Zenit skrajnych uczuć
Rozdział 19: Noc cudów
Uczucie: Strach, złość, zaufanie
Tydzień później
wszyscy wiedzieli o trzech odkryciach Hermiony i Draco.
Zarówno chłopak
jak i dziewczyna prosili McGonagall o dyskrecję. Nie uśmiechało im się
tłumaczenie setkom zszokowanym uczniom, że owe odkrycia nie miały nic wspólnego
ze współpracą, ale z czystym fartem. Mimo wszystko, pani dyrektor wywiązała się
z obietnicy. A więc dlaczego wszyscy wiedzieli? Rozwiązanie było nadzwyczaj
proste – była to sprawka sióstr Greengrass. Usłyszały one fragment rozmowy
McGonagall z profesor Levis, która niegdyś zajmowała się podobnymi odkryciami.
Później wszystko poszło jak z płatka. Greengrassówny powiedziały o nowinie
Tracey Davids, Tracey przekazała to Romildzie Vane, Romilda zaraz poleciała z
wiadomością do koleżanek z Ravenclawu, później Krukonki pobiegły do Puchonek i…
Och…
Wszystko stało
się tak szybko, że sama Hermiona nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji.
Rankiem wszystko było normalnie, wieczorem natomiast wszyscy zaczęli wytykać ją
palcami, nie przejmując się tym, że dziewczyna wszystko widzi.
Zarówno szatynka
jak i blondyn dowiedzieli się, o co wszystkim chodziło, w niedzielę rano, kiedy
przeczytali w Proroku Codziennym artykuł z pierwszej strony.
Niezwykłe
odkrycia w Hogwarcie!
Większość
czarodziei zapewne słyszała o Pięciu Legendarnych Miejscach w Hogwarcie. Sześć
lat temu zrobiło się głośno, kiedy Harry Potter – uczęszczający wówczas do
klasy drugiej – odkrył Komnatę Tajemnic i tym samym uratował jedną z uczennic
Hogwartu. Eksperci sądzili, że Komnata Tajemnic jest jedynym z Legendarnych
Miejsc, które istniało naprawdę. Nic bardziej mylnego!
Okazało się
również, że kolejne trzy z nich nie były wymyślone, ale faktycznie istnieją!
Wszystko zaczęło
się na początku października, kiedy to w Zakazanym Lesie zaginęły dwie
pierwszoklasistki. Prefekci Hogwartu zostali wysłani wtedy na ich poszukiwania.
Wtedy przypadkowo – bądź też nie – została odkryta Szkółka Merlina. Została ona
gruntownie przebadana przez specjalistów z Urzędu Odkryć Magicznych, którego
szefową była ówczesna nauczycielka Transmutacji w Hogwarcie, Elizabeth Levis.
Szkółka ma zostać otwarta w lipcu bieżącego roku, kiedy to zostanie wytyczona
ścieżka prowadząca do niej oraz wszystkie zabytkowe rzeczy zostaną
zabezpieczone odpowiednimi zaklęciami.
Podobnie ma się
sprawa z Wyspą Zakochanych, okrytą w ubiegłe Boże Narodzenie i Wielką
Biblioteką Założycieli Hogwartu odkrytą zaledwie tydzień temu! Badania na obu z
nich są nadal w trakcie (zaklęcia chroniące Wyspę częściowo osłabiono, ale
nadal potrzebna jest osoba zakochana, aby się na nią dostać) jednak już teraz
wiadomo, że te miejsca są prawdziwe!
Wszyscy są zdziwieni
takim obrotem sprawy. W ciągu niecałego roku odkryto trzy z pięciu Legendarnych
Miejsc, których szukano całe tysiąclecie! Co ciekawe, wszystkie z nich
odnalezione zostały przez jeden duet – Draco Malfoya i Hermionę Granger. Jak to
się stało, że były Śmierciożerca i członek najstarszej czystokrwistej rodziny
współpracuje z dziewczyną mugolskiego pochodzenia? Czy relacje między
nimi poprawiły się aż za dobrze? Czyżby Malfoy zaczął tolerować mugolaków i
nawet pokochał przyjaciółkę swojego szkolnego wroga? I czy rzeczywiście
skrucha, którą okazał podczas procesu, była prawdziwa?
Oraz
najważniejsze – czy wspólnie odkryją ostatnie z Legendarnych Miejsc – Drugą
Stronę Jeziora? Miejmy nadzieję, że tak!
R. Skeeter
Hermiona, która
na śniadaniu zawsze pojawiała się jako jedna z pierwszych, wyszła prędko z
Wielkiej Sali. Była wściekła. Chociaż ona i tak była w lepszej sytuacji niż
Draco. Chłopak, który zaspał na śniadanie, wpadł do Wielkiej Sali niczym
wicher. Zanim jeszcze usiadł, na talerz nałożył sobie dwie przypadkowe kanapki.
Wgryzł się w jedną z nich i dopiero wtedy klapnął ciężko na miejsce obok
Zabiniego. Włosy miał rozczochrane, ubrania pogięte i źle założone. To nie
umknęło uwadze czarnoskórego.
– Zaspałeś –
stwierdził, patrząc na gazetę.
– Tak, zaspałem –
sapnął blondyn, między gryzami.
– A Granger nie
ma na śniadaniu.
