niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 30: Razem

Zenit skrajnych uczuć
Rozdział 30: Razem

Uczucie: Szczęście, miłość


Kolejnego poranka Wielka Sala wyglądała tak jak zwykle – stało pięć stołów, zniknęły wszystkie kolorowe dekoracje. Wszystko było takie, jak zwykle, a to wszystko za sprawą zaklęcia, rzuconego przez Amber. Początkowo to Hermiona miała je rzucić, ponieważ jej wychodziło idealnie, ale nie było jej na zakończeniu Balu Absolwentów. Zadanie to spadło na Amber, która na szczęście znała formułkę, ale nie była na tyle zdolna, dlatego przez kilka minut stała i sprzątała Wielką Salę, rzucając urok wiele razy.
Harry wraz z Ronem zeszli na śniadanie, które było tego dnia przedłużone do dziewiątej. Byli zaspani, a włosy sterczały im we wszystkie możliwe strony. Ginny wprost nie mogła wytrzymać i kiedy tylko ich zobaczyła, zaczęła się śmiać. Nie mieli nawet siły się jej odciąć, więc po prostu usiedli przy stole i spojrzeli na nią krzywo. Ją jednak w ogóle to nie ruszyło.
– Bal, jak widzę, się udał – powiedziała wesołym tonem. Harry pokiwał głową, jednocześnie szeroko ziewając. – Byłeś grzeczny? – spytała się Pottera. 
– Co to za pytanie, oczywiście, że byłem! – oznajmił z dumą w głosie jak dziecko, które pochwaliła mama.
Ginny w odpowiedzi nachyliła się nad stołem i pocałowała Harry'ego w policzek. Ron, tak jak zawsze, udał, że niczego nie widział, a na talerz nałożył sobie górę jajecznicy.
– Ciebie to się w ogóle nie pytam, czy byłeś grzeczny, bo wiem, że byłeś – powiedziała, patrząc bratu prosto w oczy. – Na każdej imprezie jesteś grzeczny.
Ron wolał nie komentować odzywek siostry, bo wiedział, że i tak z nią nie wygra. Zamiast tego zaczął jeść w spokoju swoje śniadanie, a tamta w tym czasie zaczęła wypytywać Harry'ego o wszystko – o wystrój sali, o to kto z kim przyszedł, jak kto wyglądał, czy zespół grał fajną muzykę... A potem zaczęła wypytywać o Hermionę. Co prawda sama się domyśliła, że pójdzie z Malfoyem (tylko głupi by nie wyczuł, że jest między nimi chemia, a bynajmniej Ginny głupia nie była), wystrój też znała z planów Hermiony (ale warto znać odczucia chłopaków na ten temat, bo szatynka martwiła się, że może być zbyt dziewczęco), ale nie miała pojęcia, jak bawiła się panna Granger. Nie miała możliwości szpiegowania, więc czym prędzej chciała się dowiedzieć czegoś o niej.
– Hermiona, no... Wiesz, jak to Hermiona, dobrze się bawiła – mruczał Harry, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, żeby to zadowoliło rudowłosą.
– Och, od was czegoś się dowiedzieć, to naprawdę koszmar. 
I tak skończyła się rozmowa. Jednak nie na długo, bo kilka sekund później do Wielkiej Sali wszedł Colin Creevey z jakimś metalowym pudełeczkiem, które najprawdopodobniej było po mugolskich ciasteczkach, na co wskazywało samo opakowanie. Chłopak biegał po całej Wielkiej Sali i zamiast zjeść śniadanie jak normalny człowiek, to on rozdawał pamiątkowe zdjęcia z Balu Absolwentów. Colin, mimo że zwinął się wcześniej, wyglądał równie paskudnie, co siódmoklasiści – miał worki pod oczami, roztrzepane włosy i co chwilę ziewał. 
– Hej, Colin – przywitała się Ginny, kiedy chłopak podszedł do nich.
– Cześć – wymamrotał sennym głosem. – Mam dla was zdjęcia z wczoraj. – Zaczął przeglądać fotografie. Po kilku przerzuconych dał Ronowi jego zdjęcie z Padmą oraz drugą odbitkę dla panny Patil, której jeszcze nie było na śniadaniu. Ginny wzięła jedną z nich i zaczęła ją oglądać. Ron stał sztywno jak słup soli, a Padma uśmiechała się delikatnie. Co jakiś czas spoglądała na rudowłosego i uśmiechała się do niego uprzejmie, na co on odpowiadał jej koślawo, jakby nie bardzo wiedział, jak człowiek się uśmiecha. Potem Colin oddał zdjęcia Harry'emu. Tutaj Ginny z dumą musiała przyznać, że jej ukochany prezentował się o wiele lepiej niż jej własny brat. I mimo że po prostu stał z Parvati u boku, co jakiś czas przeczesując włosy, ta fotografia bardziej przykuwała oko. – Przekażecie Hermionie jej zdjęcia?
Trójka Gryfonów popatrzyła po sobie. Nie mieli pojęcia, że Hermiona zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcia ze swoim partnerem.
– Jasne, daj mi je – powiedziała uprzejmie Ginny, która wręcz kipiała z ciekawości. Colin chwilę później wręczył jej dwa zdjęcia i poszedł do Seamusa.
Harry i Ron nachylili się nad fotografią, którą trzymała panna Weasley. Malfoy obejmował Hermionę w talii, a ona wtulała się w niego. Oboje uśmiechali się szeroko i co jakiś czas spoglądali na siebie. W ich oczach było widać szczęście, radość i... coś jeszcze. Tajemnicze iskierki tańczyły w ich oczach i wybuchały, kiedy patrzyli na siebie.
– Ale ładnie razem wyglądają, to trzeba przyznać – skomentowała dziewczyna.




