Zenit skrajnych uczuć
Epilog: Zenit skrajnej miłości
Uczucie: Miłość
Wrzesień w tym
roku był wyjątkowo ciepłym miesiącem, chociaż i tak nie dorastał pamiętnemu
wrześniowi, kiedy temperatury sięgały trzydziestu stopni. Liście na drzewach
stopniowo zmieniały swoją barwę – coraz więcej z nich z pomarańczowo–żółtych
stawało się brązowymi i opadały na ziemię. Sporadycznie padał deszcz, chociaż
ten dzień wiadomo było, że słońce nie będzie przysłonięte żadnymi chmurami. Już
od samego rana było słonecznie, a niebo miało kolor pięknego błękitu. Nic więc
dziwnego, że nawet o siódmej rano – mimo że była to sobota – ludzie spacerowali,
korzystając z ostatnich ciepłych dni przed nadejściem prawdziwej, deszczowej
jesieni, a potem zimy.
Cisza przy domu na
Roseplace 19 zwiastowała, że coś się wydarzy. Sąsiedzi byli przyzwyczajeni, że
o tej porze już dawno było tam głośno, dlatego miłym zaskoczeniem była cisza.
Po prostu cisza.
Mężczyzna
mieszkający w owym domu cicho zsunął się z łóżka, dbając o to, by nie obudzić
swojej żony. Na palcach wyszedł z pokoju na długi korytarz. W ciągu kilku
sekund pokonał krótką drogę do kolejnych drzwi i wszedł do pomieszczenia. W
środku było jeszcze ciemno, dlatego odsunął zasłony, dzięki czemu przez okno wpadło
trochę słonecznego światła.
Akurat w tym
momencie dwie kołdry odsunęły się, ukazując dwie uśmiechnięte twarze.
– Cześć, tatusiu!
– powiedzieli obydwoje, siadając na swoich łóżkach.
– Ciszej, błagam.
Chyba nie chcecie obudzić mamusi, prawda? – spytał Draco, przyglądając się dwóm
swoim pociechom.
Scorpius i Melanie
byli bliźniętami. Ku niezadowoleniu Hermiony, oboje wyglądali niemal
identycznie, jak Draco. Mieli niebieskie oczy, malutkie usta, jasną cerę, gęste
i proste włosy. Jedyną wielką różnicą między nimi – nie licząc płci – było to,
że Scorpius był blondynem, tak jak jego ojciec, a Melanie szatynką z piegami na
nosie, tak jak jej mama. Hermiona cieszyła się, że chociaż w kwestii
charakterów sprawa była wyrównana, przez co nie okazały się dokładnymi kopiami
jej męża. Ich syn był odpowiedzialny, spokojny i inteligentny, niczym ona –
mimo młodego wieku, wiedział całkiem sporo, a uzyskiwane informacje
zapamiętywał bardzo szybko. Inaczej miała się sprawa z ich córką – Melanie była
całkowitym przeciwieństwem brata. Nie umiała usiedzieć w miejscu, była mniej
rozsądna, ale za to o wiele szybciej nawiązywała kontakty i ludzie uwielbiali
ją za wiecznie roześmiane oblicze i śmiałość.
– Ale tato, mama
mówiła, że wie, kiedy coś kombinujemy, jak jest za cicho albo za głośno –
powiedział Scorpius, patrząc na mężczyznę swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
Ojciec westchnął ciężko.
– Masz rację. A
teraz ubierzcie się, pościelcie łóżka i wyjmijcie swoje laurki, a ja idę robić
naleśniki – rzekł i wyszedł z pokoju.
W ciągu kilku
minut bliźnięta zeszły na dół, w rękach trzymając wykonane przez siebie kartki.
Mężczyzna spojrzał na nich z uśmiechem. I nagle złapała go pewna refleksja:
Co by było, gdybym w Hogwarcie nie zakochał
się w Hermionie?
Draco Malfoy był
jednego pewien – nie byłby tak szczęśliwy, jak w tym momencie, kiedy robił
śniadanie urodzinowe dla swojej żony i patrzył na uśmiechnięte od ucha do ucha
dzieci.
Gdy wraz z
Hermioną wyjechał do Australii, był pewien, że zakochał się w Hermionie w
Hogwarcie. Teraz wiedział, że to nie była prawda. Naprawdę pokochał ją właśnie
tam, w Australii. W czasie wyjazdu miał okazję poznać ją dobrze – poznał jej
zwyczaje, przyzwyczajenia, nawyki, wiedział co lubiła, a czego nie, poznał ją
prawdziwą. Pokochał nocne rozmowy z nią, kiedy siedzieli bądź leżeli na kocu
przed domkiem, wpatrywali się w gwiazdy i najzwyczajniej w świecie rozmawiali.
Pocieszał ją za każdym razem, kiedy okazało się, że jej kolejny trop zawiódł.
Pomagał jej w znalezieniu jej rodziców, co niesamowicie ich do siebie zbliżyło.
Pewnego
bezchmurnego wieczora, kiedy siedzieli na pomoście, Draco uświadomił, że zależy
mu na niej i zrobiłby dla niej wszystko. Za półtorej miesiąca miała minąć
pierwsza rocznica ich wspólnego pobytu w Australii. Chłopak wiedział, że znał
ją naprawdę dobrze i w pełni ją akceptował. I właśnie wtedy podjął najbardziej
spontaniczną decyzję w swoim życiu.