– Super, zrób
transparent z takim napisem, bo przecież każdego to interesuje.
– A czemu masz
pogięte ubrania?
– Diable,
zaspałem, a jak wstałem dosłownie pięć minut temu założyłem na siebie to co
miałem pod ręką. Nie patrzyłem czy to jest pogięte. No, a teraz mi lepiej
powiedz, czego usiłujesz się ode mnie dowiedzieć.
– Dobrze, nie
będę obijał w bawełnę. Chodzisz z Granger? – spytał wprost.
– Blaise… –
upomniała go Pansy, a potem pstryknęła palcami przed oczami zdziwionego
Malfoya. Ten natychmiast ugryzł kanapkę i ją przełknął, powiedział:
– Nie. I nie
wiem, gdzie znalazłeś podstawy, żeby tak myśleć, bo…
– Och, czyli
jednak nie chodzisz z Granger? – wtrąciła Tracey Davids. – Szkoda, postawiłam
na was dwa galeony.
– Ludzie,
postradaliście zmysły? Co wam odwala? – Nie wytrzymał. Wszyscy patrzyli się na
niego, jak na jakiegoś - za przeproszeniem - idiotę, twierdząc, że chodził z
Hermioną Granger. Niedorzeczność!
– Umiemy myśleć,
Draco – stwierdziła Astoria, po czym podała mu Proroka Codziennego.
Zdegustowany
chłopak wziął od niej gazetę i zaczął ją czytać, w międzyczasie jedząc kanapkę.
Początkowo jego mina nie wyrażała żadnych uczuć. Dopiero potem kanapka, którą
jadł, zawisła w drodze do otwartych szeroko ust. Chłopak zmarszczył brwi i
szybko doczytał resztę artykułu.
– Głupi babsztyl,
zawsze wie, jak udupić człowieka – powiedział tylko, wstając ze swojego
miejsca. Wyszedł dumnym krokiem z Wielkiej Sali, odprowadzony setkami par oczu.
Musiał wykorzystać te kilkanaście minut, które zostały mu do lekcji, żeby
zastanowić się, co zrobić z tym, co się stało.
.*.*.*.*.*.*.*.*.
Przez niemal cały
dzień sprawa Legendarnych Miejsc i „związku”
Draco i Hermiony była tematem numer jeden.
Sami
zainteresowani przeklinali Ritę Skeeter. Draco wciąż rozmyślał, jak podłożyć
jej mugolską trutkę na szczury, będąc w tym czasie w Hogwarcie, aby mieć alibi,
a Hermiona w wolnych chwilach ćwiczyła zaklęcia na insekty, mając na uwadze to,
że Rita w swej zwierzęcej postaci była żukiem.
Para musiała
odpowiadać na idiotyczne pytania reszty uczniów, co było dosyć krępujące.
Najczęściej słyszanymi odzywkami były: „Malfoy,
nie wiedziałem, że tak szybko zmieniłeś zdanie co do pochodzenia czarodziei”,
„Nie wyglądasz na wielce zakochanego, Malfoy”, „Draco, czemu mi nie powiedziałeś,
że jesteś z Granger?”, „Szczęścia, blondasku”, czy „Twój ojciec pewnie się przekręca w
celi”. Hermiona też nie miała łatwo, gdyż rzesze dziewczyn ciągle ją
dręczyło – „Jak usidliłaś Malfoya?”, „Co
zrobiłaś, że zmienił swoje przekonania?”, czy „Zazdroszczę ci… To taki przystojniak!”.
Lecz wszystko do
czasu.
Hermiona pękła na
kolacji. Kiedy Lavender Brown kolejny raz podchodziła do niej, by ponownie
zacząć wypytywać ją o artykuł, dziewczyna nie wytrzymała.
– Nie, Lavender,
nadal nic ci nie powiem, bo nie mam o czym! – zaczęła Hermiona, kiedy
dziewczyna stanęła nad nią.
– Spokojnie,
nikomu nic nie powiem, nawet Parvati…
– Oczywiście, że
nie, bo nic nie będziesz wiedzieć, ponieważ nie masz o czym – powiedziała
kolejny raz panna Granger, mając nadzieję, że chociaż tym razem dziewczyna jej
odpuści.
– Ale…
– NIE MA ŻADNEGO
„ALE”, LAVENDER! NIE BYŁAM, NIE
JESTEM I NIE BĘDĘ DZIEWCZYNĄ MALFOYA! – Kiedy to wykrzyczała, wszystkie
spojrzenie zwróciły się ku niej. Skorzystała więc z okazji, jaką dał jej los na
wyprostowanie tej chorej sytuacji. Wstała ze swojego miejsca i zabrała głos: –
Nie wiem, czemu Skeeter się tak ubzdurało, ale nie obchodzi mnie to. Miałam
natomiast nadzieję, że jednak nie uwierzycie w te bzdury. Ba! Ja byłam święcie
przekonana, że to zignorujecie! Przecież to brzmi niedorzecznie, nie mówiąc już
o tym, że nie mogłoby się wydarzyć. Nie mam nic do Malfoya, a on nic do mnie.