.*.*.*.*.*.*.



Jasne promienie słońca wpadały do pokoju przez okno, rozświetlając pomieszczenie. Hermiona, która powoli zaczęła wybudzać się ze snu, skrzywiła się. Nie lubiła zbytnio spać w jasnych pomieszczeniach, dlatego zawsze naciągała zasłony, aby rano nie budziła się zła. Dziewczyna powoli rozchyliła powieki, ale szybko je zamknęła. W tym pokoju było jasno, zbyt jasno. Chciała wstać, żeby zasłonić okno, ale ciężar na jej talii nie pozwolił jej wstać. Tym razem Hermiona po otworzeniu oczu, nie zamknęła ich. Spojrzała zdziwiona za siebie i zobaczyła Malfoya.
I wtedy przypomniała sobie cały wieczór. Uśmiechnęła się pod nosem i delikatnie pogłaskała chłopaka po jego aksamitnych blond włosach. Pieszczota obudziła go, choć nie miała tego na celu.
– Dzień dobry – wychrypiał Draco, mocniej przytulając do siebie Hermionę.
– Cześć – odpowiedziała, nadal bawiąc się przy tym jego włosami.
– Jak ci się spało? – zapytał. Hermiona popatrzyła na niego. Z zamkniętymi oczami wyglądał, jakby spał i gdyby nie fakt, że z nim rozmawiała, to mogłaby pomyśleć, że wcale się nie obudził.
– Jakościowo świetnie, ilościowo trochę gorzej – odparła. – Ale mam zakwasy w nogach...
– Poboli i przejdzie.
– Ale ty miły... – Jej ton z pozoru był poważny, ale blondyn nie dał się na niego nabrać. Zamiast tego uchylił jedną powiekę i popatrzył jej w oczy.
– No i właśnie za to mnie kochasz.
Panna Granger roześmiała się radośnie.
– To akurat racja – przyznała i cmoknęła go w policzek.
Już miała wstać z łóżka, kiedy chłopak mocniej zacisnął rękę na jej talii. Cichym jękiem wyjaśnił jej, że zwykły całus go nie zadowalał. Pochyliła się nad nim i tym razem zaszczyciła go długim pocałunkiem, który wprawił w zadowolenie ich oboje. W końcu jednak oderwała się od jego ust. Zdezorientowany chłopak nie zdążył przytrzymać, a dziewczyna wykorzystała sytuację i czmychnęła z łóżka. 
– Hej! – krzyknął niezadowolony. Panna Granger posłała mu przepraszający uśmiech.
– Musimy wstawać, bo za cztery godziny pociąg nam odjeżdża, trzeba się jeszcze spakować, pogadać z naszymi przyjaciółmi – wyliczała, ciągnąc go za rękę, aby wstał.
– A o czym mamy z nimi gadać? – spytał zdziwiony. Usiadł na łóżku. Z pogniecioną koszulą i spodniami od garnituru oraz rozczochranymi włosami wyglądał przekomicznie. – Wypowiedzenie wyrażenia „Chodzę z Malfoyem" zajmuje maksymalnie trzy sekundy.
– Och, nie ma tak łatwo kochany... Muszę im jeszcze nakazać, żeby cię pilnowali, kiedy wyjadę do Australii i...
– Ty to jednak głupia jesteś – rzekł z rozbrajająco szczerym tonem. – Nie pozwolę ci jechać samej, zapomnij. – Wstał z łóżka i podszedł do niej. – Nie po to mówiłem ci, że cię kocham, aby kilka godzin później pozwolić ci ode mnie uciec. Teraz już nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. – Uśmiechnął się do niej szeroko.
Herniona przytuliła się do niego. Była szczęśliwa. Draco był dla niej taki kochany, starał się, pokazywał jej, że mu zależy. Jeszcze kilka miesięcy temu, gdyby ktoś jej powiedział, że będzie szczęśliwa właśnie w towarzystwie Malfoya, nie uwierzyłaby mu. A teraz nie wyobrażała sobie innego zakończenia jej nauki w Hogwarcie. Kochała go i szczerze cieszyła się, że jemu na jej zależało.
– Wiesz, że okropnie wyglądasz w tym pomiętoszonym garniturze? – spytała uprzejmym tonem, choć słychać było, że miała ochotę się roześmiać.
– Nie widziałaś jeszcze swojej sukni, prawda?
– Nie, a co?
– To dopiero porażka.




.*.*.*.*.*.