– Wyjdziesz za
mnie? – spytał, kiedy zapadła między nimi cisza. Do dnia dzisiejszego pamiętał,
jak spojrzała na niego zdziwiona. Zupełnie nie spodziewała się takiego pytania.
A gdy odpowiedź nie padała przez dłuższą, Draco zaczął się martwić. I wtedy
dziewczyna otworzyła usta.
– Oczywiście, że
tak – odpowiedziała ze łzami szczęścia w oczach. Przyciągnęła go do siebie i
mocno objęła.
– Tylko nie mam
dla ciebie pierścionka... – przyznał chłopak po chwili. Hermiona go zrozumiała
bez słów, sama domyśliła się, że podjął decyzję przed chwilą.
– A na co mi
pierścionek, skoro ja chcę tylko ciebie?
Od tamtego momentu
wszystko zaczęło się układać. Trzy tygodnie później znaleźli państwa Grangerów,
którym od razu zwrócili pamięć. Przez kolejny tydzień Draco był w odstawce –
Hermiona spędzała każdą wolną chwilę z nimi, chcąc jak najszybciej nacieszyć
się ich obecnością. Rozumiał ją całkowicie, bo gdyby to on miał okazję móc
ponownie porozmawiać ze swoimi rodzicami, także by ją wykorzystał.
Dwa tygodnie
później cała szóstka wróciła do Londynu. Hermiona zaszła w ciążę, o czym
dowiedziała się kilka dni wcześniej. Z jednej strony była szczęśliwa, ale z
drugiej się bała. Draco ciągle ją zapewniał, że poradzą sobie. Harry i Ron nie
byli zadowoleni, kiedy dowiedzieli się o stanie przyjaciółki. Nie przewidywali
takiego obrotu sprawy, ale ostatecznie odpuścili i zaczęli cieszyć się jej
szczęściem. Natomiast Blaise i Pansy bardzo się cieszyli z dziecka
(prawdopodobnie najbardziej z ich wszystkich przyjaciół) i od razu zaczęli się
kłócić, kto zostanie rodzicem chrzestnym. Ostatecznie umówiono się, że jeśli to
będzie chłopiec, zostanie chrześniakiem Pansy, jeśli natomiast dziewczynka, to
Blaise stanie się jej ojcem chrzestnym.
Harry'emu i Ronowi
jedno spodobało się w Malfoyu – to jak dbał o ich przyjaciółkę. Widzieli, że
teraz naprawdę ją kochał. W końcu narzeczeństwo nie wzięło się znikąd.
Początkowo nie wierzyli Ginny, że tak będzie po powrocie z Australii. A jednak
się stało...
Kilka dni po
powrocie do Londynu, Draco i Hermiona zaczęli organizować ślub. O dziwo była to
inicjatywa chłopaka, który okazał się być większym tradycjonalistą, niż
ktokolwiek się spodziewał. Stwierdził, że muszą wziąć ślub przed narodzinami
dziecka. Postawił na swoim, przez co Hermiona musiała się zgodzić... Zresztą,
długo jej nie przekonywał, bo sama tego chciała.
I tak też się
stało. Dwa miesiące po ich powrocie, zostali małżeństwem. Był to jeden z najpiękniejszych
dni w życiu dwójki. Oboje niewiele pamiętali z tej uroczystości, jednak wszyscy
dookoła twierdzili, że była wyjątkowo piękna. Ku ich niezadowoleniu, Prorok
Codzienny też tak uważał. Następny tydzień, gdziekolwiek nie poszli, zewsząd
płynęły gratulacje – w końcu nie zawsze członek wielkiego, czystokrwistego rodu
(w dodatku były śmierciożerca) bierze ślub z mugolaczką. Owszem, było to miłe,
ale męczące.
Kolejne pół roku
później, na świat przyszły ich dzieci. Już od pewnego czasu wiedzieli, że będą
to bliźnięta, dlatego bali i cieszyli się podwójnie. Już na początku Hermiona
była przerażona podobieństwem swoich dzieci do Draco, ale z wiekiem się to
pogłębiało. Kłótnia między Blaisem i Pansy także się skończyła, gdyż oboje
zostali rodzicami chrzestnymi. Oprócz nich, wybrani zostali Ron i Ginny, z
racji tego, że Harry miał już swojego chrześniaka.
Lata mijały, a
wszystko zaczęło się układać. Draco był szczęśliwy i to bardziej niż ktokolwiek
mógł się tego spodziewać. Ich dzieci miały już sześć lat, ludzie przestali
robić zakłady o to, kiedy będzie ich rozwód, a on właśnie smażył naleśniki.
Lepiej nie mógł sobie wymarzyć swojego życia.
– Chcecie? –
spytał, wskazując na talerz pełen naleśników. Dzieci kiwnęły ochoczo. – Z
nutellą? – Dzieci ponownie przytaknęły. – Po dwa, czyż nie?
– Tato, ale ty nas
dobrze znasz! – powiedziała zachwycona Melanie, siadając na krześle przy stole.
– A kto was
wychowuje sześć lat?
– No ty i mama! –
odezwał się Scorpius, siedzący naprzeciw siostry.
– Dokładnie –
przyznał. – Tylko nie mówcie mamie, z czym dostaliście naleśniki, bo znowu
będzie na mnie zła.
– Jasne.