Tyle. A jednak to nie jest takie proste do zrozumienia. Cóż, nie obchodzi mnie,
czy będziecie wierzyć w tą durną bajeczkę z Proroka, ale jeśli uwierzycie, to
chociaż nie dajcie mi tego odczuć…
– Jeśli już, to
nam, Granger, nie tylko tobie – przerwał jej Malfoy. – I możesz zakończyć swój
durny monolog, każdy zrozumiał, o co ci chodzi. – Posłał jej złośliwy uśmiech,
na co ona zarumieniła się ze złości.
Jednak
najważniejsze było to, że w końcu doczekali się spokoju. Uwierzyli im.
.*.*.*.*.*.*.*.
Hermiona od
tygodnia uczyła się do owutemów.
Praktycznie każdą
wolną chwilę spędzała w bibliotece. Jeżeli nie czytała dodatkowych lektur lub
nie odrabiała prac domowych, to pisała próbne owutemy, stworzone z pytań z
poprzednich lat, które sprawdzała jej pani Pince. W ogóle w ostatnim czasie
zbliżyła się do bibliotekarki. Siedziała w bibliotece dużo częściej niż
poprzednio – nic więc dziwnego, że przyzwyczaiły się do swojego towarzystwa.
Jednak na początku
marca – a dokładnie trzeciego, w sobotę – Hermiona zwolniła swoje tempo. Wstała
o ludzkiej porze, spędziła trochę czasu w Wieży Gryfindoru, zjadła normalne
posiłki. Dopiero wieczorem wróciła do Wieży Prefektów, gdzie także nie poszła
do swojego pokoju czytać, a postanowiła pogadać z innymi.
– Ja cię kręcę…
Hermiona wyszła z pieczary pełnej książek. Cóż to się wydarzyło, iż tak się
stało? – spytała z szerokim uśmiechem Ramona.
– A coś musiało
się stać? – spytała z delikatnym uśmiechem. Wszyscy uwierzyli, że jest z nią
dobrze.
No, dobrze, nie
wszyscy. Tylko Draco, siedzący z boku grupy, w fotelu, zauważył, że w oczach
dziewczyny błyszczały smutne ogniki. Widział, że starała się to ukryć, jednak
bezskutecznie. Nie mógł zrozumieć czemu tylko on był w stanie je zauważyć.
Stwierdził jednak, że w tym nie ma nic złego, bo i tak zawsze był bardziej
spostrzegawczy od swoich rówieśników. Chłopak chwycił zatem książkę, którą
czytał i kontynuował to zajęcie. Dwie godziny później chłopak poszedł do
swojego pokoju, gdzie umył się i położył do łóżka. Czytał książkę, jednak
musiał przeczytać kilkukrotnie, by zrozumieć jego znaczenie. Pewna sprawa
zajmowała jego myśli.
Smutna Granger.
Niby nie
obchodził go los tej dziewczyny, ale… No właśnie – „ale”. Jeszcze kilka
miesięcy temu wisiałoby mu, czy dziewczyna jest smutna, szczęśliwa, zakochana,
załamana lub po prostu martwa. Nie obchodziłby go jej los.
Czemu więc dziś
go obchodził?
Wolał o tym nie
myśleć. Rzeczywiście, w tym roku szkolnym wiele połączyło jego i ją. Jednak to
były najzwyklejsze w świecie przypadki.
A to, że
interesowało go samopoczucie Hermiony Granger to nie mógł być przypadek.
A przynajmniej
tak sądził.
.*.*.*.*.*.*.
Była północ, a
ona nie mogła zasnąć.
Siedziała w
swojej ulubionej koszulce nocnej na dywaniku w salonie i oglądała, jak płomień
trawił kilka kawałków drewna. W dłoniach dzierżyła stary numer Proroka
Codziennego, który jeszcze kilka dni temu wywołał niemałe zamieszanie. Odrywała
małe kawałki gazety, w palcach zwinnie rolowała je w kulki i wrzucała do ognia,
który natychmiast jest niszczył. Robiła to machinalnie, była zbyt zamyślona na
kontrolowanie ruchów.
W myślach cały
czas wspominała rodziców. Trzeciego marca była ich dwudziesta rocznica ślubu.
Nie było jej dane nawet złożyć im życzeń!
Po jej policzku
spłynęła pojedyncza łza.
Tak bardzo
tęskniła za rodzicami. Zrobiłaby wszystko, żeby mogła ponownie ich przytulić,
powiedzieć, że ich kocha. W duchu kpiła z momentów, kiedy nienawidziła swoich
rodziców tylko i wyłącznie za to, że czegoś jej zabronili… W momencie, kiedy
ścierała ową samotną łzę, usłyszała znajomy głos.
– Co tu robisz o
tej porze, Granger? Nie powinnaś być w dormitorium i spać? – Odwróciła się do
rozmówcy.
– Mogłabym
powiedzieć to samo, Malfoy – stwierdziła, wzruszając ramionami. Chłopak uniósł
brew, po czym rzekł:
– Ja przyszedłem
się napić. – Uniósł w górę szklankę z wodą, którą chwilę później wypił. – A ty?
– Nie sądzę, żeby
cię to interesowało.
– A widzisz,
jednak spytałem.
– Siedzę i
wspominam – powiedziała, jakby to miało sprawić, że chłopak poszedłby znów do
swojego pokoju, zostawiając ją w spokoju.
– Zgaduję, że
wspominasz rodziców, zgadza się? – Ostawił szklankę. – Inaczej nie płakałabyś.
