatynka nie reagowała. – Hermiono, obudź się! – Rudowłosa
pstryknęła palcami przed jej twarzą.
– Przecież nie
śpię – mruknęła panna Granger, po czym szybko zaczęła jeść śniadanie.
– Hermiono,
wolniej, nie spóźnisz się na zajęcia – powiedział Harry. – Przecież dzisiaj
jest sobota…
– Wiem, Harry,
ale za chwilę mam dyżur z walentynkami w Wieży Gryffindoru. Umówiłam się z
Deanem, że ja je rozdaję do trzynastej… – Ponownie włożyła łyżkę do ust.
– A jak ja tak
szybko jem, to na mnie krzyczysz… – stwierdził Ron, patrząc, jak szatynka je.
– Ale to jest
całkowicie inna sytuacja, Ronaldzie! – Zmroziła go spojrzeniem. – Ja się
spieszę, bo mam obowiązki, a ty się spieszysz, bo boisz się, że nie zdążysz się
najeść! A poza tym, ja nie gadam z pełnymi ustami, tak jak ty. To jest
obrzydliwe!
– Ja też chcę z
wami rozmawiać…
– Ron, w takim
tempie będę musiała wziąć przykład z Malfoya, który uczy Goyle’a kultury –
westchnęła szatynka, na co Ron roześmiał się.
– Żartujesz!
Malfoy uczący Goyle’a kultury? Niezły żart, Hermiono! To tak, jakby Harry miał
mnie uczyć eliksirów… – stwierdził rudowłosy, śmiejąc się wniebogłosy.
Osoby, które
siedziały blisko Weasleya zmroziły go spojrzeniem, natomiast Hermiona, która
zjadła śniadanie, wyszła z Wielkiej Sali, by zrealizować kolejne zadanie.
Punkt 2 – Wykonać swój obowiązek.
Hermiona nie
chciała rozdawać walentynek – nawet jeśli miała robić to o wiele krócej niż
Dean. Kiedy wpadła do dormitorium i szybko zaczęła przebierać się w ubranie
Walentynkowego Listonosza. Założyła różowe rurki, różowy T–Shirt z dekoltem w
serek i różowe, krótkie trampki. Potem zrobiła kucyka i założyła różową czapkę
z daszkiem z wielkim, czerwonym sercem, a włosy przełożyła przez dziurę z
tyłu. Potem zawiesiła na szyi karton z Walentynkami i miejscem do wrzucenia
nowych, po czym poszła przejrzeć się w lustrze.
Wyglądam jak listonosz po wizycie w gabinecie Umbrigde –
stwierdziła w myślach. – Jestem
wielką, różową landryną! Przeklnę czymś Ramonę, Merlin mi świadkiem!
Dziewczyna szybko
zdjęła pokrywę z części, w której były walentynki do rozdania. Całkiem sporo
się tego zebrało, a znając systematyczność Gryfonów, będzie tego jeszcze
więcej. Westchnęła ciężko. Już współczuła Deanowi, który miał dyżur od
czternastej do dwudziestej. W dodatku ten strój… Tak, Gryfoni mieli
przechlapane. Krukoni mieli stroje błękitne, Puchoni jasnożółte, Ślizgoni
miętowe, a oczywiście ona musiała chodzić na różowo. Chociaż ona jeszcze mogła
to przeżyć – była dziewczyną, a to się jeszcze rozumie, ale Thomas, facet z
krwi i kości, ubrany w coś tak cukierkowego, nie będzie wyglądał dobrze.
Dziewczyna wyszła
z pokoju i zeszła do salonu. Oczywiście, siedzieli w nim wszyscy prefekci, bo
niby, jak mogłoby być inaczej? Jedyne, czego pragnęła, to przejść niezauważoną
– już wtedy była pewna, że na korytarzach kręciło się mnóstwo uczniów.
– Hermiona, jak
ty słodko wyglądasz! – zawołała Pansy, uśmiechając się.
– Ta, nie
dziękuję… – mruknęła niechętnie.
– Granger, zawsze
wiedziałem, że ukrywasz się ze swoim gustem, bo tak naprawdę uwielbiasz się
ubierać, jak Umbrigde – zaśmiał się Draco, oceniając ją od stóp do głów. Kiedy
ich spojrzenia spotkały się, dziewczyna zmrużyła oczy, zmarszczyła nos, lekko
przechyliła głowę w bok i wywaliła język. – A już chciałem powiedzieć, że w tym
stroju mógłbym stwierdzić, że wyglądasz… hmmm… dobrze. Niestety, nie jestem aż
tak dobrym kłamcą.
– Nie potrzebuję
twoich komplementów, Malfoy. – Wyprostowała się dumnie. – A tak poza tym, to
chętnie zobaczę cię w twoim miętowym wdzianku. Wprost nie mogę się doczekać.
– Przykro mi,
Granger nie doczekasz się. – Hermionie zrzedła mina. – Greengrass mnie zastępuje.
– Ale to ty
jesteś prefektem i… – Chciała powiedzieć, że to jego obowiązek, ale blondyn
przerwał jej gestem dłoni.
– Greengrass
wisiała mi przysługę za korki na początku roku. Stwierdziła, że ten układ jest
dla niej korzystny, bo będzie mogła obejrzeć wszystkie liściki miłosne, zanim
zrobią to adresaci. Myślę więc, że nie ma w tym nic dziwnego.
– Malfoy… – Jej
ton wyrażał jawny szok. – Ty myślisz? – Nie wytrzymała i roześmiała się.
– Hermiono,
powodzenia w rozdawaniu walentynek – wtrącił się Ernie, dając jej delikatnie do
zrozumienia, że powinna już iść.
– Masz rację. A
więc idę do paszczy smoka…
– Granger, jesteś
za gruba, żeby się tam zmieścić – zawołał za nią Malfoy. Hermiona z początku
nie zrozumiała jego odpowiedzi. Dopiero, gdy przypomniała sobie, że chłopak na
przezwisko „Smok”, prychnęła. Jednak przestała się tym przejmować, ponieważ
nadszedł czas na kolejny punkt.
Punkt 3 – Nie zwracać uwagi na innych.
Ten punkt
zdecydowanie był najtrudniejszy – głównie dlatego, że musiała rozdawać
walentynki. Zanim jeszcze weszła do Wieży Gryffindoru, podzieliła je sobie na
adresatów, co zdecydowanie ułatwiało jej zadanie – jakież było jej zdziwienie,
kiedy znalazła cztery adresowane do siebie. Postanowiła, że otworzy je dopiero
po swoim dyżurze. Westchnęła ciężko, po czym weszła do Pokoju Wspólnego
Gryfonów.
Zrobiła tym swego
rodzaju zamieszanie, gdyż każdy oczekiwał swojej przesyłki. Gdy Lavender ją
zobaczyła, pisnęła zadowolona. Wciąż miała nadzieję na to, że Ron do niej
wróci. Jednak nie wiedziała, że Weasley tego nie chce i dla własnego
bezpieczeństwa wolał jej tego nie uświadamiać.