W czasie, gdy on
dokończył śniadanie dla żony, jego dzieci zjadły. Potem na tacę pełną jedzenia
położyły swoje laurki i wspólnie poszli do sypialni. Po cichu weszli do środka,
a Scorpius zaczął budzić swoją mamę. Hermiona, przyzwyczajona do wczesnych pobudek,
szybko się obudziła. Tyle, że tym razem miała dobry humor, bo nie budziły jej
krzyki. To był jakiś progres.
– Wszystkiego
najlepszego! – powiedziała chórem trójka. Hermiona wstała i wyściskała najpierw
dzieci, a potem męża, który uprzednio odstawił tacę na komodę.
– Wracaj do łóżka
i jedz, bo wystygnie – nakazał jej mąż. – A wy idźcie się pobawić. Później
pogramy w Quidditcha – rzekł do dzieci.
– Ale fajnie! –
zawołała szeroko uśmiechnięta Melanie. – Berek! – Dotknęła ramienia brata i
zaraz jej nie było.
– Hej, to
niesprawiedliwe! – stwierdził Scorpius, ale pobiegł za nią.
Kobieta w tym
czasie ponownie usiadła na łóżku, przykrywając wyprostowane nogi kołdrą.
Blondyn podał jej tacę.
– Smacznego –
powiedział, uśmiechając się do żony. Ta pałaszowała śniadanie z zadowoleniem.
Draco wiedział, że jej smakowało, uwielbiała kiedy gotował dla niej... Lub za
nią. – Smakuje?
Pokiwała głową, bo
miała pełne usta. Mężczyzna się uśmiechnął i podszedł do szafy. Otworzył drzwi
i zaczął ją przeszukiwać, a w tym czasie kobieta dokończyła śniadanie,
przyglądając się jego poczynaniom. W końcu wyciągnął małą, niebieską,
samoprzylepną karteczkę. Szybko rzucił na nią okiem i schował ją do tylnej
kieszeni swoich jeansów. Nie miała pojęcia, czemu akurat w szafie ukrył ową
karteczkę i co tam było napisane, ale czuła, że to nie był przypadek.
Inteligencja nie zawiodła jej.
– Mam coś dla
ciebie – powiedział, nie mogąc zakamuflować podekscytowania. Z daleka widać było,
że przygotował coś specjalnego. – Idziesz? – spytał ją, kiedy spostrzegł, że
właśnie skończyła jeść.
– Tak. – Ponownie
wstała z łóżka, tyle że tym razem również wyszła z sypialni.
Podążała za swoim
mężem krok w krok. Weszli do salonu. Ku zaskoczeniu Hermiony, Draco podszedł do
ściany, będącej naprzeciwko okna i zdjął trzy wiszące na nim obrazki. Nie
rozumiała tej sytuacji, ale słowem się nie odezwała. W końcu blondyn stanął
obok niej i wyciągnął z kieszeni swoją różdżkę i rzucił niewerbalne zaklęcie. I
wtedy kobiecie zaparło dech w piersiach – na jej białej jak śnieg ścianie
zaczęły pojawiać się... Ich zdjęcia. Setki pamiątkowych zdjęć, które wcześniej
znajdowały się tylko w albumach. Hermiona, która nie bardzo wiedziała, co ma
powiedzieć, podeszła bliżej ściany i zaczęła przyglądać się fotografiom.
Pierwszą, która rzuciła się jej w oczy, była ta, na której znajdowała się
właśnie ona. Siedziała w jeansowych ogrodniczkach przy stole w kuchni w domu
Weasleyów i jadła ogórki kiszone. Brzuch ciążowy był bardzo widoczny. Obok było
zdjęcie z Munga, gdzie oboje siedzieli, trzymając dzieci w ramionach. Kobieta
zdołała zobaczyć jeszcze kilka zdjęć, zanim w jej oczach pojawiły się łzy.
Podeszła do swojego męża i przytuliła go mocno.
– To
najpiękniejszy prezent, jaki mogłeś mi dać – wyszeptała. Blondyn objął ją
mocniej.
– Mamo, czemu
płaczesz? – Usłyszeli głos z boku. Oboje spojrzeli w tamtą stronę, a ich oczom
ukazał się zdyszany syn.
– Widzisz,
Scorpiusku, to ze szczęścia – odpowiedziała mu.
.*.*.*.*.*.*.
W południe państwo
Malfoy spędzili na grze w Quidditcha. Robili to dosyć często – nie tylko
dlatego, że lubili to robić, ale chcieli także pielęgnować talent dzieci, który
odziedziczyli po rodzicach. Oboje mieli nadzieję, że kiedyś w niedalekiej
przyszłości zostaną wybrani do drużyn w Hogwarcie. Hermiona, wymigując się
zmęczeniem, grała mniej intensywnie i bardziej kibicowała, niż brała udział w
zabawie. Dopiero potem Draco wyjawił żonie, że kolaż z zdjęć ich rodziny to nie
jedyna niespodzianka tego dnia. Miał zamiar zabrać ją na randkę.
O godzinie
dziewiętnastej Hermiona zeszła na dół, gdyż właśnie skończyła się szykować. Jej
oczom ukazał się jej mąż, rozmawiający z Blaisem Zabinim. Hermiona wiedziała co
się święci i nie była z tego zadowolona.
– Cześć, Blaise –
przywitała się. Czarnoskóry przyjrzał się jej.
– No, witam, witam
– odpowiedział z szerokim uśmiechem.
– Rozumiem, że to
on zajmie się naszymi dziećmi – zwróciła się do męża.