Zdziwiło ją, że
tak dobrze ją rozszyfrował. Nie miała pojęcia, skąd mógł ją tak dobrze znać i
wiedzieć, co jest jej słabym punktem. Rzeczywiście, bardzo tęskniła za
rodzicami. I kiedy to powiedział, kolejna łza spłynęła po jej policzku.
– Hej, Granger… –
chłopak wydał z siebie zduszony głos, gdy zobaczył, że znów płacze. –
Spokojnie, jeszcze na pewno ich spotkasz.
– A co, jeśli nie
zdołam ich ponownie znaleźć? – Oderwała całą stronę od gazety, zrobiła z niej
wielką kulkę i z dużym zamachem wrzuciła ją do ognia. – Całe życie będę miała
wyrzuty sumienia, całe życie będę się zastanawiała, czy jeszcze żyją. Ja… ja
tak nie potrafię.
– Racja –
stwierdził chłopak, wzruszając ramionami. Kilka sekund później usiadł obok
Hermiony, bo wiedział, że to będzie dłuższa rozmowa niż się spodziewał. – A
teraz posłuchaj mnie uważnie, bo mogę tego już nigdy nie powtórzyć. – W
odpowiedzi potakująco kiwnęła głową. – Nie możesz myśleć w ten sposób. Nie
możesz mieć wyrzutów sumienia za to, że ich uratowałaś. Dzięki tobie mają
szansę żyć normalnie, oczywiście pod innym nazwiskiem, ale żyją. To się liczy.
A za kilka lat, kiedy twoje życie będzie w miarę stabilne, znów polecisz do
Australii, tak jak to zrobiłaś w tamte wakacje i odnajdziesz ich. Zwrócisz im
pamięć i wszyscy będą szczęśliwi. A ja… ja nie mogę tego zrobić. Nie mam
rodziców. Dobrze wiesz, że moja matka zmarła kilka dni po wojnie, a ojciec… –
Przerwał na moment, patrząc na palący się ogień. Miał zaciśniętą szczękę, to
były trudne wspomnienia dla niego. – A mój ojciec grzeje celę w Azkabanie.
Cudem uniknąłem jego losu. Ale wiesz, Granger, nie mam ochoty o tym mówić.
– Jeśli chcesz,
to mów. Ja się przed tobą otworzyłam.
– Że niby
otworzyłaś się przede mną, Granger? Ty tylko nie zaprzeczyłaś, że chodzi o
twoich rodziców. A pamiętasz, jak powiedziałem ci o Katie? Tak naprawdę to ja
otworzyłem się przed tobą. – Hermiona podniosła na niego wzrok, unosząc prawą
brew. – Wiem, że ty jesteś czysta jak łza i nie masz mrocznych sekretów... No
właśnie, mrocznych. Jakieś sekrety na pewno masz, jednak nie sądzę, żebyś mi
się zwierzyła. I całkowicie cię rozumiem. Jednak komuś powinnaś powiedzieć o
tym, co cię gryzie, a będzie ci lżej – powiedział, uśmiechając się delikatnie.
Następnie wstał, chcąc zostawić dziewczynę samą.
– Malfoy, zostań
– poprosiła cicho Hermiona.
Popatrzyła chłopakowi
w oczy, jakby chciała pokazać, że jej prośba jest szczera i prawdziwa. Draco
widząc minę panny Granger, zgodził się na jej prośbę. Ponownie usiadł obok
niej, na podłodze przy kominku. Cieszył się, że Gryfonka wybrała akurat taką
lokalizację na zwierzenia, ponieważ od kominka biło przyjemne ciepło, co
podobało się Draco, ubranemu w letnią piżamę. Kiedy już siedział na podłodze,
posłał Hermionie pełne przyjacielskości spojrzenie, chcąc dodać jej otuchy. W
tej chwili nie istniały poprzednie lata, które – mimo zgody i wybaczenia, na
które oboje się zgodzili niedaleki czas temu – nadal istniały w ich pamięci,
nie dając się wymazać. Właśnie w tamtej chwili ich zgoda była odznaczona
bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
– Opowiadaj –
powiedział tylko.
I rzeczywiście
opowiedziała mu wiele – cały swój wyjazd do Australii. Nie pominęła żadnej
sceny, która miała miejsce na obcym kontynencie. Wspomniała o każdym
przeszukanym mieście, o tym, jak pytała wielu ludzi o rodziców. Chłopak słuchał
jej i z szokiem stwierdził, że jej współczuł. Ona słuchając historii jego i
Katie współczuła jemu. On czuł to samo. Rozumiał jej tęsknotę za rodzicami –
pomimo tego, że jego ojciec był zimnym człowiekiem, to nadal był jego ojcem i
kochał go bez względu na wszystko.
– Nie poddam się,
znajdę ich, choćby to zajęło całe moje życie – rzekła walecznym tonem. – I
ponownie zacznę już niedługo.
– Co masz na
myśli? – spytał Draco.
– No, dobra,
powiem ci, jeśli obiecasz, że nikomu się nie wygadasz – stwierdziła po chwili
zastanowienia.
– Dobrze,
obiecuję.
– Zaraz po
zakończeniu roku szkolnego wyjeżdżam do Australii, żeby znowu poszukać
rodziców. Tyle, że nie będę musiała już wracać do szkoły, więc zostanę tam
tyle, ile potrzeba – przyznała.