Po śniadaniu wszyscy uczniowie zabrali się za pakowanie swoich rzeczy. Wszędzie panował wielki rozgardiasz, każdy szukał swoich rzeczy, gdzie popadnie. Blaise Zabini był w tej komfortowej sytuacji, że w tym roku spakował się w ciągu dziesięciu minut. Wcześniej, kiedy mieszkał razem z Draco, było to zadanie dużo trudniejsze. Ich wszystkie rzeczy były wymieszane ze sobą, a odnajdywanie ich właścicieli bywało trudne. Najciężej było dopasować skarpety, które często walały się po kątach. A teraz, kiedy był sam, wrzucał do kufra wszystko, oprócz mebli i pościeli. I, co dziwne, nie miał żadnego problemu z zapięciem bagażu, a to za sprawą genetycznie otrzymanej zdolności do upychania rzeczy. Jego matka także nie miała problemu z pakowaniem się.
Zaraz po tym, jak Blaise się spakował, poszedł do Pansy. Zawsze to robił, ponieważ wiedział, że jego przyjaciółka zawsze potrzebowała. I tak było tym razem.
– Blaise, jak dobrze, że jesteś! – zawołała z ulgą, kiedy go zobaczyła. – Chodź, ja usiądę na moim kufrze, a ty go zapniesz.
– Jak sobie życzysz.
Pansy, tak jak powiedziała, usiadła na swoim kufrze, z którego rzeczy wystawały na kilkanaście centymetrów. Niestety, usadowienie się na nim niewiele dało, bo wciąż brakowało im jeszcze sporo do zapięcia bagażu.
– Pansy, zamieńmy się, bo ja jestem cięższy – zaproponował Blaise.
Potem okazało się, że to też niewiele dało. Zdeterminowany Zabini pobiegł po najbliższą osobę jaką napotkał (a był to Ernie), żeby im pomogła. Dopiero pomoc Puchona na coś się zdała, co udało im się zapiąć kufer. Zadowoleni z siebie Ślizgoni usiedli na łóżku dziewczyny, z dumą obserwując bagaż, który wyglądał, jakby miał wybuchnąć.
– W tym roku przebiłaś samą siebie. Co ty tam masz? 
– Um... No wiesz, wszystko co miałam ze sobą.
– Czyżbyś zabrała ze sobą całą rezydencję? – zażartował chłopak, a dziewczyna prychnęła.
– Może... – Blaise popatrzył na nią krzywo. – Żartuję!
I wtedy do okna zapukała mała sówka. Pansy zdziwiła się, bo nie spodziewała się żadnej korespondencji. Wstała z łóżka i otworzyła okno, wpuszczając ptaka do środka. Sówka posłusznie usiadła na biurku i wyciągnęła nóżkę w stronę dziewczyny. Ta odwiązała kawałek pergaminu, a ptak odleciał w znanym tylko sobie kierunku. Rozwinęła papier i przeczytała treść listu.

Pansy,
Koniecznie musimy porozmawiać. Proszę, znajdź Blaise'a i przyjdźcie pod naszą wierzbę. To pilne, więc im szybciej przyjdziesz tym lepiej.
Draco

Dziewczyna podniosła wzrok na Zabiniego, który przyglądał się jej. Podeszła do niego i podała mu pergamin.
– Czytaj, to także do ciebie – powiedziała zachęcająco. Chłopak szybko przeczytał wiadomość. 
– To chodźmy – rzekł krótko i wyszli z pokoju panny Parkinson.




.*.*.*.*.