Czterdzieści
minut później Hermiona była pewna, że mózg jej wyparował, a sama trafi na
oddział psychiatryczny w Mungu. Lavender, która dostała pięć walentynek cały
czas piszczała zachwycona. Panna Granger, krótko mówiąc, miała jej dość i w
duchu błagała, żeby zegar wybił godzinę trzynastą. Mimo, że próbowała ją
ignorować, to nie udawało jej się to. Nawet myślała jak podać jej Klejące
Karmelki, które podarował jej Malfoy na Boże Narodzenie. Szybko jednak
przypomniała sobie, że to Malfoy – wredna i podstępna żmija. W życiu nie dałby
jej czegoś z własnej woli – no, chyba, że zawierałoby to odpowiednią ilość
trucizny. A Hermiona nie chciała nie chciała zamienić Lavender Brown w
Lavender–Denata. Dlatego wolała być cicho, wykonując swój obowiązek –
przyjmowanie i rozdawanie kartek oraz liścików.
Kiedy w końcu
wybiła trzynasta, Hermiona z prędkością światła wyszła z Wieży
Gryffindoru. Wyjęła kartki, które włożyli jej uczniowie podzieliła je domami,
aby móc je przekazać innym prefektom. Najwięcej było dla Gryfonów i Krukonów.
Drugie miejsce zajęli Ślizgoni z Draco na czele (zaledwie dwanaście walentynek
było dla niego – a znając Gryfonów, połowa z nich to groźby), natomiast jedna
przesyłka była dla Puchonki – Ramony. Panna Granger szybko poszła do Wieży
Prefektów i przebrała się w normalne ubrania, czyli jeansy, czarne trampki oraz
jasnozieloną bluzkę z rękawem ¾. Od razu odetchnęła głęboko, nie miała już
żadnego różu na sobie i ta myśl była dla niej niezwykle kojąca. Następnie
wzięła karton z przesyłkami i zeszła do salonu.
– Ramona, to do
ciebie. – Podała pannie Clive kartkę. – To dla Krukonów. – Wcisnęła plik
papierów Calvinowi. – Dean, to twoja działka. Już ci współczuję, Lavender jest
nie do zniesienia – powiedziała, zawieszając mu karton na szyi. – A to do
ciebie i reszty Ślizgonów, Malfoy – mruknęła, rzucając koperty na stolik.
Usiadła na kanapie, rozkoszując się wolną chwilą.
– Granger, długo
się trudziłaś pisaniem tego wszystkiego? – spytał, biorąc makulaturę do siebie
i zaczął ją rozdzielać. Natomiast Hermiona, siedząca na kanapie z głową
zwróconą ku sufitowi, spojrzała na niego.
– Oczywiście,
nawet słowa do ciebie nie napisałam.
– O popatrz, to
tak samo, jak ja – stwierdził szczerze. – A wy nie idziecie na obiad? Jest po
pierwszej.
– Nie jestem
głodny, ale pójdę. Może przydarzy się coś ciekawego? Na przykład jakieś ciekawe
zerwanko, kto wie? – Calvin wzruszył ramionami. – Ktoś jeszcze idzie ze mną?
– Ja! – Ramona
podniosła się z fotela i stanęła obok chłopaka.
– No, ja też. –
Dean z ulgą zdjął karton z szyi.
– Poczekajcie na
mnie! – zawołała Hermiona. – Gadanie Lavender wyssało ze mnie wszystko prócz
apetytu – zaśmiała się.
– A Malfoy
zaszczyci nas swoją obecnością? – spytał Calvin, zanim wyszedł.
– Nie –
odpowiedział krótko, na co Krukon uniósł brew. – Są Walentynki – zaczął
tłumaczyć blondyn – a w Walentynki nie chodzę na żadne posiłki. To jest taki
mój system Anty–Amortencjowy – skończył z dumą w głosie.
– Malfoy, ty się
dobrze czujesz? – Hermiona uśmiechnęła się do niego złośliwie. – Niby kto
miałby ci podać Amortencję? Nie znam tak głupiej osoby, która byłaby zdolna to
zrobić… A ty nadal się łudzisz... Biedny.
Kiedy poszła na
obiad, nadszedł czas na kolejne, dosyć krótkie zadanie.
Punkt 4 – Przeżyć obiad.
To samo w sobie
nie było trudne. Wystarczyło, żeby nie słyszała głosu panny Brown. Hermiona
jadła szybko i zachłannie, przez co Ron ponownie się z niej śmiał.
– Mam sprawy do
załatwienia, Ronaldzie – rzekła sucho, wstając od stołu.
– A co? Na randkę
idziesz? – zakpił.
– Może? – spytała
z jadem z głosie. – Cześć – zwróciła się do Harry’ego i Ginny. – Żegnam –
rzuciła w stronę Rona, po czym wyszła z Wielkiej Sali.
– Czemu ona się
tak na mnie złości, przecież nic jej nie zrobiłem! – stwierdził Ron, po czym
ugryzł kurczaka. Ginny z całego serca starała się, żeby nie zauważył jej miny,
wyrażającej co najmniej wielką kpinę.
I wtedy nadszedł
na czas na zadanie piąte – najważniejsze, najciekawsze i najskuteczniejsze,
jeżeli chodzi o Walentynki. Zadanie, na które czekała cały marny dzień.
Zadanie, które jako jedyne sprawiło, że chciała się uśmiechać.
Punkt 5 – Iść do biblioteki.
Co jest
skuteczniejszym straszakiem na zakochanych niż biblioteka? Trzeba przyznać, że
prawdopodobnie nie ma takiej rzeczy. Zanim Hermiona ruszyła do królestwa pani
Pince, poszła jeszcze do swojego pokoju, by wziąć wypożyczoną książkę, którą
już przeczytała. Weszła szybko do pomieszczenia i chwytała lekturę, kiedy jej
uwagę coś przyciągnęło – a były to cztery nieprzeczytane walentynki, leżące na
biurku. Odłożyła podręcznik i chwyciła pierwszą kartkę.
Niemal od razu
poznała pismo Harry’ego. I domyśliła się, że pisząc to, starał się kaligrafować
– bezskutecznie, chociaż sam fakt, że dała radę rozczytać jego gryzmoły był
imponujący. Liścik miał charakter czysto przyjacielski. Zupełnie, jak dwie
kolejne kartki, które otrzymała kolejno od Ginny i Rona.
Hermiona od razu
mogła stwierdzić, że rodzeństwo pracowało razem. Oboje napisali wierszyki,
które według szatynki były niezwykle zabawne, chociaż ten, który napisał
rudowłosy podobał jej się bardziej.
Droga Hermiono,
biblioteki królowo
Tyś jest wielką
wielkością i mądrością!
I mogę wyznać
wszystkim z dumą
Żeś ty właśnie mą
najlepszą przyjaciółą!
Buziaki!
Ginny
Ginny
Hermiona śmiała
się wniebogłosy, czytając treść walentynki. Ginny wiedziała, jak poprawić jej
humor w tak przerażająco słodki dzień. Jeszcze kilka razy przeleciała wzrokiem
tekst, tylko, że potem śmiała się z błędu, jakim było napisanie słowa „przyjaciółą”. Cóż, prawdopodobnie panna
Weasley nie była świadoma błędu, ale mimo wszystko było to urocze. Po chwili
odłożyła kartkę, by wziąć kolejną, tę od Rona.
Śpiewasz ładnie,
niczym jaskółka,
Umiesz jeździć na
rowerze, co ma dwa kółka,
Twe włosy są, jak
w lesie ściółka,
Genialna z Ciebie
przyjaciółka!