– A twoi
przyjaciele wiedzą?
– Cóż… No jeszcze
nie. Ale dowiedzą się w odpowiednim czasie.
– Ale czemu nie
powiesz im tego teraz? – Pokręcił głową. On na jej miejscu powiedziałby Pansy i
Diabełkowi o swoich planach. No i myślał, że Granger ufała swoim przyjaciołom,
a tu taka niespodzianka.
– Będą chcieli
przemówić mi do rozumu, żebym z tym zaczekała. Stwierdzą, że będę musiała
najpierw zapewnić sobie pracę i dobry byt, żeby dopiero potem tam polecieć. A
ja chcę mieć to już za sobą i zwrócić moim rodzicom wolność.
– W sumie racja.
– No widzisz.
– Granger, wiesz,
że będziesz musiała im kiedyś powiedzieć? Bo nie uciekniesz do Australii bez
słowa wyjaśnienia, ty tak nie robisz.
– Oczywiście, że
im powiem! Jeszcze nie dziś, nie jutro, nie za tydzień, nie za miesiąc, ale
dowiedzą się.
Wtedy nastała
cisza. Hermiona rozważała w głowie różnie scenariusze reakcji jej przyjaciół na
nową wiadomość o wyjeździe, a Draco po prostu myślał o wszystkim i o niczym. W
pewnej chwili poczuł, że dziewczyna oparła się o jego ramię. Spojrzał na pannę
Granger, zdziwiony jej odruchem. Spała. Chłopak westchnął, ale wstał tak, żeby
jej nie obudzić. Wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Pierwszy raz był w
mieszkaniu Gryfona i musiał stwierdzić, że nie było ono najgorsze. I – ku
zaskoczeniu Draco – okazało się, że Granger nie ma takiego porządku w pokoju,
jakiego się po niej spodziewał. Blondyn położył właścicielkę pokoju, przykrył
ją kołdrą i wyszedł z jej lokum.
– Kogoż ja tu
widzę? – Usłyszał znajomy głos za plecami, kiedy zamykał drzwi. Powoli odwrócił
się. – Cześć, Malfoy – przywitała się Ramona, w pełni ubrana. Nie byłoby w tym
nic dziwnego gdyby nie to, że był środek nocy.
– Cześć, Clive –
odpowiedział z uniesioną brwią, patrząc na jej minę. Ona jawnie śmiała mu się w
twarz! Tak nie można!
– Spokojnie, nie
spinaj się tak, blondasku…
– Nie nazywaj
mnie blondaskiem… – rzekł groźnie.
– Dobra, dobra. –
Uniosła ręce w geście poddania się. – Ale wiesz, nie musisz się denerwować, ja
naprawdę jestem dyskretna. Wiesz, nikomu ani mru, mru, buzia na kłódkę, kluczyk
w jeziorze. – Puściła mu oczko.
– Czekaj, co ty
masz na myśli?
– To, że jestem
blondynką, nie znaczy, że jestem głupia. Doskonale wiesz, co mam na myśli.
– Nie, nie wiem,
dlatego się pytam – powiedział, coraz bardziej zdenerwowany tą wymianą zdań.
– Z tobą jak z
dzieckiem – wyszeptała, chociaż Draco i tak wszystko idealnie słyszał. – Nie
wygadam innym, że kręcisz z Granger, ale w ten zazwyczaj nieujawniany sposób,
dobra? – Widać było, że zarówno ta rozmowa, jak i reakcje Malfoya bawiły ją.
– Prościej –
zażądał blondyn. Nienawidził tej zawiłości, której zazwyczaj używały kobiety.
Jakby nie mogły powiedzieć czegokolwiek wprost.
– Nie powiem
innym, że ty z Hermioną… No… Ten tego… – Pokiwała brwiami w sugestywny sposób.
Draco, widząc to, roześmiał się, opierając dłonie o uda, jakby to miało pomóc
mu w uspokojeniu się. Ale nie, nie pomogło.
– Jak Merlina
kocham, nie wytrzymam – mruknął, kiedy był w miarę spokojny. – Clive, Granger
zasnęła w salonie i ja po prostu zaniosłem ją do jej pokoju. Nic nas nie łączy.
– Cóż… – Nie
wiedziała, jak z tego wybrnąć. – Każdy się myli, ja też mogę. Ale jeżeli będzie
coś między tobą, a Hermioną, to nikomu nic nie powiem.
– Dzięki za
informację, ale muszę cię zmartwić, bo nawet, gdyby doszło do romansu między
mną, a Granger, to byłabyś ostatnią osobą, która by o tym wiedziała.
– Jak sobie
chcesz. – Wzruszyła ramionami. – A teraz żegnam się z panem, mam do załatwienia
kilka spraw.
I tak zakończyła
się jakże fascynująca rozmowa.
.*.*.*.*.*.
Każdy jej krok odbijał się przerażająco głośnym echem. Chciała przejść
niezauważona, a w głuchej ciszy wydawało się to być niemożliwe.
Była zdenerwowana, tylko nie wiedziała dlaczego. Wydawało się być to
dla niej dziwne, ale… Och, to po prostu było dziwne i tyle! Wiedziała, że musi
odejść, koniecznie, w tej chwili! Nie, nie bała się, ale była zaniepokojona… I
to także było dla niej zagadką.