Nad jeziorem było przyjemnie chłodno. Końcówka czerwca w tym roku była bardzo ciepła, dlatego zarówno wiatr, jak i cień były bardzo pożądane. Hermiona i Draco siedzieli pod wierzbą, gdzie mieli zapewnione jedno i drugie. Dziewczyna siedziała obok Ślizgona i oparła swoją głowę o jego ramię, wpatrując się przy tym na jezioro, od którego oddzielały ich gałązki drzewa. Wciąż zastanawiała, jak będzie wyglądała jej przyszłość. Miała nadzieję, że teraz już wszystko pójdzie z górki.
– Wiesz, ciekawa jestem, jak zareagują nasi przyjaciele na naszą nowinę... – zaczęła jakiś czas później.
– Myślę, że zarówno Blaise i Pansy się ucieszą, że jesteśmy razem, a jeżeli chodzi o resztę, to jest to dla mnie nieodgadniona zagadka – przyznał Draco. – Ale za chwilę się tego dowiemy – dodał.
I rzeczywiście, kilka sekund później w polu widzenia pojawili się Harry, Ron i Ginny. Kiedy ogarnęli gałązki, by móc wejść do cienia wierzby, zamarli. Jednak sekundę później się otrząśli i podeszli bliżej pary.
– Wiedziałam! – powiedziała zadowolona z siebie Ginny. – A nie mówiłam, że to nie może być przypadek. – Podniosła do góry rękę, w której trzymała dwie fotografie. Oboje wiedzieli, co to za zdjęcie. – Ja wam mówię, mam intuicję mojej matki – skwitowała. Podeszła do Draco i Hermiony i zanim usiadła, oddała im ich pamiątki z balu. – Ładnie wyszliście.
– Dzięki – odpowiedziała Hermiona i sama spojrzała na fotografię, uprzednio jedną z nich oddając Draco. Ginny miała rację.
Rudowłosa usiadła naprzeciwko pary i gestem nakazała usiąść Harry'emu i Ronowi. Nie spodziewali się, że Malfoy tak zinterpretuje ich prośbę. Usiedli obok Ginny bez cienia złości czy żalu. Ufali Hermionie.
– Malfoy, pamiętaj, że to nadal jest aktualne – powiedział Ron, twardo patrząc Malfoyowi w oczy.
– Wiem – odrzekł krótko, aczkolwiek bardzo pewnie. Szatynka popatrzyła uważnie na dwóch chłopaków.
– Co jest aktualne? – spytała. 
– Nasza prośba – odpowiedział Harry.
Hermiona wiedziała, o co chodziło, bo sam Draco powiedział jej o tym poprzedniego wieczoru. Mieli na myśli prośbę, aby Draco nie krzywdził jej.
Tymczasem pod wierzbą pojawili się przyjaciele Malfoya. Kiedy Blaise odgarnął gałązki, przepuścił Pansy, żeby weszła jako pierwsza, udając przy tym gentelmena. Dziewczyna stanęła jak wryta, klepnęła Zabiniego w ramię, a potem palcem wskazała mu parę. 
– A nie mówiłam? – powiedziała zarozumiałym tonem.
– No, mówiłaś, mówiłaś – przyznał niechętnie czarnoskóry. Pansy natomiast podbiegła do Draco i mocno przytuliła go do siebie.
– Kochany Merlinie! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, Draco! – odsunęła się od niego. – Uważaj mi na nią, ta dziewczyna to prawdziwy skarb...
– Pansy, nie przesadzaj – przerwała jej zarumieniona Hermiona.
– Ona wcale nie przesadza – odezwał się Blaise, który usiadł obok Rona. – Sam fakt, że chciałaś takiego buca jak Draco, sprawia, że jesteś jedną z cudowniejszych panien na tym świecie. Zawsze byłem pewny, że on zostanie męskim odpowiednikiem starej panny. Z tą różnicą, że on opiekowałby się własnym ego, a nie biednym kiciusiem.
Wszyscy, ku niezadowoleniu Draco, roześmieli się. Blondyn udał obrażonego i ze skrzywioną twarzą odwrócił wzrok. Herniona natychmiast na to zareagowała i przytuliła się do ukochanego.
– Nie zgadzam się z tym – odparła. – Znalazłby sobie jakąś małą żmiję albo tarantulę... Prawda? 
Popatrzyła uważnie w oczy Malfoya, który pokiwał na „nie". Roześmiała się i szybko cmoknęła go w policzek. Ron, tak jak zawsze udał, że niczego nie widzi. Miał to w nawyku po związku Harry'ego i jego własnej siostry. 
Jednak chwilę później zarówno Draco, jak i Hermiona spoważnieli. Pozostała piątka zebranych od razu uświadomiła sobie, że mają do przekazania coś poważniejszego niż wiadomość, że są razem, co było prędzej czy później do przewidzenia.
– Musimy wam coś powiedzieć – rzekł Draco.
Zebrani spojrzeli po sobie. Teraz już byli pewni, że to coś ważnego. Pansy zrozumiała, że zaczynała się ta rozmowa, o której myślał Draco, kiedy pisał do niej list. Blondyn złapał rękę Herniony, chcąc dodać jej otuchy, a swoim kciukiem uspakajająco masował jej kciuk.
– Wyjeżdżamy – powiedziała na jednym wydechu panna Granger. 
Reakcje były naprawdę różne. Pansy szeroko otworzyła oczy i nieświadomie nachyliła się w stronę pary. Blaise zmarszczył brwi i przekrzywił głowę, jakby chciał lepiej przetworzyć tą informację, którą dostał. Harry pokiwał głową, a myślach wszystko sobie dopowiedział, bo domyślał się o co chodziło. Ron, tak jak Zabini, zmarszczył brwi i uważnie obserwował parę. Ginny natomiast miała kamienną twarz, bo tak jak Harry, wszystkiego się domyśliła.
– Ale jak to: wyjeżdżamy? – Pansy jako pierwsza przerwała ciszę. 
– Normalnie – odezwał się Draco.
– Ale gdzie? – Nie dawała za wygraną. Ta informacja zdziwiła ją i jakoś nie mogła w to uwierzyć. – I po co?
– Jedziemy odnaleźć moich rodziców, żeby zwrócić im pamięć. A będziemy w Australii – wytłumaczyła Hermiona. 
– A kiedy wyjeżdżacie? – Pytanie tym razem zadała Ginny, która do tej pory miała kamienną twarz.
– Dziś.
To słowo jakby uderzyło we wszystkich. Wszyscy, nie licząc samego Blaise'a, który miał nerwy ze stali, zdenerwowali się. Mniej lub bardziej, ale jednak. Ginny z niedowierzaniem i wyrzutem w oczach patrzyła na przyjaciółkę. Hermiona dopiero teraz zauważyła, że zwlekanie z tą rozmową nie było dobrym rozwiązaniem. Wcześniej jej przyjaciele z pewnością nie zareagowaliby z taką złością. Niestety, ona już nalała sobie pełen dzban piwa, które musiała wypić.
– Dlaczego nam nie powiedziałaś wcześniej? – zapytała cicho i spokojnie panna Weasley. Zbyt cicho i spokojnie. Hermiona już wolałaby, żeby krzyczała. Ten spokój był nie do zniesienia.
– Nie chciałam was martwić – odpowiedziała szatynka po chwili ciszy. – Poza tym, byłam pewna, że próbowalibyście odwieść mnie od tego pomysłu. To najlepszy czas, żeby znaleźć sobie pracę, a ja wyjeżdżam... A ja muszę to zrobić, muszę ich znaleźć. – W jej oczach pojawiły się łzy. Draco przyciągnął ją bliżej siebie i objąwszy ją w pasie, szepnął jej do ucha, aby się uspokoiła. – Przepraszam was – dodała ze skruchą w głosie.
Jej przyjaciołom zmiękły serca. 
– Nic się nie stało, masz rację – przyznał Harry. – Uważam, że powinnaś zostać, ale skoro postanowiłaś inaczej, to musimy się z tym pogodzić.
– Rozumiem, że skoro powiedziałaś, że „wyjeżdżacie", to Draco jedzie z tobą – wtrącił Blaise. 
– Nie zostawiłbym jej sam, Diabełku. Oczywiście, że z nią jadę. – Blondyn był pewny swojej decyzji.
– A co jeśli się rozstaniecie? – Ron wtrącił swoje trzy knuty. – Macie całkiem odmienne charaktery, długo razem nie wytrzymacie.
– Wytrzymamy – powiedział krótko Malfoy.
– Ale jeśli...
– Żadnego „jeśli". Wcale nie jestem taki okropny, jakby się mogło wydawać. Nie zostawię jej tam samej, nie skrzywdzę jej, ani nie wyrządzę żadnych przykrości. Zrozumiałeś, Weasley?
– Trzymam cię za słowo, Malfoy. A jak się nie wywiążesz, to zaprezentuję ci tortury, o jakich ci się nie śniło w najgorszych koszmarach, to mogę ci obiecać. – Weasley wydawał się być jak najbardziej poważny. Draco kiwnął, nie chcąc wywoływać kłótni.
– Jasne.