Twe oczy lśnią,
niczym żabie uda,
Nazywasz się
Granger, Tobie wszystko się uda,
Do Ciebie należy
świata korona,
Boś Ty jest Jean
Hermiona!
Ron
Kiedy szatynka w
końcu odłożyła kartkę, musiała otrzeć łzy w kącików oczu. Prawie popłakała się
ze śmiechu! Tylko Ron potrafił doprowadzić ją do takiego stanu – tylko on mógł
napisać coś tak okropnego. Pobił nawet własną siostrę… Gdy doszła do takiego wniosku,
chwyciła czwartą, ostatnią już walentynkę. Hermiona musiała stwierdzić, że była
śliczna. Nie miała koloru różowego ani czerwonego, jak większość, tylko była
biała i pięknie ozdobiona – ale to dlatego, że została kupiona. Na dole, w
prawym dolnym rogu, artystycznym pismem napisane zostało: Hermiona Granger,
Gryffindor. Dziewczyna przyjrzała się lepiej literce G – już kiedyś ją
widziała. Była pisana w charakterystyczny sposób – tak, jak uczono pisać dzieci
w pierwszej klasie mugolskiej podstawówki, a nie drukowana, tak jak pisze się,
kiedy jest się starszym. Zaintrygowana faktem, że zna to pismo, odwiązała
czerwoną kokardkę, która była jedyną przeszkodą w odkryciu nadawcy kartki. Ku
jej zaskoczeniu środek był pusty. Po prostu była tam biała kartka ze złotymi
linijkami na dowolny tekst. Żadnej treści, żadnego podpisu, nawet głupiej daty.
Nic.
Hermiona odłożyła
walentynkę na biurko, a chwyciła lekturę, którą miała oddać do biblioteki.
Kartkę uznała za zwykły żart.
.*.*.*.*.
– Um… Ron…
– Tak, Harry?
– Mógłbyś w końcu
się od nas odczepić? – spytała jego własna siostra, która wyprzedziła Pottera.
– Mam cię dosyć. Znajdź sobie dziewczynę. – Rudowłosy prychnął.
– Ale jesteście
mili…
– Dziękuję. –
Ginny wskazała mu wejście do Hogwartu. – A teraz won.
Brat obdarzył ją
wściekłym spojrzeniem, ale zrobił, co mu kazała. Kiedy znalazł się poza
zasięgiem słuchu, panna Weasley roześmiała się głośno, wtulając się w bok
swojego chłopaka, a on objął ją ramieniem. Nie było jej zimno, jednak gdy to
zrobiła, było jej się lepiej. Tak właśnie działał na nią Harry – kojąco.
– Widziałeś jego
minę? – spytała, kiedy była już spokojna.
– Ginny,
kochanie, nie musiałaś być taka bezpośrednia – stwierdził, ruszając z nią w
stronę zamarzniętego jeziora.
– A właśnie, że
musiałam. Inaczej nigdy by się od nas nie odczepił.
– Więc mogłaś
zrobić to delikatniej…
– Nie, Harry, nie
mogłam. – Zatrzymała się, stając przed nim. – Mój brat jest straszny. Nieważne
czy jest singlem, czy ma dziewczynę. Z dwojga złego wolę, gdy ma dziewczynę. A
to, że teraz jest sam, nie oznacza, że musi spędzać z nami każdą wolną chwilę.
Są Walentynki, Harry, i chcę spędzić trochę czasu z tobą.
– W sumie, to
masz rację. Hermiona też jest sama, a nie chodzi wiecznie za nami.
– Właśnie.
Chociaż… Najpierw znajdę dziewczynę Ronowi, a potem wezmę się za nią –
stwierdziła dumnie. – Chociaż wątpię, że znajdzie się taka głupia, co by mojego
brata chciała.
– Słonko, myślę,
że nie powinnaś tego robić – powiedział cicho Harry. – Miłość sama przychodzi
do człowieka w odpowiednim czasie. A znając Rona, to może to jeszcze trochę
potrwać.
– Masz rację. –
Dziewczyna westchnęła ciężko. – Jak już znajdzie się taka, która pokochałaby
Rona i wyznałaby mu miłość, to on skapnąłby się tydzień później – zauważyła, na
co Wybraniec odpowiedział jej śmiechem.
– A propos
miłości – zaczął – to mam coś dla ciebie. – Uśmiechnął się do niej. Następnie
chwycił jej dłoń i ruszył w stronę szkoły.
– Mam nadzieję,
że nie idziemy do Rona, bo to nie miałoby nic wspólnego z miłością…
Potter
spiorunował ją spojrzeniem i nic na to nie odpowiedział. Dziewczyna roześmiała
się, widząc minę swojego chłopaka, ale nie skomentowała jej dla swojego
bezpieczeństwa. Kiedy weszli do szkoły, czarnowłosy od razu ruszył w stronę
schodów. Początkowo Ginny myślała, że wracają do Wieży Gryffindoru. Ku jej
zdziwieniu, minęli portret Grubej Damy, a Harry ciągnął ją przed siebie. W
końcu stanął przed ścianą, a dziewczyna zaczęła powoli wszystko rozumieć.
– Gotowa? –
spytał cicho Harry.
– Tak –
odpowiedziała pewnie.
.*.*.*.
Kiedy czujesz
zapach pergaminu, wszystko jest lepsze.
Do takiego
wniosku doszła Hermiona, kiedy przekroczyła próg biblioteki. Tak, jak
przewidywała, było tu pusto. Żadnej żywej duszy. Tylko zaczytana Pince i ona.
Przywitała się z
bibliotekarką, jednak ta nie odpowiedziała jej, gdyż znajdowała się w
całkowicie innym świecie. Hermiona natomiast ruszyła ku działowi Mugoloznawstwa
– jednego z jej ulubionych. Kto by pomyślał, że znajdują się tam powieści
napisane przez mugoli? Prawdopodobnie nikt – głównie dlatego, że znajdują się
na samym końcu czytelni. Dopóki chłopcy w ramach sławnego szlabanu nie musieli
wszystkiego wysprzątać, było tam mnóstwo kurzu.
Kiedy dziewczyna
przechodziła obok działu z księgami o Wróżbiarstwie, usłyszała cichy śmiech.
Znała ten głos, była tego pewna. Zdziwiła ją jedna rzecz – żadna ze znanych jej
osób nie siedziałaby dobrowolnie w bibliotece, w dodatku sobotę i Walentynki.
Dlatego dziewczyna zaczęła szukać właściciela głosu. Była pewna, że nie należy
on ani do Harry’ego, ani do Rona – rozpoznałaby ich od razu. Jednak chwilę
później przekonała się, kto zaszczycił krainę książek swoją obecnością.
Przy stoliku, z
nadgryzionym zielonym jabłkiem, siedział Draco Malfoy. Co chwilę wybuchał
śmiechem. Hermiona zauważyła, że czytał kartki od naiwnych dziewczyn. Z daleka
widać było, że ma dobry humor. Mimo to, szatynka nie zamierzała do niego
podchodzić. Nie tylko go nie lubiła, ale także obrzydły jej ciągłe wymiany zdań
z blondynem. Już miała odejść, kiedy chłopak odezwał się:
– Chodź, Granger,
przecież cię nie ugryzę – stwierdził, odrywając wzrok od kartki. – Jestem
zajęty jabłkiem. – Uniósł dłoń z owocem. Dziewczyna, która była Gryfonką (a to
coś znaczy), zrobiła kilka pewnych kroków. Nie podeszła do niego, tylko stanęła
w połowie drogi, żeby zachować bezpieczną odległość.