– Twoja
inteligencja jak zwykle jest niezawodna, Gr... Hermiono. – Uśmiechnął się
złośliwie. Od zawsze lubił się z nią przekomarzać, jednak zawsze kończyło się
to tak, że dostawał od Draco. Tym razem oberwał w ramię. – Hej! – krzyknął,
masując rękę.
– Diabełku, liczę
na ciebie. Obiecujesz, że nie zabijesz nam dzieci, nie rozwalisz nam domu i nie
zabrudzisz nam nowej tapety?
– Czyli
dorysowywanie ci wąsów na każdym ujęciu, jako zabawa dla nas, odpada? – spytał
z udawanym smutkiem. Blondyn przewrócił oczami.
– Oczywiście, że
tak!
– Szkoda,
przynajmniej tam byś go miał.
– Blaise... –
ostrzegła go Hermiona. – Doskonale wiesz, że Draco nie lubi mieć zarostu, ale
to nie znaczy, że go nie ma.
– Chodźmy stąd,
zanim dam mu w pysk – stwierdził Malfoy, chwytając dłoń swojej żony.
– Miłej zabawy,
gołąbeczki! – zawołał za małżeństwem, kiedy drzwi się zamykały.
.*.*.*.*.*.
Chwilę później
teleportowali się do jakiejś ciemnej uliczki. Tam Draco wskazał Hermionie jakąś
doniczkę, która okazała się być świstoklikiem. Dotknęli jej w tym samym czasie,
a za kilka sekund wylądowali przy plaży. Kobieta dokładnie wiedziała, gdzie
byli. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a ona z zachwytem patrzyła na
swojego męża.
– Czy my... –
zaczęła, ale to on dokończył.
– ... idziemy do Savor?
Oczywiście.
Hermiona ucieszyła
się. W życiu się spodziewałaby się, że pójdą do jej najukochańszej restauracji,
tym bardziej, że znajdowała się w Australii. Już wiedziała, dlaczego użyli
świstoklika, zamiast zwykłej teleportacji.
Kiedy dotarli do
lokalu, Hermiona spostrzegła, że wiele się zmieniło. Róże, które posadziła pani
Lence, były już całkiem duże i pięknie się prezentowały. W dodatku w środku
było o wiele więcej klientów, niż bywało za czasów, kiedy jeszcze tu mieszkała.
Draco pociągnął ją
za dłoń i weszli do środka.
.*.*.*.*.
– Scorpius,
Melanie, chodźcie tutaj!
W domu rozległ się
głośny, rytmiczny tupot stóp. Chwilę później w polu widzenia Zabiniego pojawiła
się dwójka dzieci. Blaise nie lubił opiekować się dziećmi, chyba, że były to
właśnie bliźniaki Malfoy. Z nimi mógł doskonale się bawić, ale ostatni raz,
kiedy pozwolono mu z nimi zostać, był pół roku temu, kiedy Hermiona nie miała o
tym pojęcia. Blaise nie mógł zrozumieć, czemu ona mu nie ufała i sądziła, że on
sam potrzebował dwudziestoczterogodzinnej opieki. Wcale nie był taki zły...
– Wujek Blaise! –
krzyknęły dzieci, rzucając się na mężczyznę.
– Zostajesz z
nami, wujku? – spytała się uśmiechnięta od ucha do ucha Melanie. Zabini
prychnął.
– Oczywiście, że
tak.
– I mama ci
pozwoliła? – zdziwił się Scorpius.
Nie miała wyboru – pomyślał. I wcale się nie mylił – każdy miał coś do
roboty. Kawiarnia Ginny była jeszcze otwarta, więc rudowłosa musiała w niej
siedzieć, Harry i Ron mieli dyżur w Biurze Aurorów, Pansy była w delegacji
(chociaż odkąd zaręczyła się z Calvinem pół roku temu, starała się je
ograniczać, chociaż pracowała w Departamencie Międzynarodowej Współpracy
Czarodziejów), a Amber musiała odpoczywać, w końcu była w ósmym miesiącu ciąży.
Blaise był jako jedyny wolny tego dnia. Sam nie rozumiał, jak praca mogła tak
uderzyć reszcie do głowy, by pracować nawet w soboty.
– Tak –
odpowiedział dumnie.
– Ale fajnie!
– I tata kazał mi
wam zrobić kolację... To jaką pizzę zamawiamy? – spytał zadowolony z siebie
mężczyzna. Oczywiście, doskonale wiedział, że oboje kochali hawajską.
– Wujek, ty wiesz
jaką! – Melanie pokręciła głową.
– Tak, tak wiem. –
Poszedł po telefon, który został założony w domu Malfoyów z myślą o Hermionie i
jej rodzicach. Na szczęście Blaise także nauczył się z niego korzystać, choć
swojego własnego nie miał. Szybko wybrał numer do pizzerii. – Halo? Z tej
strony Thomas Breeze, chciałbym zamówić pizzę... – rzekł udając starszego pana.
– Duża hawajska i pepperoni. Czy chcę sos czosnkowy? A ma w sobie czosnek? –
Dzieci zachichotały. – A to nie, po czosnku mam ogromną niestrawność, wie
pani... Taką „bryzę"... Więc nie...
Potem Blaise podał
kobiecie adres, po czym odłożył słuchawkę i rzekł do bliźniaków:
– Zabawę czas
zacząć!
.*.*.*.