.*.*.*.




Wpatrywała się w mury swojej szkoły. Nie mogła uwierzyć, że czas minął tak szybko. Jeszcze pamiętała, jak pierwszy raz wsiadła do pociągu jadącego do Hogwartu, jak płynęła łódką i jak pierwszy raz przekroczyła próg Wielkiej Sali. Pamiętała każdą, nawet najmniejszą przygodę, którą tutaj przeżyła. Mimo że jeszcze stąd nie wyjechała, już tęskniła za tym miejscem. Hogwart już na zawsze zostanie jej drugim domem. Dopiero w tym momencie zauważyła, że stwierdzenie "szkoła to drugi dom" było jak najbardziej prawdziwe. Czuła się prawie tak samo, jak wtedy, kiedy zabrała pamięć swoim rodzicom i odeszła. Brakowało jej tylko poczucia winy.
Hermiona spuściła wzrok z zamku. Jej przyjaciele szli w jej kierunku, ciągnąc swoje kufry.
– Idziemy? – spytała panna Granger, kiedy stanęli w miejscu, w którym się wcześniej umówili.
– Tak, chodźmy, bo nam wszystkie przedziały zajmą – powiedział Ron. 
Ruszyli w stronę pociągu. Tych kilka ostatnich godzin Draco i Hermiona mieli spędzić ze swoimi przyjaciółmi – on ze swoimi, i ona ze swoimi. Sobą będą mogli się nacieszyć w Australii i to przez długi czas. Tak więc decyzja była prosta do podjęcia. 
Pół godziny później pociąg wyruszył ze stacji w Hogsmeade. Panna Granger z zachwytem wpatrywała się w wioskę, która była za oknem. Kiedy ta zniknęła z pola widzenia, odwróciła wzrok do swoich przyjaciół. Ginny siedziała obok Harry'ego i położyła głowę na jego ramieniu, tak jak wcześniej Hermiona z Draconem. Ron natomiast siedział przy niej. Cisza panowała w ich przedziale, a Ginny jako pierwsza zdecydowała się ją przerwać.
– Nawet nie wiecie, jak mi będzie bez was nudno w Hogwarcie – powiedziała. – Nie wstyd wam, że mnie samą zostawicie? – zażartowała. Harry pokręcił głową.
– Odpoczniesz od nas.
– O, to racja, od Rona najbardziej. – Roześmiała się, patrząc na minę brata.
– Ginny, ja ci przypominam, że jestem twoim bratem, ja to wszystko słyszę i kocham cię tak bardzo, jak ty mnie. 
– Och, czyli bardzo, bardzo, ale to bardzo mocno? – spytała słodkim głosem.
– Powiedziałem, że tak samo jak ty mnie – powtórzył rudowłosy.
– No to bardzo, bardzo, bardzo mocno! – stwierdziła zadowolona. Szybko wyrwała się z objęć swojego chłopaka, szybko przesiadając się na drugą stronę przedziału. Wepchnęła się pomiędzy Rona i Hermionę, po czym mocno przytuliła się do Weasleya. – Kocham cię, braciszku, przecież wiesz o tym.
– No, ja ciebie też – burknął niewyraźnie, na co jego siostra przewróciła oczami.
Dalej rozmowa potoczyła się płynnie. Czwórka Gryfonów żartowała, gadała o różnych rzeczach, a nawet udało im się pograć w Eksplodującego Durnia. Czuli się, jakby nie czekało ich pożegnanie, a wspólne wakacje w Norze, jak to bywało w poprzednich latach. W połowie drogi do Londynu, wszyscy opadli z sił, a w całym pociągu zapanowała ponura aura. To wszystko przez deszczowe chmury, przez nadejście których kilkunastu uczniów rozbolały głowy, a resztę (nie licząc kilku wyjątków) dopadła ochota na sen. Herniona siedziała przy oknie i z głową opartą na ścianie, obserwowała widoki. Ron zaczął drzemać na drugim końcu siedzenia, wciśnięty w kąt, a Harry wraz z Ginny siedzieli przytuleni, ale nic nie mówili. W pewnym momencie Potter westchnął ciężko.
– O czym tak namiętnie myślisz, Hermiono? – odezwał się. Dziewczyna podniosła wzrok i uśmiechnęła się.
– O tym, co będzie.
Ginny wyprostowała się.
– Masz do mnie pisać co najmniej trzy razy w tygodniu – nakazała Ginny. – Bo inaczej będę ci wysyłała zakamuflowane wyjce!
– Warto wiedzieć, że masz takie zamiary. Nie spodziewaj się, że będę otwierać listy od ciebie, kiedy zapomnę wysłać wiadomość do ciebie.
– Czyżbyś zapomniała, że nieotworzone wyjce wybuchają? Nie szkoda ci tych ładnych mebli w domu? 
– Masz rację... – zauważyła panna Granger. – Odwołuję tamte słowa.
– I prawidłowo.
– Ale masz pisać do nas wszystkich – nakazał Harry. – Wiesz, że będziemy za tobą tęsknić?
– Wiem – odpowiedziała. – Ja za wami też będę.
– Tylko ty mu się nie daj tam w tej Australii. – Ginny pokiwała palcem jak matka, która coś zabraniała swojemu dziecku. – A jak coś się stanie, to zaraz do nas pisz... A najlepiej by było, gdybyś w ogóle wysłała Patronusa, bo szybciej dotrze.
– Oczywiście, Ginny.
I na tym rozmowa się zakończyła. Hermiona nawet nie zauważyła, kiedy Harry z Ginny zasnęli przytuleni do siebie, a ona poszła w ich ślady.