– Naprawdę bawi
cię, co te naiwne dziewczyny do ciebie wypisują? – spytała, odruchowo
przytulając do siebie książkę, którą miała oddać.
– Naiwne
dziewczyny? Granger, proszę cię, w jakim ty świecie żyjesz? Większość wysłała
mi Lucy, wiesz która, prawda? – Dziewczyna kiwnęła głową. Pamiętała, jak
wpatrywała się w Malfoya, jak w młodego boga, kiedy ten wpadł do Wieży
Gryffindoru na Sylwestra. – Z dziesięć dał mi Diabeł. O, na przykład tą. –
Podniósł białą kopertę do góry, pokazując ją dziewczynie. Potem zaklęciem
Wingardium Leviosa uniósł ją, przelewitował ją na środek drogi między nim, a
nią i dopiero wtedy otworzył ją zaklęciem. Z koperty wyleciała jakaś dziwna
substancja, która wylądowała na podłodze. Blondyn szybko sprzątnął ją
zaklęciem. – Z twarzy nie zeszłaby tak szybko – powiedział.
– Skąd wiesz,
które są od Zabiniego?
– Granger, za
głupca mnie masz? – Kiwnęła potakująco głową, na co on teatralnie przewrócił
oczami. – Nieważne. Przyjaźnię się za Diabełkiem szmat czasu. Wszystkie kartki,
które on mi wysłał są pogięte i wymiętoszone.
– Aha – mruknęła
tylko.
– Wiesz, cały
czas zastanawiam się, którą ty mi wysłałaś. – Kiwnął w prawo, wskazując kartki
z kpiącym uśmiechem.
– Szczerze?
Żadną. I nie miej nadziei, że zmienię zdanie.
– Ale powinnaś
naprawić ten karygodny błąd! – zawołał z uśmiechem Draco, po czym ugryzł
jabłko.
– Jasne, chętnie
wygraweruję ci jej treść na czole – stwierdziła. W głowie już miała pomysł na
przerobienie drugiej zwrotki wiersza Rona, która idealnie pasowałaby do
Malfoya.
Twe oczy lśnią,
niczym żabie uda
Nazywasz się Malfoy, Tobie nic się nie uda,
Nie do Ciebie należy świata korona
Boś ty nie jest Granger Hermiona.
Nazywasz się Malfoy, Tobie nic się nie uda,
Nie do Ciebie należy świata korona
Boś ty nie jest Granger Hermiona.
Idealny – pomyślała z uśmiechem, oceniając, czy tekst zmieściłby się na
czole chłopaka. Jeśli postarałaby się, to zrobiłaby to bez problemu.
– Po twoim
uśmiechu widzę, że już masz pomysł. Wal śmiało – zachęcił ją.
– Jeśli już
musisz wiedzieć, to przerobiłam wiersz Rona. Wyrecytować?
– Nie, dzięki. I
w tym roku odpuszczę ci walentynkę. Nie chcę mieć na czole niczego, co tworzył
Weasley. Nawet pośrednio.
– Ach, to
cudownie – powiedziała z udawanym zachwytem. – W takim razie życzę ci nudnej
lektury, ja się zmywam – dodała, po czym odwróciła się i odeszła.
– Granger,
czekaj! – zawołał Malfoy. Szybko rzucił zaklęcie pakujące, dzięki czemu
wszystkie kartki znalazły się w torbie. Jedynie chwycił jej pasek i założył ją
ramię, wstając z krzesła, którego nie przysunął do stolika. – Granger,
słyszysz? – Dziewczyna dopiero wtedy zatrzymała się.
– Wiesz, jednego
nie rozumiem – stwierdziła, kiedy chłopak stanął obok niej, gryząc owoc. –
Uczysz Goyle’a kultury podczas, gdy sam jej nie masz. – Ruszyła w stronę działu
mugoloznawstwa.
– Ja? Że niby ja nie mam kultury? – prychnął.
– Tak, ty,
Malfoy, nikogo innego tu nie ma – rzekła, stając przed odpowiednim regałem. –
Powiedział ci ktoś, że w bibliotece się nie krzyczy i nie je? – spytała, po
czym odłożyła wypożyczoną książkę i zaczęła szukać kolejnej.
– Granger,
czepiasz się. – Kiedy na niego spojrzała, po ogryzku nie było śladu, a Draco
uśmiechnął się do niej kpiąco z uniesioną brwią. Co złego, to nie on, czyż nie?
– Może i się
czepiam, ale co by było, gdybyś zniszczył książkę?
– No, złamałbym
tobie serce, a potem, w zależności od zniszczeń, użyłbym zaklęcia Reparo bądź Chłoszczyść.
– Ignorant –
mruknęła odchodząc kilka kroków. – Nie idź za mną, jeżeli masz zamiar psuć mi
humor.
– Dobrze, w takim
razie czas na plan B... Granger, chcę z tobą pogadać.
Hermiona, która
była już, delikatnie mówiąc zdenerwowana, odwróciła się w jego stronę z
założonymi rękoma. Wiedziała, że chłopak za wszelką cenę dąży do tego, aby była
wściekła – jak zawsze, kiedy jest w pobliżu. I kiedy patrzył tak na nią bez
cienia złości, tylko z jawnym zainteresowaniem w spojrzeniu, zaczęła
przeczuwać, że coś jest nie tak. Nie musiała być Trelawney, by wiedzieć, że coś
się kroi.
– O czym? –
warknęła, kiedy cisza stała się zbyt gęsta i przytłaczająca.
– Pamiętasz nasz
pakt o nieagresji? – spytał cicho neutralnym głosem. Zdziwił tym Gryfonkę,
która uspokoiła się.
– Pamiętam –
stwierdziła gładko, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi. – Do czego pijesz,
Malfoy?
– Mam walić
prosto z mostu, czy mogę jeszcze kontynuować nudną przemowę? – spytał na pozór
spokojnie, choć w jego oczach czaiły się ogniki rozbawienia.
– Prosto z mostu
– powiedziała tylko, hamując potok słów, który chciał wyjść jej z ust.
– Dobrze. –
Wyprostował się dumnie. – Chcę go przedłużyć do końca szkoły.
Hermiona była
pewna, że w tamtym momencie jej szczęka znajdowała się w najniżej położonych
lochach Hogwartu. Nie wiedziała, na ile zastygła w jawnym szoku, ale po chwili
chłopak pstryknął palcami przed jej oczami, próbując przywrócić ją do świata
normalnych.
.*.*.
– Różowe tutu –
powiedziała pewnie dziewczyna do portretu Cichej Charlotte. Kiedy ta odsłoniła
salon znajdujący się w Wieży Prefektów, weszła do pomieszczenia i rozejrzała
się.
Żadnej żywej
duszy. Jak zwykle, zresztą. Jak na początku roku dużo czasu spędzali razem, tak
później to wszystko się rozmyło – szczególnie wśród chłopców. Dziewczyny
chętnie razem spędzały czas, jednak im nie wyszło. Pierwszy opuścił ich Ernie,
który wolał spędzać swój cenny czas wśród przyjaciół z Hufflepuffu. Drugi był
Dean, który z czasem zaczął często chodzić do Wieży Gryffindoru. Jedynie Calvin
i Draco trzymali się razem, a z czasem dołączył do nich Zabini.