W pewnym momencie usłyszała kroki za sobą. Wstąpił w nią niepokój, nie
chciała tego spotkania! Nie chciała z nim rozmawiać, widzieć go… Po prostu nie
miała na to ochoty.
– Granger! – Usłyszała jego wołanie. – Granger, stój! Słyszysz?
Był coraz bliżej. Dwa jej kroki, odpowiadały jego jednemu. Nic więc
dziwnego, że za chwilę złapał ją za ramię, obracając ją przodem do siebie. Jej
zacięta mina wiele mu powiedziała, jednak – z charakterystyczną dla siebie
wrednością – musiał ją o wszystko wypytać. Musiała to z siebie wydusić, chociaż
wiedział, że będzie trudno – jak zawsze, kiedy chodzi o nią.
– Dlaczego się nie zatrzymałaś? – spytał, ale nie odpowiedziała. –
Musimy pogadać.
– Nic nie musimy, Malfoy – odpowiedziała.
– Dlaczego mnie unikasz? Żałujesz tego, co wydarzyło się wczoraj? –
Spojrzał jej w oczy. Pokręciła głową, na co on westchnął. – A więc o co chodzi?
Nie wiedziała, co mogła mu powiedzieć. Nie przerywając kontaktu
wzrokowego, zastanawiała się nad tym, jak uniknąć odpowiedzi. Jednak w pewnej
chwili miała to gdzieś. A wszystko to dlatego, że jakimś cudem przybliżali się
do siebie – nie myśleli o tym, że najprawdopodobniej będą tego żałować. To był
tylko impuls.
Ich wargi połączyły się.
W tym czasie
prawdziwa Hermiona obudziła się.
.*.*.*.*.
– Coś jeszcze
podać, proszę pana?
– Nie… – W jego
głosie słychać było zawahanie. – Albo… Tak, poproszę jeszcze dwie kremówki,
jeśli jeszcze je masz – powiedział z uśmiechem, kiedy przełknął ostatni kęs
ciasta. Skrzat odwzajemnił jego uśmiech po czym z zadowoleniem rzekł:
– Oczywiście,
proszę pana! To przyjemność panu pomagać!
– Och, Pracusiu,
przyjemnością jest jeść twoje kremówki – zaśmiał się Ron, głaszcząc się po
brzuchu. Wtedy skrzat, szczęśliwy z zadowolenia Weasleya, niemal pobiegł po
kolejne ciastka.
Ron pił swój
ulubiony sok dyniowy, kiedy portret uchylił się, a do pomieszczenia ktoś
wszedł. Chłopak spanikował, bowiem był pewny, że to któryś z nauczycieli.
Trochę niezręcznie jest siedzieć z jakimkolwiek nauczycielem w kuchni w nocy.
Chłopak powoli obrócił głowę w bok, jednak nie mogł dostrzec postaci, gdyż ta
idealnie stała za nim.
Przerąbane, no normalnie przerąbane – pomyślał rudzielec, przełykając
głośno ślinę. Wtedy usłyszał za sobą melodyjny śmiech.
– Ron, nie masz
się czego bać! To tylko ja… – Odwrócił się przodem do postaci. – Cześć –
powiedziała Ramona, szeroko się uśmiechając. – Widzę, że nie tylko ja
najbardziej głodna jestem w nocy. – Popatrzyła na kilka brudnych talerzy,
leżących na stosiku na stole.
– Cześć – wydukał
Ron, rumieniąc się mocno przy tym. Ramona, widząc to, prawie się roześmiała.
– Co jadłeś? –
spytała uprzejmie, zanim usiadła obok niego.
– Czego to ja nie
jadłem! – powiedział mimowolnie. Kiedy zorientował się, że wypowiedź jednak
wyszła z jego ust, zaczerwienił się jeszcze bardziej… O ile to możliwe.
– Zabawny jesteś,
ale nie musisz się tak denerwować. Nie zjem cię, wolę kanapki. – Po tych
słowach Ron rzeczywiście się rozluźnił.
– No, spoko,
spoko – ponownie wydukał, kiwając głową.
– Um… A więc co u
ciebie, opowiadaj – poprosiła blondynka.
Resztę czasu
spędzili razem, pałaszując różne smaczne rzeczy i rozmawiając na różnorakie
tematy.
.*.*.*.
Kiedy Hermiona
obudziła się następnego dnia, towarzyszyły jej dziwne uczucia. Coś, jakby
połączenie niedowierzania z zdziwieniem i pewną dozą tajemnicy wraz ze złością.
Nie mogła śnić o tym, że całowała się z Malfoyem! Nie mogła śnić aż tak
realistycznie! Ten sen nie mógł jej się spodobać…
Dziewczyna była
tym zaintrygowana. Sen przecież nazywany był marzeniem sennym… Często pokazywał
to, czego ludzie pragnęli – jawnie, bądź podświadomie – czego się obawiali,
albo co ich prześladowało. Z tych trzech opcji, ostatnia odpadała, druga była
nierealna, a pierwsza po prostu niemożliwa. Albo niemożliwa tylko w sensie
teoretycznym. Czy w takim razie była szansa na to, że podświadomie chciała tego
pocałunku…?
Nie!