Hermiona
popatrzyła w bok. Przed nią roztaczał się piękny widok – słońce świeciło wysoko
na niebie, a morze cicho szumiało. Przypomniało jej się, że kiedyś często
przychodzili do tej restauracji.
– Pan Malfoy,
panna Granger! – Usłyszeli głos właścicielki restauracji, pani Lence. – Jak
dawno was nie widziałam!
– Pani Lence, już
od ponad sześciu lat jesteśmy państwem Malfoy – powiedział Draco, uśmiechając
się przy tym. Kobieta spojrzała na nich z zadowoleniem w oczach.
– Wiedziałam, że
to prędko się stanie, ale nie sądziłam, że aż tak! Serdeczne gratulacje,
kochani!
– Dziękujemy –
odpowiedziała Hermiona.
– To co zwykle,
skarbeczki? – spytała kobieta. Małżeństwo spojrzało po sobie.
– To pani jeszcze
pamięta, co zwykle jadaliśmy? – zdziwił się Draco. Zazwyczaj po sześciu latach
takich drobiazgów się nie pamięta, tym bardziej, że pani Lence zawsze miewała
małą sklerozę.
– Pierwszych
stałych klientów zapamiętuje się na zawsze. To jak?
– Poprosimy –
rzekła szatynka.
Kobieta odeszła, a
Hermiona ponownie spojrzała w stronę morza. Tęskniła za tym miejscem, chociaż
nie chciała tu wracać. Dobrze było jej w Londynie – tam miała rodzinę,
przyjaciół, a tutaj pozostały tylko wspomnienia, które spokojnie mogła zabrać
ze sobą wszędzie. W pewnym momencie kobieta poczuła, że jej mąż złapał jej
dłoń. Spojrzała mu w oczy, uśmiechając się delikatnie. Rozumieli się bez słów.
Oboje wiedzieli, że są szczęśliwi.
– Draco, mam do
ciebie pytanie... – zaczęła na początku dosyć niepewnym głosem. Blondyn
zmarszczył brwi.
– Tak?
– Czy na tym
kolażu można zmieniać zdjęcia? – Nie takiego pytania się spodziewał. Nagle w
głowie mignęła mu myśl, że jednak prezent od niego nie do końca się jej
spodobał.
– Oczywiście.
Musimy przecież umieścić tam jeszcze zdjęcia Scorpiusa i Melanie z Hogwartu
oraz z innych uroczystości, które na nas czekają. Nie chciałem zostawiać
pustych miejsc, dlatego tam dużo tam...
– Draco,
spokojnie, nie denerwuj się...
– Kochanie, ja się
nie denerwuję, tylko ci tłumaczę. – Hermiona pokiwała na znak, że rozumie. – A
chciałabyś zmienić jakieś zdjęcia?
– Teraz nie, ale
za niedługo to będzie konieczne – odparła tajemniczo. Draco wyprostował się na
krześle. Ta sytuacja była coraz bardziej pogmatwana.
– Co masz na
myśli, kochanie? – spytał spokojnie, choć tak naprawdę gotował z ciekawości,
chcąc wiedzieć, o co chodziło jego żonie, która właśnie uśmiechała się
delikatnie.
– Na naszej
ścianie nie może zabraknąć nikogo z naszej rodziny... A ja jestem w ciąży –
powiedziała.
Draco otworzył
szeroko oczy i usta. Przez chwilę siedział w bezruchu, jakby chciał przetworzyć
informacje, która właśnie do niego dotarła. Kolejny raz zostanie ojcem. Będzie
miał kolejnego syna, lub córeczkę, które będzie rozpieszczał na każdym kroku.
Mężczyzna wstał ze swojego miejsca, podszedł do żony i przytulił ją mocno do
siebie. Cieszył się i nie dało się tego ukryć.
– Kocham cię –
wyszeptał jej do ucha. Objęła go mocniej.
– Ja ciebie też,
Draco.
.*.*.
– Najedzeni?
– Tak.
– Napici?
– Tak.
– Zmęczeni?
– Nie!
Blaise popatrzył na dzieci. To raczej
było pytanie retoryczne. Bliźniaki Malfoyów zawsze były pełne energii, nieważne
ile biegały czy bawiły się. Tym bardziej to się tyczyło Melanie, która była o
wiele większą rozrabiaką niż jej brat. Zabini z niezadowoleniem spojrzał na
zegarek. Dochodziła dwudziesta pierwsza trzydzieści, czyli pora snu dzieci, a
one nie były zmęczone. On nie miał pojęcia, jak położyć spać dwójkę
rozbrykanych dzieci, z czego jedno tylko patrzyło, co by tu zbroić.
Wyjście z tej sytuacji było tylko
jedno.
– To w co się bawimy? – spytał.
– W polowanie na niedźwiedzia! –
krzyknęła dziewczynka.
– A kto nim zostanie?
– Ty!
Przez następne ponad czterdzieści
minut trwała wielka ganianina po calusieńkim domu – Blaise biegał nawet po
łóżkach i kanapie, chował się w szafach, a biegnące za nim dzieci wywracały
krzesła, niechcący zrzucały rzeczy z szafek i rzucały kawałkami Niezwykle
Trwałej Plasteliny z Magicznych Dowcipów Weasleyów w biegnącego Zabiniego,
przez co niektóre kawałki przylepiały się do ścian. Kiedy w końcu złapali
swojego wujka w salonie, cała trójka padła w salonie i zasnęli na wielkich
poduszkach, które zamiast na kanapie, częścią której były, leżały na podłodze.