.*.*.



Tymczasem w innej części pociągu nadal trwała poważna dyskusja. Blaise Zabini, który stwierdził, że ma już dość zrzędzenia Pansy, zasnął, zostawiając tym samym Malfoya samego. Pansy cały czas mu mówiła, żeby pisał dosyć często, a najlepiej codziennie, oraz dawała mu wiele innych nakazów. Draco przez chwilę miał wrażenie, że jego własna przyjaciółka traktowała go jak przedszkolaka, a nie dziewiętnastoletniego chłopaka. Ale w gruncie rzeczy, to cieszył się, że tak o niego dbała, bo dzięki temu czuł, że nie został na tym świecie sam i był z nim ktoś, komu zależało na jego szczęściu i dbał o jego dobro. A pod tym względem traktował Pansy, jak prawdziwą siostrę.
– Tylko uważaj mi tam na słońce – radziła mu panna Parkinson. – Mam nadzieję, że nie zapomniałeś, jakie katorgi się przechodzi, kiedy się zaśnie na pełnym słońcu, prawda?
– Weź mi nawet o tym nie przypominaj, dobrze? – Na jego rękach pojawiła się gęsia skórka, a sam chłopak wzdrygnął się na samo wspomnienie.
– To uważaj na siebie. I nie wróć mi zbytnio opalony – dodała także. Draco zmarszczył brwi.
– Przecież jak będę unikał słońca to się nie opalę.
– Granger nie jest miłośniczką opalania, co nie? – spytała. Malfoy nie bardzo wiedział, co to ma do rzeczy, ale postanowił odpowiedzieć na pytanie.
– Nie jest.
– A pamiętasz, jaka opalona wróciła? A Weasley druga. – Przerwała na chwilę, myśląc, że kichnie. Siedziała, wpatrując w buty Draco i czekała. Kiedy łaskotanie w nosie ustało, kontynuowała: – Poza tym, bardzo jasnym blondynom raczej opalenizna nie pasuje. Wyglądałbyś, jak kawał plastiku z farbowanymi włosami.
– O nie, zamiast dziesięciu punktów na dziesięć, miałbym tylko dziewięć i pół! To niewiarygodne! Byłbym brzydal, nie ma co.
– Draco, ty tępy narcyzie, za tą ironię zaraz dostaniesz w łeb – zagroziła. – I masz do mnie często pisać... A najlepiej by było, jakbyś to robił codziennie.
–Mówiłaś to już jakiś milion razy.
– Ale będę mówiła jeszcze jeden milion, żebyś przypadkiem o tym nie zapomniał.
– O czym Draco ma nie zapominać? – Usłyszeli damski głos.
Oboje spojrzeli w bok, by zobaczyć, kto zaszczycił ich swoją obecnością. A była to sama Dafne Greengrass. Draco już wiedział, że to najlepsza chwila, aby uciec. Nie przepadał za Dafne, bo była jedną z największych plotkar w Hogwarcie, jakie znał. Dziewczyna potrafiła rozmowy wyciągnąć z człowieka wszystkie sekrety, jakie tylko mógł mieć. Malfoy lubił ją – im dalej była, tym bardziej – ale rozmowa z nią mogła być naprawdę uciążliwa... Tym bardziej, że prawdopodobnie właśnie w tym momencie roznosiła się plotka, że on i Hermiona są razem. Miał niemal zapewnione, że będzie go to wypytywała.
– A, o niczym ważnym – powiedziała Pansy wymijająco.
– To dobrze. – Blondynka kiwnęła. – Słuchaj, a czy ty słyszałaś, że... – Usiadła obok panny Parkinson i zaczęła nawijać jak szalona.
Draco w tym momencie powoli wstał i wyszedł z przedziału. Już miał zasuwać za sobą drzwi, kiedy stopa zaspanego Zabiniego mu to uniemożliwiła. Blaise wstał ze swojego miejsca i wyszedł zaraz za blondynem. 
– Uciekam do Amber, bo teraz Greengrass będzie mi ględziła pół godziny o oczku w sukience Susan Bones – mamrotał wkurzony. Draco przewrócił oczami.
– Oczka są w rajstopach, ignorancie – powiedział Malfoy, kręcąc głową.
– Jak dla mnie oczka są na twarzy. – Zabini uśmiechnął się władczo.
– Dobra, wygrałeś – przyznał niechętnie Draco.
Chłopcy rozeszli się każdy w swoim kierunku. Chwilę później blondyn trafił do przedziału, w którym była Hermiona. Wszedł do środka i rozejrzał się. Wszyscy w środku spali – Potter i jego dziewczyna spali przytuleni do siebie, a Weasley i Hermiona byli pociskani do dwóch kątów na drugim siedzeniu. Draco usiadł obok Hermiony. Kiedy dziewczyna wyczuła obecność chłopaka, w półśnie przytuliła się do niego. Malfoy nakazał jej się położyć. Śpiąca dziewczyna natychmiast go posłuchała i położyła głowę na jego udach. Twarzą była zwrócona ku śpiącym naprzeciwko. Chłopak zdjął z siebie bluzę i przykrył nią pannę Granger, która zdążyła już wpaść w głębszy sen. Zaczął się bawić jej włosami. Nigdy jej tego nie powiedział, ale lubił jej włosy. Były takie miękkie i puszyste.
Nie wiedział ile czasu spędził na zabawie jej włosami i przyglądaniu się, jak śpi, ale w końcu i on zasnął.