Nie było takiej
możliwości, to pewne. Malfoy kojarzył jej się ze wszystkim co złe – nawet po
ich pakcie. Tolerowali się, czasem – tylko pod wpływem impulsów – zwierzali się
sobie, ale pocałunek to było coś zbyt poważnego, jak na ich relację. Chociaż to
dziwne uczucie pozostało.
Dręczyło ją
wspomnienie o tym śnie – do tego stopnia, że myliła go z rzeczywistością.
Szczególnie, kiedy Malfoy był w pobliżu, rumieniła się i unikała go. W Wielkiej
Sali podsiadła Rona, aby tylko siedzieć tyłem do stołu Slytherinu. Jej dziwne
zachowanie nie uszło uwadze nie tylko Malfoya, ale także jej przyjaciół.
– Hermiona, co
się z tobą dzieje? Od wczoraj jesteś jakaś dziwna. Wiem, że wczoraj była
rocznica ślubu twoich rodziców, ale nie możesz być wiecznie smutna. Masz być
taka jak zawsze – nakazał jej z delikatnym uśmiechem Harry.
– Właśnie. Tyle
czasu wszystko było dobrze, nie możesz dopuścić do tego, żeby znów ci się
pogorszyło – dodała Ginny.
– Zjedz ciastko,
będzie co lepiej – zaproponował Ron.
– Nic mi nie
jest! – wydusiła. – Po prostu powtarzałam materiał. I myślę, że wy też
powinniście zacząć, jest marzec, za dwa miesiące owutemy. Nie wiem, kiedy wy
zaczniecie się uczyć.
– Tydzień przed
owutemami – zakpiła Ginny.
– Właśnie!
– Oj, nie
denerwuj się Hermiono, tylko pamiętaj, że dzisiaj trening, a jutro mecz z
Krukonami – rzekł Harry, wiedząc, że nie może pozwolić dziewczynie, by
kontynuowała swojej gadki o nauce.
– Wiem, pamiętam.
I wy też musicie pamiętać, za kilka minut zaczyna się lekcja i musicie się
pospieszyć. – Wstała ze swojego miejsca, wzięła torbę z książkami i wyszła z
Wielkiej Sali.
.*.*.
Draco
interesowało zachowanie Hermiony. Z jednej strony wiedział, co czuje – przecież
sam jej unikał, kiedy wyznał jej prawdę o Katie. Chodził wściekły, dopóki nie
uświadomił sobie, że przecież to Granger, dziewczyna, która jest uczciwa do
bólu. Z drugiej strony jej nie rozumiał… Bała się go i było to widać. Kiedy
nawiązał z nią kontakt wzrokowy, po chwili w jej oczach ujrzał niemal zwierzęcy
strach. Powoli zaczynało go to irytować.
Może właśnie
dlatego postanowił wszystko sobie z wyjaśnić z Hermioną? Tylko, że dla niego to
było konieczne, a dla niej kłopotliwe.
.*.
Hej, Granger,
musimy pogadać. Zostań chwilę pod salą po lekcji.
D. Malfoy
– Niech to szlag
– wyszeptała mimowolnie Hermiona. Przed chwilą mała kulka uderzyła ją w twarz.
Jak widać, to wiadomość od siedzącego kilka miejsc dalej Malfoya. Postanowiła
go spławić.
Nie mam czasu,
Malfoy. Mam inne rzeczy do roboty.
H.G.
Co na przykład?
Jak posiedzisz w bibliotece pięć minut krócej, nic Ci się nie stanie. I tak
zdasz owutemy najlepiej z nas wszystkich, nie musisz nas bardziej pogrążać.
Masz poczekać.
M.
Twoje
niedoczekanie! Będę miała takie wyniki, jakie będę chciała – niezależnie od
tego, co mi powiesz.
H.
Granger, to nie
zmienia faktu, że proszę Cię o pięć minut rozmowy. Tylko pięć!
M.
Nie odczuwam
potrzeby rozmowy z Tobą.
H.
Właśnie dlatego
chcę z Tobą pogadać. Widzimy się za chwilę.
M.
Kiedy przeczytała
jego ostatnią wiadomość, zadzwonił dzwonek. Machinalnie odwróciła się w jego
stronę. Draco zauważył jej gest i kiwnął w jej stronę, jakby myślał, że
rzeczywiście zamierza zostać. Jego niedoczekanie! Spakowała się najszybciej,
jak tylko potrafiła i wyszła z sali jako pierwsza. Malfoy wtedy wyczuł jej
zamiary, dlatego sam także się pospieszył. Niestety, nie dane mu było ewakuować
się tak szybko, jak ona i musiał się przedzierać między uczniami. Będąc na
korytarzu, zobaczył dziewczynę na jego drugim końcu.
A właśnie, że dowiem się, czemu mnie unikasz, niewdzięcznico – pomyślał.
– Granger,
zaczekaj na mnie! – Jak na złość jeszcze bardziej przyspieszyła kroku i
skręciła w lewo.
Ku zaskoczeniu
uczniów, blondyn zaczął biec. Nie rozumieli całej tej sytuacji, jaka rozgrywała
się między Ślizgonem, a Gryfonką. Najpierw w gazecie było napisane, że byli w
związku – czemu zaprzeczyli, a potem Malfoy chciał koniecznie zatrzymać
Granger. To się kupy nie trzymało.