.*.
Hermiona, której
dłoń była ściskana przez Draco, zdecydowała, że to jedna z najlepszych randek,
jakie przeżyła ze swoim mężem. Już nawet przestała martwić się tym, że jej
dzieci zostały same w domu z Zabinim – prawdopodobnie najgorszą nianią świata.
Teraz to nie miało dla niej żadnego znaczenia.
Kiedy
teleportowali się pod dom, już było wiadomo, że coś jest nie tak, jak powinno –
światła w domu były zapalone, zasłony nie zaciągnięte. Hermiona podeszła do
drzwi z narastającym niepokojem i weszła do domu.
Już na wejściu
czekała na nią apokalipsa. Wszystkie buty, które powinny być w szafce
(aktualnie stała krzywo, na ukos od drzwi wejściowych), leżały ma podłodze, a
lustro było przekrzywione. A dalej nie było lepiej. W kuchni wszystko było
porozwalane – sztućce na podłodze, dwa talerze stłuczone, przyprawy rozsypane.
A potem Draco wraz z Hermioną weszli do salonu. Prawpodobnie tylko ściana, na
której znajdował się jej prezent od Draco. Reszta ścian poklejona była magiczną
plasteliną, która po odklejeniu zostawiała kolorowe plamy. Nic nie było
na swoim miejscu.
– O matko... –
wydobyła z siebie kobieta, nie mogąc uwierzyć w to, co widziała.
I właśnie wtedy
obudził się Blaise, śpiący między dziećmi.
– O, już
jesteście...
– Zabini – warknął
Draco. – Miałeś. Nie. Roznieść. Domu.
Czarnoskóry
spuścił wzrok.
– Przecież
doskonale wiecie, jak działają na mnie wasze dzieci!
Małżeństwo
westchnęło ciężko. Owszem, wiedzieli o tym.
– To jednak nie
zmienia faktu, że z całej trójki, to właśnie ty jesteś najmniej dojrzały –
stwierdziła kobieta, siadając na stoliku. – Co wyście zrobili z naszym domem...
– szepnęła zdruzgotana, rozglądając się dookoła. – Współczuję Amber, ją czeka
takie całe życie.
W tym czasie
blondyn pokazał przyjacielowi, że jest bardziej niż głupi, po czym usiadł obok
żony i objął ją ramieniem.
– I oto jest
właśnie moja trzecia niespodzianka. Robimy remont, na który nalegałaś jeszcze
niedawno.
Hermiona spojrzała
na męża. Momentalnie złość jej przeszła, a jej dobry humor powrócił. Już
wiedziała, jakie zmiany wprowadzi.
– Dziękuję –
powiedziała, po czym pocałowała swojego męża.
Chwilę później
przerwał im zgodny krzyk ich własnych dzieci, które zdążyły się obudzić.
– Fuj!
KONIEC.
_____________________
Na
początku chciałabym podziękować – Wam wszystkim i każdemu z osobna.
Zakładając tego bloga i zaczynając pisać to opowiadanie, nigdy nie zakładałam,
że będę miała tylu czytelników. Powiem tylko tyle, że pobito moje cele
kilkukrotnie, niektóre nawet dziewięciokrotnie(!).
Dziękuję
za prawie 90k wyświetleń na blogu i ponad 40k na Wattpadzie, setki komentarzy,
gwiazdek, obserwacji, polecenia na Facebooku i zgłoszenie do konkursu! ❤ :*
Dzisiaj
jest także pierwsza rocznica bloga – dokładnie rok temu, 26 czerwca, został
opublikowany prolog i pierwszy rozdział "Zenitu...". Nie spodziewałam
się, że czas minie tak szybko... Na myśl, że to ostatnia notka do tego
opowiadania, łza kręci w oku... :c Ale staram się myśleć pozytywnie, ponieważ –
tak jak obiecałam – będzie nowe opowiadanie. Na dowód, została udostępniona
nowa zakładka, która właśnie jest jemu poświęcona – zainteresowanych zapraszam
na zapoznanie się opisem i innymi szczegółami "Pełni
szczęścia" :D
Co
jeszcze mogę powiedzieć? Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że zostaniecie ze
mną na dłużej. Wrócę szybko, to mogę przyznać.
Pozdrawiam
wszystkich serdecznie!
Wasza,
Feltson ❤
Wspaniałe. Kiedy czytałam aż łzy mi popłynęły bo uświadomiłam sobie że to już koniec. Weny na nową historię
OdpowiedzUsuńSwietne zakończenie. Szkoda, ze to już koniec
OdpowiedzUsuńDziękuję! ♥
UsuńTeż mi jest szkoda, ale to było nieuniknione :)
<3
OdpowiedzUsuńKomentowałam na bieżąco, więc dzisiaj już tylko napiszę – dziękuję za to opowiadanie ;) Było świetne :*
A następne oczywiście będę czytać :)
A ja dziękuję za Twoje komentarze, także były super ❤ :D
UsuńCzytałam na bieżąco 💖
OdpowiedzUsuńNie zawsze komentowałam, ale czytałam.
Historia cudowna, pod koniec miałam przeciek oczów 😂
Nie potrafię się doczekać Twojego kolejnego opowiadania 💕
Jeju, dziękuję ❤ :*
UsuńJejku, piękny epilog!
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się, że na początku nam pokrótce wyjaśniłaś losy naszej dwójeczki. Dzięki temu wiemy, co takiego porabiali w Australii.