.*.




Kiedy Ron się obudził, zastał go ciekawy widok. Pominął już nawet Harry'ego i Ginny, bo do nich się już przyzwyczaił. Zwrócił uwagę na Malfoya, który siedział tuż obok niego i spał z Hermioną leżącą na jego udach. Weasley nie miał pojęcia, kiedy chłopak tu przyszedł, ale musiał zrobić po tym, jak zasnął.
Ron wyjrzał za okno. Spostrzegł, że za chwilę dojadą do Londynu. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do Harry'ego i Ginny. Szturchnął najpierw swoją siostrę, a potem przyjaciela.
– Wstawać, za dwie minuty będziemy na miejscu – powiedział. To zadziałało na nich lepiej, bo natychmiast się obudzili. Zdziwił ich widok Malfoya i Hermiony śpiących razem.
– To nie fair, że oni razem tak ładnie wyglądają... – stwierdziła Ginny.
– Czemu tak hałasujecie? – wychrypiała Hermiona. Podnosząc się do pozycji siedzącej. Spojrzała na Draco, którego przez przypadek szturchnęła. Chłopak otworzył oczy.
– I tak musiałabyś się obudzić, bo jesteśmy w Londynie – rzekł Harry. Miał rację, bo za oknem widać było już zabudowę miejską.
– Idę, muszę wziąć kufer i pożegnać się – powiedział Malfoy.
Hermiona złapała go za rękę.
– Spotkajmy się przy wyjściu z peronu, dobrze?
– Jasne.
Kilka minut później stanęła w umówionym miejscu. Spojrzała na swoich przyjaciół. Podeszła do każdego z nich i przytuliła mocno. Nie mogła uwierzyć, że czas rozstania nadszedł tak szybko. Jedynym pocieszeniem było to, że wszyscy wiedzieli, że niedługo wróci. Co prawda, nie wiedzieli, kiedy dokładnie, ale wiedzieli, że wróci, kiedy tylko będzie mogła.
– Będę tęsknić – powiedziała ze łzami w oczach.
– My też – odpowiedział za wszystkich Harry.
Obok Draco ściskał dłoń Zabiniego, a potem Pansy rzuciła mu się na szyję. Hermiona z daleka słyszała, że dziewczyna kazała mu na siebie uważać, nie opalać się, być grzecznym i często do siebie pisać (często, a najlepiej codziennie). Kiedy w końcu chłopak wydostał się z jej objęć, podszedł do Hermiony, złapał ją za dłoń i razem wyszli z peronu 9 ¾. 
Przeżyli razem wiele przygód, ale jeszcze więcej mieli do przeżycia. Czekało ich wspólne życie, wypełnione problemami, szczęściem i miłością. Nie wiedzieli, jakie niespodzianki szykował im los, ale póki byli razem, wiedzieli, że podstawią temu czoła.