Z początku nie
lubiła Blaise’a, uważała go za chłopaka, który za wszelką cenę chce zwrócić na
siebie uwagę – tak, jak Malfoy za młodu. Cały czas ją denerwował swoim
zachowaniem, jednak z czasem to minęło. Wiedziała, że zmiana nie zaszła w nim,
ale w niej samej. Nie była tak poważna, jak na początku roku, bardziej
zrozumiała Ramonę, której szaleństwo towarzyszyło na co dzień.
Usiadła na swoim
ulubionym fotelu, o który często musiała się kłócić z Draco. Zazwyczaj kończyło
się to tak, że to ona go zajmowała, a on kontynuował wymianę zdań z Hermioną.
Dokładnie w tej kolejności. Zaczynało się od głupiego fotela, stojącego
najbliżej kominka, a kończyło na kłótni. To niemal codzienność.
Kiedy już zajęła
fotel, zaczęła czytać – to było zboczenie zawodowe każdego Krukona i Hermiony
Granger. Oczywiście, miłośnicy książek byli w innych domach, jednak nie kochali
ich do takiego stopnia.
Pół godziny
później, portret ponownie się uchylił.
– Cześć, Parker.
– Usłyszała głos, po czym podniosła głowę.
– Mam na imię
Amber, Zabini – mruknęła, odkładając książkę. – Co cię tu sprowadza?
– Jest Draco? –
spytał z uśmiechem.
– Gdzieś na pewno
jest. Niestety, nie jest to ta jaskinia – powiedziała żartobliwym tonem.
– A szkoda, bo
mam dla niego trochę makulatury. – Podniósł do góry rękę w której trzymał kilka
kopert.
– Nie wiedziałam,
że Malfoy ma tyle fanek. W ogóle nie wiedziałam, że on ma jakieś fanki…
– Spotkałem
Krukonkę, która czegoś nie wie… Cholera, muszę to sobie napisać w
pamiętniczku…
– Bardzo
śmieszne, normalnie boki zrywać, Zabini.
– Oczywiście,
przecież to żart w moim stylu – zaśmiał się, wchodząc w głąb salonu. Rozwalił
się na kanapie, a papiery rzucił na stolik. – I co ja mam teraz z tym zrobić,
co? – spytał, spoglądając na Amber, która bawiła się swoimi okularami.
– Możesz
poczytać, co powypisywały te dziewczyny – powiedziała, kiwając w stronę sterty
walentynek. – Malfoyowi niesamowicie poprawiło to humor.
– Zmuś mnie do
tego – zaśmiał się gorzko. – To nie jest dzieło fanek Draco, tylko moje. Nie ma
nikogo na tym świecie, kto by go kochał, dlatego ja muszę robić mu za
tajemniczą wielbicielkę – oznajmił z dumą. – Jednak nie mogłem pozwolić, żeby
tego dnia miał zbyt słodko... W środku jest od groma zielonego, cuchnącego
śluzu. Jak się pojawi na twarzy, to nie idzie się tego pozbyć. Chociaż Draco
nie powinno to przeszkadzać, ładnie mu
w zieleni, a i do krawatu będzie mu pasować... Poza tym i tak wylewa na siebie
litry tych duszących pachnidełek, co za różnica, jak zużyje tego trochę więcej?
– W salonie rozniósł się jego śmiech.
– Jesteś wredny.
– Amber, kotku,
Wredny to moje drugie imię. – Puścił oczko w jej stronę, na co się zarumieniła.
– I mam do ciebie jeszcze jedno pytanie: dlaczego w Walentynki siedzisz sama?
– Tak wyszło…
– Och, to muszę
temu zapobiec.
Wstał, na co
serce dziewczyny zabiło mocniej. Nie mogła uwierzyć w to, że chłopak, który jej
się podoba staje przed nią z wyciągniętą ręką i zabójczym uśmiechem na ustach.
– Chodź, nie
możesz być sama w taki dzień – powiedział, po czym chwyciła jego dłoń.
– Czy to jest
randka? – spytała, kiedy wstała.
– Może… – odparł
tajemniczo.
.*.
– C–co? –
wykrztusiła.
– Mam to
powtórzyć? Dobrze. Chcę przedłużyć nasz pakt o nieagresji aż do wakacji –
powiedział jak gdyby nigdy nic.
– Wow – mruknęła
po chwili. – A mogę wiedzieć, co tobą kieruje, Malfoy?
– Naprawdę muszę
mówić? – Jej mina nie wyrażała żadnych emocji, nie wliczając w to oczekiwania.
– Dobrze, mam dość tych durnych kłótni. – Uniosła brew.
– Czyżbym się
przesłyszała?
– Nie – mruknął
po chwili. – Jak sama zauważyłaś, z Potterem i jego Włazityłkiem... Znaczy, z
Weasleyem, nie kłócę się od września i pasuje mi to. Przyzwyczaiłem się do
tego. A kiedy my także się nie kłóciliśmy, to… To także mi się spodobało. To
jest fajniejsze niż denerwowanie cię, Granger, ale różnica nie jest wielka. I
co się tak na mnie patrzysz, jak sroka w gnat?
– Skąd mam
wiedzieć, że nie kłamiesz?
– A chcesz we
mnie wlać Veritaserum?
– Nie –
westchnęła. – Kontynuuj.
– A więc –
powiedział, akcentując te słowa. – Świadomość, że nie oberwę żadną klątwą jest
cudowna, Granger. Czasem jesteś niepoczytalna i…
– Grabisz sobie,
Malfoy.
– … i dlatego nie
chcę być z tobą na ścieżce wojennej – dokończył, wyciągając dłoń w jej stronę.
– To co, zgadzasz się?
– Tak, chociaż
nadal w to nie wierzę…
Uścisnęła jego
dłoń, patrząc mu w oczy. Nie kłamał, w dodatku robił to z własnej,
nieprzymuszonej woli. Panna Granger, która była przerażona widokiem tak
poważnego Malfoya w tak absurdalnej dla niej sytuacji, ruszyła po jakąkolwiek
książkę. Pech chciał, że przewróciła się, a z kieszeni wypadła jej różdżka.
Blondyn pomógł jej się podnieść, korzystając z sytuacji, by udowodnić Gryfonce,
że był szczery.
– Nie wiesz,
gdzie upadła moja różdżka? – spytała cicho.
– Nie –
odpowiedział, rozglądając się. – Czekaj, tam jest! – Wskazał podłogę, przy
regale.
Hermiona podeszła
do miejsca, gdzie dwa regały łączyły się ze sobą. Szarpnęła różdżkę, jednak ta
ani drgnęła. Na początku się przeraziła – szybko jednak zauważyła, że na
wysokości twarzy Draco znajduje się szpara, przez którą będzie w stanie wyjąć
różdżkę. Zaczęła więc przesuwać ją powoli do góry. Kiedy w końcu miała swoją
własność w rękach, stało się coś dziwnego.
Regały rozsunęły,
ukazując korytarz.
– O cholera… –
Usłyszała głos Malfoya.
____________________
UWAGA!