Ich dwójka dzieci jest przeurocza. Wyobrażając sobie je z Blaisem po prostu oniemiałam. Zabini jako opiekunka by się nadawała! Co prawda byłabym zła, gdyby mój dom poszedł w ruinę przez jeden wieczór, ale od czego miałoby się magię. :D
Powinnaś być z siebie dumna. Jedno opowiadanie masz już za sobą, zdążyłaś akurat w rocznicę opublikować nam epilog! To niezwykle ważne, by pamiętać o takich rzeczach.
Nie mogę doczekać się Twojego następnego opowiadania, jestem pewna, że będzie równie ciekawe jak te. :)
Pozdrawiam, A.
Dziękuję :*
UsuńTeż kocham te dzieciaki, akurat one mi(im?) wyszły :P
Postaram się, żeby kolejne opowiadanie było ciekawe, tym bardziej, że będą tam nietypowe wątki :3
Również pozdrawiam!
Feltson
Na telefonie widzę super nagłóweczek! Świetnie wszystko dopasowane!
UsuńPrzygotowania do nowej historii trwają ^^
UsuńSzkoda :'( Na początku pragniesz końca, ale kiedy już do niego dobrniesz, jest ci smutno. Epilog epilogowi nierówny - każdy inny. Raczej taki dodatkowy rozdział :P W każdym razie bardzo spodobał mi się happy end. Czekam na następną twórczość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
KH
Masz całkowitą rację ^ W jednym zdaniu opisałaś mnie :D
UsuńDzięki ❤
świetna historia
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie napisana, ciekawa z naprawdę dobrym pomysłem
szkoda, że to już koniec, ale mam nadzieję, że wrócisz z nowym pomysłem i to dosyć szybko
bo talentu nie można marnować
pozdrawiam
Dziękuję! ❤
UsuńPomysł już jest, teraz wystarczy pisać :3
Również pozdrawiam,
Feltson
Jejku, zakochałam się w Twojej historii. Nie jestem pewna, czy zostawiałam tu kiedyś komentarz, bo nie jestem w tym najlepsza, ale czytałam wszystko na bieżąco. Twoje opowiadanie jest arcydziełem, jesteś pierwszą osobą, na której posty wyczekiwałam z taką niecierpliwością. Dziękuję ci za tą historię, będę do niej na pewno wracać nieraz. Wielka szkoda, że to już koniec, ale co się zaczęło kiedyś musi się skończyć. Jednak mimo to, mam nadzieję, że przeczytam jeszcze jakieś opowiadanie twojego autorstwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę multum weny.
Ach, no i gratuluję takiego talentu!
Dziękuję :* ❤
UsuńTeż mi smutno, że to koniec, ale lepsze to niż zawieszenie :P
Już niedługo zaczynam nowe opowiadanie, więc będziesz mogła przeczytać coś mojego :D
Pozdrawiam!
Feltson
Czytając ostatni rozdział miałam mieszane uczucia. Jakby zabrakło tej magii, która prowadziła mnie przez całą tę historię.
OdpowiedzUsuńAle czytając epilog wiedziałam już, że to nie zniknęło. Wręcz przeciwnie - zakończenie tej historii jest dla mnie w pełni satysfakcjonujące. Jest po prostu magiczne! I z ręką na sercu - mogę je szczerze wszystkim polecać!
Dziękuję Ci za każde tu nakreślone słowo. Podziwiam Cię jako autorkę - zwłaszcza ze względu na Twój wiek, którego kompletnie nie można się spodziewać czytając Twoje dzieło.
Powodzenia w kolejnych projektach - i pamiętaj, że masz we mnie wierną czytelniczkę!
Pozdrawiam ciepło!
To ja dziękuję za wszystkie komentarze! ❤ Na początku miałam kompleksy z powodu wieku, dlatego cieszę się, że nie jest tak źle, jak się spodziewałam :D
UsuńRównież pozdrawiam ❤
Feltson
Chciałbym ładnie podsumować całą moją przygodę z Twoją historią, ale brak mi słów. Zakochałam się w tym opowiadaniu. Jest takie urocze i można przy nim odpłynąć.
OdpowiedzUsuńOdkrywanie tych wszystkich miejsc, chwilę w, których widać jak rozwija się relacja między Draco i Hermioną. Postacie poboczne,które były świetnie zbudowane. No i oczywiście prze zabawny humor! To wszystko było tak cudowne! Zakończenie opowiadania też całkowicie przypadło mi do gustu. Kolejna rzecz za którą po prostu Cię kocham to systematyczność w dodawaniu rozdziałów! Niesamowite, że praktycznie zawsze dodawałaś posty w każdą niedzielę!
Bardzo będzie brakować mi Twojej historii i napewno wrócę do niej jeszcze nie raz! :)
Pozdrawiam cieplutko i czekam z niecierpliwością na kolejne opowiadanie!
Dziękuję za tyle ciepłycy słów :* ❤ Mam teraz ogromnego banana na twarzy i - nie powiem - dziwnie to wygląda jak tak si3 szczerzę do telefonu! :D
UsuńI również serdecznie pozdrawiam!
Feltson
Wspaniałe opowiadanie. Od samego początku wciąga tak, że nie można się oderwać. Podziwiam to jak potrafiłaś rozłożyć wydarzenia, tak, że nie było chwili nudy. Historia nie jest prze kolorowana. Naprawdę cudo.