_______________
Cześć!
Za nami ostatni rozdział "Zenitu...". Nadal ciężko mi uwierzyć, że to już koniec i czeka Nas tylko epilog. Nie spodziewałam się, że to minie tak szybko... Pisząc ten rozdział (z którym, notabene, zwlekałam i większość pisałam wczoraj) miałam łzy w oczach.
Epilog zostanie dodany za tydzień :)
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson

Ps. Czy tylko ja przy scenie pożegnania, czułam się jakbym była Hermioną, Draco tym opowiadaniem, a przyjaciele czytelnikami? Taka refleksja mnie złapała...


15 komentarzy:

  1. Nieeeee. Czemu to już ostatni rozdział? Pisz szybko epilog bo nie wytrzymam. Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się kiedyś kończy :c
      Będzie niedługo :)
      Dzięki ❤

      Usuń
  2. Nieeeee. Czemu to już ostatni rozdział? Pisz szybko epilog bo nie wytrzymam. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja także nie mogę uwierzyć że to już koniec :C wspaniała historia! :)
    A co do drugiego opowiadania to masz już jakiś plan? o czym bedzię itd.?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ❤
      Oczywiście, plan jest... Teraz tylko mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
      Również pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  4. Przeczytałabym jeszcze ciąg dalszy o tym, co było w Australii <3
    Rozdział cudowny <3 Zastanawiam się tylko, co przegapiłam, że Ginny nie była na Balu… No bo ona też była w siódmej klasie, nie? Chyba, że jednak coś przegapiłam na początku opowiadania ;)
    Ale to takie miłe, że Draco z nią jedzie!
    Szkoda, że już koniec… Ale czekam na następne opowiadanie :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ❤
      Niestety, nie będzie kontynuacji o Australii, ale myślę, że kawałek treści w epilogu powinien cię zadowolić :)
      Ginny była na szóstym roku, dlatego nie było jej na Balu :)
      Pozdrawiam!
      Feltson

      Usuń
  5. Jejku, również nie mogę uwierzyć, że to już koniec.
    Mam nadzieję, że szykujesz dla nas upiornie długi epilog! Będę zwlekała z przeczytaniem go, jak nic.
    Rozdział wyszedł Ci bardzo ładny, zwłaszcza poranna scenka Dracona i Hermiony.
    Wyobrażając sobie tę scenkę, stwierdziłam w myślach: "kurcze, oni naprawdę do siebie pasują".
    Para ideał.
    Na fotografiach musieli na pewno też tak wyglądać! Szkoda, że jeszcze nikt nie stworzył podobnego zdjęcia.
    Chociaż... zawsze można spojrzeć na zdjęcia "Feltson", tam coś na pewno by się znalazło. :D
    Nie cieszy mnie fakt, że to już koniec historii, ale cieszy mnie za to, że szykujesz dla nas kolejne opowiadanie, które na pewno będę czytać.
    Pozostaje zarówno mi, jak i pozostałym czekać na ten słynny epilog. Zapewne będę płakać. :')

    Pozdrawiam, A.

    P.S. - Świetna metafora odnośnie scenki na peronie. Lepiej bym tego nie ujęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Ja też nie mogę w to w uwierzyć ;c
      Nie zastanawiałam się jeszcze nad długością epilogu, ale myślę, że uda mi się, żeby był długości przeciętnego rozdziału :D
      Myślę, że coś by się znalazło, ale nie miałam siły na przekopywanie internetu...
      Postaram się, żebyś nie płakała, ja już temu opowiadaniowi wystarczę :D
      Pozdrawiam serdecznie!
      Feltson

      Usuń
  6. Trudno uwierzyć, że to już koniec. Nie zawsze się zgadzałam z Tobą co do wizji, bohaterów, ale mimo to szkoda, że opowiadanie się kończy. Czekam na epilog!
    pozdrawiam,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Trochę ciężko zawsze ze wszystkimi się zgadzać we wszystkich aspektach :D
      Również pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  7. kobieto, mam nadzieję że na jednej części tego cudeńka nie przestaniesz. niech wena będzie z toną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tego "cudeńka będzie jedna część... Ale mogę zdradzić, że kolejne opowiadanie będzie częściowe :D
      Dziękuję ❤

      Usuń
  8. Wreszcie jestem i komentuję :)
    Rozdział bardzo fajny, nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Zakończyłaś tą historię w idealnym momencie ;)
    Cieszę się, że wszyscy się dogadali, bo kłótnie nie były im do niczego potrzebne.
    Oczywiście czekam na epilog i na Twoje kolejne opowiadania :)
    Życzę weny i czasu na pisanie
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    zapraszam na zapowiedź nowej historii
    http://last-minute-love-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Ja także nie dowierzam... Ale cóż, wszystko ma swój koniec :)
      Postaram się wpaść :D

      Usuń

Z całego serca dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie kolejną dawką weny ♥

Theme by Mia