Chciałabym
podziękować osobie, która zgłosiła mojego bloga do konkursu na Blog Miesiąca na
Katalogu Granger! Nie wiem, kim jesteś, ale mam nadzieję, że kiedyś się
ujawnisz! :) ❤
A teraz
chciałabym poprosić o głosy – oczywiście będzie mi miło, kiedy Wasz głos
przeznaczycie na mojego bloga, ale teraz proszę ogólnie. Każda odpowiedź, każdy
głos jest ważny nie tylko dla mnie i autorek dwóch innych blogów, ale także dla
administratorek tego cudownego Katalogu!
Dlatego
proszę, wchodźcie, głosujcie (najlepiej na mnie, ale, broń Boże, do niczego Was
nie zmuszam! :D ).
A teraz sprawy organizacyjne:
Wiem, że
dzisiaj miał być drabble, ale dostałam takiego kopa, że napisałam rozdział w
tydzień. Nie zdarzyło się to od czasu wakacji, więc zadowolona jestem.
Druga
część Walentynek i tajemniczy korytarz będą w kolejnym rozdziale! :D
Powoli
zmierzamy w stronę Dramione – będzie więcej wątków, obiecuję!
Już nie
zanudzam :*
Życzę
wesołej końcówki weekendu/ferii! :D
Pozdrawiam
serdecznie,
Feltson
Ps. I mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał! :D
Rozdział mega ♥
OdpowiedzUsuńUbawiłam się po pachy - jak zresztą w każdym rozdziale. Superowy pomysł z tym poradnikiem ;) Te wszystkie wierszyki są po prostu cudowne!
Czyżby Malfoy i Hermiona odkryli kolejne legendarne miejsce?
Chciałabym też widzieć Hermionę w tym różowym stroju :D
Chcę Ci pogratulować, że jesteś w konkursie na Bloga Miesiąca. Cieszę się, że wreszcie jakiś dobry człowiek to zrobił ♥ Jesteś naprawdę dobra, w tym co robisz. Pisz więcej i więcej! Oczywiście swój głos oddałam :) Mam nadzieję, że zwyciężysz!
Czekam na następny rozdział i miniaturkę.
Pozdrawiam ^^
Druella
Dziękuję prześlicznie! ❤ Uśmiech mam od ucha do ucha po Twoim komentarzu! ❤
UsuńTego nie zdradzę, wszystko się wyjaśni ;) Niespodzianka musi być :P
Jeszcze raz dziękuję za komentarz! :)
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Jak zwykle pięknie, (pomijam kilka irytujących powtórzeń połowy zdania w tym samym zdaniu). Ciekawi mnie co ukryłaś za regałem w pokoju prefektów - czyżby sławetna biblioteczka Roveny? Niech wena będzie z tobą
OdpowiedzUsuńPoprawię to :)
UsuńOni byli w zwykłej, szkolnej bibliotece :) I nie mogę zdradzić! :D
Dzięki za komentarz! :)
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Rozdział mega <3 uśmiałam się jak nigdy
OdpowiedzUsuńHermiona w różu - bezcenny widok :D
Fajnie, że Draco i Hermiona się pogodzili, a ten korytarz hmm czyżby kolejne odkrycie?
Gratuluję nominacji! Oczywiście na nią zasłużyłaś, bo Twoje opowiadanie jest cudowne! Mój głos już masz i mam nadzieję, że wygrasz ;)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Dziękuję ❤ Bardzo mi miło! :)
UsuńNie mogę zdradzić :c
I dziękuję ślicznie za głos! ❤
Również serdecznie pozdrawiam,
Feltson
Hej!
OdpowiedzUsuńJestem tu nowa i dopiero wczoraj wieczorem znalazłam twojego bloga tak mnie zaintrygował że czytałam go do 4 w nocy! <3 Jest po prostu boski świetny i nie mam słów żeby opisać jak jest wspaniały!!!
Ale to że on jest wspaniały to ty już na pewno wiesz bo każda czytelniczka ci to pisze:-D
Jednak mimo wszystko muszę powiedzieć że po prostu masz talent!!! Umiałaś wymyślić mega ciekawą fabułę z wieloma niespodziankami i nagłymi zwrotami akcji <3 Bardzo mi się to podoba że nie zgubiłaś mocnego i władczego charakteru Draco nie robiąc przez to tego opowiadania przesłodzonego i nudnego to samo jest zresztą z Hermioną.Fajnie że nie robisz tu tak, że wszystko idzie jak z płatka i od razu jest Happy End a moim zdaniem nie do końca o to tu chodzibo przecież ich stopniowo rozwijające się uczucie było zakazane i łatwo to oni nie na pewno mieli hahhahhah A ty umiałaś to wszystko pokazać nie no po prostu pełen podziw dla cb i tego opowiadania<3
Naprawdę podziwiam cię w każdym stopniu że umiałaś stworzyć coś i zawrzeć w tym wszystkie potrzebne elementy które potem utworzą świetną całość
Czytałam już wiele różnych parringów z HP ale najbardziej lubię Dramione i potem ewentualnie jeszcze Blinny i nie podoba mi się że większość autorek gubi ich charaktery i mroczną przeszłość Draco oraz to, że dobra i miła Hermiona ma na niego duży wpływ i stopniowo go zmienia i gubiąc te wszystkie aspekty to niesie za sobą inny koniec najczęściej gorszy xDD
Meeeega <3
Z mega niecierpliwością czekam na następny rozdział Miniaturkę i Drabble :)))
Pozdrawiam i życzę MEGA DUŻOOOO WENY:-*
PS.Zabiję cię że skończyłaś rozdział w takim świetnym momencie hahahahha XDD <3 <3 <3
PS.2.Zostaję tu na dłużejWłaśnie zyskałaś oddaną 4ever MEGA fankę <3 (czyli mnie)
Weronika Malfoy :-***
Ojej, ale kolos! :o Dziękuję za poświęcenie czasu! ❤
UsuńAle mam banana na twarzy :D
Cieszę się, że nie zgubiłam charakterów Draco i Hermiony, bo bardzo mi na tym zależało :)
Czasem też bardzo przeszkadzają mi blogi, w których Draco to ciepła klucha, więc nie czytuję ich często - ewentualnie wtedy, kiedy chcę się wyłączyć i potrzebuję dawki cukru.
Bardzo mi miło, że zostaniesz ze mną na dłużej! :D
Jeszcze raz dziękuję za tego kolosa ❤
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
MEGA. Normalnie rozdział wspaniały. Czyżby Draco i Mionka znaleźli kolejne tajemne miejsce Hogwartu? Weny i czasu!
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤ :D
UsuńNie wiadomo, wszystko okaże się w następnym rozdziale :P
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Świetne!
OdpowiedzUsuńSama nie lubie Walentynek i bardzo poprawilo mi to humor. Ciekawi mnie czy Draco faktycznie mowi szczerze.
Rozdzial jak zawsze super, pozdrawiam.
Dzięki ❤
UsuńOsobiście, mnie Walentynki są jak najbardziej obojętne :D
Wyznam w tajemnicy, że tak, jest szczery :)
Również serdecznie pozdrawiam,
Feltson
Kiedy zobaczyłam wiadomość informującą iż pojawił się nowy rozdział... Mało co nie zemdlałam ze szczęścia, gdyż ostatnio w ogóle nie pojawiają się nówki moich ulubionych opowiadań!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny, śmiałam się jak głupia, znowu. Robisz ze mnie idiotkę w oczach innych osób, które w czasie mojej niepoczytalności przeszły obok. W każdym razie, jak mniemam odkryli nowe tajemnicze miejsce! Taka podekscytowana jestem... Krzyków mojej radości nawet Manson grający w słuchawkach nie przerósł.