OdpowiedzUsuńLa Catrina
Ślicznie dziękuję ❤:* Jest mi bardzo miło :D
UsuńPozdrawiam,
Feltson
Hej! Informuje, że właśnie wystawiłam post z twoim szablonem. Zapraszam po jego odbiór do notki nr 1849-1852 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńland-of-grafic
Dziękuję za informację! :)
UsuńCiesze się ze im się tak życie ułożyło :) zasługiwali na to :D
OdpowiedzUsuńTylko co ja teraz będę czytał jak to opowiadanie się skończyło ? :D
Pozdrawiam!
Zawsze będziesz mógł czytać nowe opowiadanie :3
UsuńRównież pozdrawiam,
Feltson
O Boże.. nie mogę się pogodzić z tym, że to koniec. Padam i całuje rączki za tak piękna historię ;D ♡ Czekam na drugie opowiadanie i żałuję, że to już tu koniec.. Jakoś aż płakać mi się chce.. pierwszy raz tak się zwiazalam z opowiadaniem. Dziękuję. Czekam na kolejne i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Black
Dziękuję ślicznie ❤ :*
UsuńRównież pozdrawiam,
Feltson
Witaj, z tej strony administratorki Katalogu Granger.
OdpowiedzUsuńWraz z nadejściem wakacji, na naszym katalogu nadeszły porządki. Z racji tego, że oficjalnie zakończyłaś opowiadanie, a my nie dostałyśmy o tym informacji, zostaje on dopiero teraz przeniesiony do zakończonych.
Pozdrawiamy,
Administratorki Katalogu Granger
Kompletnie o tym zapomniałam! Ale dziękuję za zrobienie tego :)
UsuńPozdrawiam serdecznie,
Feltson
Piękna historia i cudowne zakończenie <3
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz, że uwielbiam Zenit i będę do niego wracać
Z niecierpliwością czekam na nowe opowiadanie :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Dziękuję ślicznie ❤
UsuńBardzo pozytywnie odebrałam zakończenie Twojej opowieści :) Nie było szablonu, jakiego można by się spodziewać, to znaczy scenek z poszukiwań czy odnalezienia rodziców Hermiony. Nie było też jakiejś romantycznej scenerii oświadczyn itp. Na początku nawet mnie nieco zaskoczyło to, co zaplanowałaś w epilogu, ale w efekcie okazało się to jego dużym atutem.
OdpowiedzUsuńJest z humorem, jest odrobina nostalgii, są uczucia i nie ma cukru. Bardzo mi to przypadło do gustu i choć troszkę mi chwilami szkoda, że nie poczytaliśmy zbyt wiele o związku Hermiony i Draco, o ich wspólnej wyprawie (pewnie nikt by nie protestował, gdyby było jeszcze kilka rozdziałów ;)), to jednak zakończenie historii wypadło naprawdę świetnie, a komediowe scenki z Blaisem i młodymi Malfoyami są wisienką na torcie ;)
Gratuluję i mam nadzieję poczytać kolejną Twoją historię.
Pozdrawiam ciepło.
Margot
Dziękuję! ❤
UsuńAkurat celowo zakończyłam historię w tym momencie, wolałam, aby czytelnik to sobie dopowiedział :D
Dzięki za tyle miłych słów :)
Również pozdrawiam,
Feltson
Co tu dużo mówić, jedna z lepszych historii jakie czytałam. Świetny pomysł na fabułę, ciekawie napisane. Bohaterowie "żywi", nie przerysowani. Masz talent i potrafisz się bardzo przez niego wyrazić. Szkoda, że to już koniec tej historii, ale zdecydowanie czekam na kolejną Twoją twórczość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję serdecznie za tyle komplementów! ❤ :* Cieszę się, że podobało ci się :3
UsuńRównież pozdrawiam,
Feltson
Dopiero teraz natrafiłam na Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało a zwłaszcza zemsta dziewczyn na chłopakach.
A te tajemnicze miejsca. Cudowne.
Powodzenia na dalszej drodze pisania.
Zapraszam do siebie na
miloscDramione.blogspot.com
Śle całusy i pozdrowienia <3
Dziękuję serdecznie ❤
UsuńI również pozdrawiam,
Feltson
Kilka dni temu zaczęłam czytać Twoją opowieść i wczoraj w nocy skończyłam :) czytając rozdział po rozdziale, widziałam że z każdym kolejnym doskonaliły się Twoje umiejętności pisarskie - było coraz lepiej. Z chęcią sięgnę po kolejne opowiadanie, jeśli tylko znajde je na Twojej stronie. Pozdrawiam Serdecznie :*
OdpowiedzUsuńDziękuję! ❤
UsuńCieszę się, że widać było postępy :D
Również pozdrawiam,
Feltson
Przeczytałam Twojego bloga w dwa dni 👑 Jest po prostu genialny 😍 Nic dodać nic ująć 💋 Jak napiszesz coś jeszcze powiadom mnie 🙉 Będę czekać na twoją dalszą twórczość 🌻 Wpadnij do mnie 🍇
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:
Mrs. Malfoy 💚🐍💒
Jejciu, dziękuję ❤ Bardzo mi miło! :D
UsuńPozdrawiam serdecznie,
Feltson
Hahaha ..... Kocham twoje opowiadanie ❤ przeczytałam je jedym tchem ❤💚💜💙💛💓💖💕💖
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :*
Usuń