Czekam na następny, życzę weny,
KH
Dziękuję ❤
UsuńPrzepraszam, nie chciałam, żebyś wyszła na głupią :c
I mam nadzieję, że gardła nie zdarłaś :D
Serdecznie pozdrawiam,
Feltson
Ile będzie miało całe opowiadanie rozdziałów ?
OdpowiedzUsuńCałe opowiadanie będzie miało 30 rozdziałów + prolog i epilog :)
UsuńPo co sobie strzępić język? Przecież jak zwykle w deseczkę! Miły nastrój, który tylko uefektywnił mój dzisiejszy, świetny stan ducha. Wylewnie Ci za to dziękuję! :D Odczuwam rozkosz! Fajnie, że relacje Draco-Hermiona się poprawiły. Snuję domysły, że jest to mój pierwszy komentarz. Oczywiście, Twoje opowiadanie, wspaniałe zresztą, czytam od początku, ale niestety zazwyczaj robię to na telefonie, gdzie nie jestem zalogowana. Deklaruję, iż od faktycznego czasu to się zmieni i będę tutaj aktywna. Wyrażam szczególne uznanie i gratuluję nominacji, w której oczywiście otrzymałaś mój głos. Życzę dalszych sukcesów, weny i pomysłów na tę historię. Jesteś genialna! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nilkrokusy :)
http://dzikie-pochlebstwa.blogspot.com
Dziękuję ❤
UsuńOgółem to nie jest Twój pierwszy komentarz na blogu, ale pod rozdziałem tak :)
Cieszę się, że podoba Ci się! :D
Dziękuję i za głos, i za komentarz! :)
Również serdecznie pozdrawiam,
Feltson
Rozdział świetny jak każdy
OdpowiedzUsuńOgółem fajnie, że Heriona i Draco już lepiej się dogadują
Mam nadzieję, że równie szybko pojawi się kolejny rozdział
A w nim dowiemy się co jest za regałami w bibliotece.
Rozdział faktycznie może bardzo poprawić humor
Zastanawia mnie także kto wysłał walentynkę Granger
Blaise i Amber? Cóż zastanawia mnie gdzie ją porywa
W tym rozdziale jest mnóstwo rzeczy, które muszą zostać odkryte w następnych rozdziałach, więc nie pozostaje mi nic innego, niż życzyć Ci weny i czekać na następny!
Pozdrawiam
~Juna
Dziękuję ❤
UsuńTeż mam taką nadzieję, jednak przewiduję, że kolejny rozdział będzie dłuższy, więc nie będzie tak łatwo :D
Wszystko zostanie wyjaśnione... Prędzej, czy później ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Kiedy zacznie się dramione na poważnie?
OdpowiedzUsuńZależy, co masz na myśli. Jeżeli chodzi Ci o pocałunek itp., to już niedługo, ale jeżeli masz na myśli związek, to jeszcze spora droga :)
UsuńPozdrawiam,
Feltson
To już mamy ponad połowę opowiadania :O
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
UsuńRozdział był świetny! Wprost nie mogłam się doczekać tych Walentynek, choć mam podobne zdanie co do tego święta jak Twoja Panna Granger.
OdpowiedzUsuńSpodobały mi się fragmenty nie Dramionowate jak relacja Harry'ego z Ginny,czy małe ran dewi Blaide'a i Amber.
Ten moment, gdy Twój 'crush' bierze Cię na randkę. Wygryw!
Nie sądziłam też, że Draco okaże się taki kochany. Zwłaszcza jeśli chodzi o słynny w Twoim opowiadaniu pakt o nieagresji. Słodkie, że chce on z własnej woli go przedłużyć do końca roku szkolnego. Dłuższy termin uświadamia nas, że już maczasz paluszki w iście Dramionowatym stylu, co pochwalam i wręcz nakłaniam do dalszego planowania!
No i bardzo fajne wierszyki! Super się je czytało, rymy były najlepsze.
Rozbawił mnie też dziś moment, kiedy to Draco przezywa Rona od Włazityłka. To było genialne, aż sobie to zapisze. XDD
Użyje tego na mojego przyjaciela... *pocięta rączki*
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, a co za tym idzie - kolejnej części dzisiejszego (patrząc na godzinę *1:26* to już wczorajszego) postu.
Pozdrawiam i życzę weny.
A.
PS. Mam nadzieję, że żadnych błędów nie porobiłam, jeśli jakieś literówki nastąpiły, to przepraszam. Piszę twnkomentarz na telefonie, tuż przed spaniem. XD
No i dziękuję za wspieranie Katalogu swoimi słowami!
UsuńLiczymy na jakąkolwiek pomoc naszych użytkowników, a takie wspominajki pomagają. :)
No i życzę powodzenia jeszcze!
Usuń*ta moja pamięć*
Dziękuję serdecznie ❤
UsuńRzeczywiście, w tym rozdziale skupiłam się trochę na innych :D
Mam nadzieję, że przyjacielowi opadnie kopara XD
Spokojnie, moja pamięć jest gorsza, ale dziękuję! Ja także mam nadzieję, że pomogą :) Uwielbiam Wasz katalog, więc taka mała, słowna pomoc to dla mnie przyjemność! :)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz(e)! :D
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
next next next!
OdpowiedzUsuńPrace już trwają :)
UsuńZnalazłam ten blog wczoraj i już przeczytałam wszytko co się tylko dało ;D Czyżbym zagięła czasoprzestrzeń?
OdpowiedzUsuńRozdział cud, miód, orzeszki. Amber i Blaise... wiedziałam! * niech żyje kobieca intuicja * Robi się coraz bardziej dramionowato (chyba nie ma takiego słowa xD) nie lubię opowiadań gdzie jest 5 rozdział a tu nagle Draco uświadamia sobie że kocha Hermione. Twoje jest właśnie takie... fajne, nieprzewidywalne. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością *-*
PS. Jeśli tem komentarz nie będzie miał sensu to wybaczcie ale odrabiam hiszpański i mylą mi się słowa xD
Dziękuję, bardzo mi miło! ❤
UsuńMuszę przyznać, że masz niezłą intuicję, bo nawet ja nie wiedziałam od początku nie wiedziałam, że będą razem... Dopiero od pewnego czasu :)
Cieszę się, że jest nieprzewidywalne, chyba zależy na tym każdemu autorowi :D
Powodzenia w odrabianiu lekcji!
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Oooo rozdział o walentynkach, ale super :)
OdpowiedzUsuńZostawię sobie tę przyjemność na 14 lutego ;D a w międzyczasie przeczytam od pierwszego dalej xD
Wrócę w walentynki i skomentuję :3
Pozdrawiam i życzę weny.
W takim razie serdecznie zapraszam 14! :
UsuńKiedt next?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia :c
UsuńBoże słodki, ale się uśmiałam przy tych Walentynkach! :) Wierszyki doprowadziły mnie do kolki, a przeróbka wycelowana w Draco wywołała u mnie taką lawinę śmiechu, że aż mój pies usiadł obok i zaczął wpatrywać się we mnie jakbym oszalała :D Rozdział jest fantastyczny, lubię Twój styl! Wszystko co napiszesz czyta się tak płynnie, tak dobrze...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że Draco wyszedł z inicjatywą. I strasznie jestem ciekawa dokąd zaprowadzi ich tajemniczy korytarz! Mam nadzieję, że ta przygoda ich do siebie zbliży! :)
Ciekawi mnie też jaką to niespodziankę ma dla Ginny Harry - jak już on coś wymyśli, to na pewno będzie coś z przytupem :D
A, no i od kogo jest ta czwarta walentynka? Tyle pytań, tyle pytań! :D
Pozostaje mi tylko życzyć Ci dużo weny! :)
Buziaki,
Deszczowa
Dziękuję ❤
UsuńCieszę się, że Cię rozbawiłam! :D
O, tak, pytań dużo, ale nie na wszystkie odpowiedź znajdzie się od razu... Trochę trzeba będzie poczekać! :D
Pozdrawiam,
Feltson
,,Twe oczy lśnią, niczym żabie uda
OdpowiedzUsuńNazywasz się Malfoy, Tobie nic się nie uda,
Nie do Ciebie należy świata korona
Boś ty nie jest Granger Hermiona.'' XD No dzięki aż spadłam z łóżka ;D Rozdziały czytam na wattpadzie, ale komentuje tutaj (nieogar) xD. Poradnik walentynkowy Hermiony zastosuję. :D Rozdział jest cudny. *-* Rozwala mnie xD . Moja mama aż się zapytała, czy coś brałam. xDDD Ta walentynka oh..., ciekawi mnie od kogo jest. :) Czyżby znaleźli kolejne miejsce? Huhu! ^^ Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na next! *_* Przy okazji zapraszam na nową notkę na Bibliotece i na moje Dramione! ;*
Buziaki! ;3
http://dramione-beginning-and-the-end.blogspot.com/
Dzięki! ❤
UsuńMam nadzieję, że nic Ci się nie stało... :D
Jaki tam nieogar... Na Wattpadzie jest wygodnie czytać, fakt, ale ja tego nie robię głównie ze względu na to, że nie mam co tam czytać... Ale jeżeli jest taka sytuacja, że opowiadanie jest tam tylko wklejane, to wtedy tam czytam... (To jest dopiero zagmatwane :D)
Postaram się wpaść :)
Pozdrawiam,
Feltson
Znalazłam tego bloga wczoraj i bardzo mnie zaciekawił. :)Wątek z walentynkami od Ginny i Rona był świetny, hahaha xd Gratuluję talentu i życzę wiecznej weny, ponieważ chciałabym przeczytać to opowiadanie do końca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dzięki! ❤
UsuńBędzie skończone, nie zamierzam zwiewać z bloga :D Ale dzięki za wenę :)
Również serdecznie pozdrawiam! :D
Feltson
Świetny blog! Podoba mi się, że nie zaczęłaś od razu od Dramione, ale zrobiłaś najpierw coś w rodzaju wprowadzenia do opowiadania. Wszystko dzieje się stopniowo, nie za szybko i też nie za wolno. Masz duży talent i z chęcią będę czytać dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńŻyczę niezbędnej do pisania weny i gorąco pozdrawiam! <3
Dziękuję ❤
UsuńBardzo się cieszę, że podoba Ci się! :D Jest mi niezmiernie miło :)
Również pozdrawiam,
Feltson
Czyżby odkryli Bibliotekę Założycieli Hogwartu? :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że jestem świeżo po lekturze całej historii. I mogę powiedzieć jedno - chcę więcej!
Zauroczyłam się Twoim lekkim stylem! Humor jest wspaniały!
Draco i Hermiona - ich relacja jest taka, jaka być powinna. Uczą się bycia miłym - pomału przechodząc od nienawiści w stronę przyjaźni. :)
I Blaise w Twoim wykonaniu uwielbiam! <3
Dziękuję ❤
UsuńNie powiem :x Wszystko się okaże! :)
Cieszę się, że podoba Ci się! :)
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Przypadek, że to zielone jabłko? (Drapple forever)
OdpowiedzUsuńDraco sam mnie zaskoczył tym wyznaniem (przedłużenie kontraktu xD)
Wierszyki najlepsze <3 <3 <3
Śmieję się już kolejną minutę.
Lubię czytać Twojego bloga, bo styl nie jest bardzo wyrafinowany, poważny itp, a jednocześnie nie ma błędów i czyta się go przyjemnie ;)
Pozdrawiam :*
Przypadków tu nie ma, jabłko celowo zielone! :D
UsuńDzięki za komenatarz, bardzo mi miło! :) ❤
Również serdecznie pozdrawiam,
Feltson
Cześć!
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój blog, dzięki nominacji! Jestem nim zachwycona! Pięknie formułujesz myśli oraz masz nienaganny styl. Potrafisz przenieść czytelnika do innego świata. Jestem zachwycona Twoją pracą! Przeczytałam także wszystkie miniaturki i drabble i uważam, że krótkie formy idą Ci o wiele lepiej, ponieważ są ciekawsze.
Do perfekcji, według mnie brakuje Ci tylko:
* PRZYSPIESZ AKCJE. Krótkie formy idą Ci świetnie dlatego uważam ze Twój blog by na tym skorzystał. Podziwiam Cię też za utrudnienie sobie zadania. Jeszcze bardziej pokazałaś nienawiść Draco i Hermiony do siebie. To bardzo ciekawe, ponieważ zazwyczaj spotykałam się z zmienianiem na lepsze stosunków Drako Hermiona.
*taka mala błachostka. Zaminnik szatynka nie brzmi dobrze dla czytelnika
Zachwycona
BASIUNIA777
Dziękuję za komentarz! ❤
UsuńCieszę się, że moje prace podobają Ci się :) Bardzo miło jest słyszeć (w tym wypadku, czytać) takie ciepłe słowa :)
Niestety, opowiadanie jest tak skonstruowane, że nie mogę przyspieszyć akcji. Raczej od początku opowiadania wiedziałam, że nie będzie wielkiej miłości w drugim rozdziale - tak, stąd ta spora nienawiść - i stanowczo się tego trzymam. Do wątków Dramione (takich bardziej miłosnych) brakuje niewiele, są już na horyzoncie :) Stosunki między nimi też się zmienią :D
Radę przyjmę do serca, choć muszę przyznać, że trudno znaleźć nowe "niegłupie" określenia na Hermionę, aby unikać powtórzeń, ale postaram się :)
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Bardzo dziękuję za odpowiedz!
UsuńMoje słowa są całkowicie szczere, a krytyka tylko po to aby twój blog był coraz lepszy... w sumie już nwm czy się da.
Co do powtórzeń to nie widzę ich w ogóle ☺, dlatego polecam zamienniki: nasza bohaterka i inne odnoszące się do charakteru i czynności np. żartobliwie mol książkowy.
Wątki układają się bardzo dobrze i Twoja wizja ich jest najważniejsza. Jeśli uważasz przyspieszenie akcji za nieodpowiedni zabieg- nie rób tego. Jeśli jednak będziesz się wahać jak to ująć to krótko :D.
Pozdrawiam
Basiunia777
P.S. Jeśli chciałabyś rady albo pomocy to możesz do mnie napisać basiakos.2002@o2.pl . Chętnie pomagam blogerkom.
Dzięki, być może skorzystam z określeń, z pomocy także. To bardzo miłe z Twojej strony, że takową mi oferujesz! :)
UsuńPozdrawiam,
Feltson