W tym samym
czasie Hermiona chciała jak najszybciej zniknąć z miejsca, w którym się
znajdowała. I wcale nie pomogły jej odgłosy kroków za nią. Ta sytuacja tak
łudząco podobna do mary, która śniła jej się poprzedniej nocy.
– Granger,
czekaj! – Przyspieszyła, a Draco ponownie zaczął biec. Teraz już była pewna, że
sen wypełnia się, i to zaczęło ją przerażać. Kilkanaście sekund później poczuła
jego dłoń na swoim ramieniu. Chłopak sprawnie obrócił ją przodem do siebie.
Hermionę dopadł wstyd, dlatego też spuściła głowę. Nie chciała patrzeć mu w
oczy, bo przeczuwała, że był zły. Jednak jego wredna strona nie pozwoliła
niczego jej ułatwić, dlatego podniósł jej podbródek. – Ja zawsze dostaję, to
czego chcę, pamiętaj – powiedział na wstępie, z delikatnością w głosie
wskazującą na to, że nie był zły. – A teraz mnie posłuchasz. Nie musisz się
denerwować naszą wczorajszą rozmową, ani mnie unikać. Nikomu niczego nie
powiem, obiecuję.
– Tu nie to
chodzi – przyznała cicho.
– A więc o co?
I co, miała mu
powiedzieć? Unikała go pół dnia, żeby nie odkrył jej wstydliwego sekretu, a on
tak po prostu pytał, co się stało.
Jego wzrok
hipnotyzował ją. Nie wiedziała, ile czasu minęło – wiedziała tylko, że nie
chciała przestać patrzeć w jego piękne, niebieskie oczy. Mogłaby obserwować je
wieki, a i tak ten widok nie znudziłby się jej.
Nie wiedział, czy
minęły wieki, ale przerwał kontakt wzrokowy, a swoje oczy przeniósł na jej
usta. Dopiero w tamtej chwili docenił to, jakie piękne miała wargi. Coś w nim
drgnęło. Ponownie przeniósł wzrok na oczy Hermiony – zobaczył w nich coś na
kształt przyzwolenia. Potem już tylko pochylał się nad nią, wiedząc, co chce
osiągnąć. Wiedząc, że musi to osiągnąć.
I tak też się
stało. Pocałował ją, a ona odwzajemniła ten gest. Wtedy zapomnieli, kim są, że
się nienawidzą… Chociaż czy można nazwać nienawiścią ich relację, kiedy
wspierają siebie nawzajem, lub kiedy razem dokonywali rzeczy, których
czarodzieje nie mogli dokonać przez wieki? Czy w takim razie była to nienawiść?
Na tym etapie już
od dawna nie. A ten pocałunek tylko to potwierdził.
Hermiona czuła
się, jakby oszalała, kiedy Draco ją obejmował i pieścił jej wargi swoimi. Był
genialny w tym, co robił! Gdyby nie potrzebowali powietrza, prawdopodobnie dużo
później oderwaliby się od siebie. I dużo później dowiedzieliby się, że byli
obserwowani.
– Nie było mnie w
Hogwarcie zaledwie kilka miesięcy, a tu takie rzeczy się porobiły! To było do
przewidzenia, że ominie mnie to co ciekawsze – powiedziała owa osoba, kiedy
Draco oparł swoje czoło o czoło Gryfonki. Oboje jednak szybko spojrzeli na postać
będącą zaledwie kilkanaście metrów od nich. Kiedy uświadomili sobie, kto to
jest, ich oczy otworzyły się w jawnym przerażeniu.
Przerąbane – pomyśleli zgodnie. I mieli rację...
Niestety.
______________________
Cześć!
Miało
rozdziału nie być zbyt szybko, ale jak widać, choroba w pewien sposób mi służy.
Kto
czekał na całusa? :D Wiem, że pewnie kilka osób by się znalazło (nie, wcale nie
jestem w tym gronie...). Powoli płyniemy w wody Dramione, ale nie będzie łatwo,
już to mówię :)
Jeszcze
nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział, ale w razie czego, to informuję w
przepowiedniach (ktoś tam zagląda?).
Miłej
resztki weekendu!
Pozdrawiam
serdecznie,
Feltson
Fajne! Ciekawe kto ich zauważył... weny;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńTo niespodzianka :D
O wielki Merlinie! Kto ich widział!? Ty... Ty... Polsacie!!! Czekam na kolejny rozdział, życzę weny ~A
OdpowiedzUsuńDzięki ❤
UsuńTo moja słodka tajemnica :D
~ Polsat
Fragment z nocką w kuchni mnie rozbawił. Jak można się obudzić W NOCY i coś JEŚĆ?! Dla mnie jest to nie do pomyślenia. Smutno mi, że Hermiona płakała. Ta scena mnie rozczuliła. Była taka melancholijna i smutna, ale zarazem spokojna. Całkowicie rozumiana... Od początku miałam wrażenie, że sen Herm się ziści C: I tu takie bach! Musiałoby wyglądać zabawnie - "wrogowie", ona Szlama ucieka - on *upadły zresztą* Arystokrata goni ją i jawnie wyraża chęć rozmowy. Cóż, przeciwieństwa się przyciągają. Lubię scenę czoło o czoło. Za każdym razem jest świetna :P Zastanawia mnie - kto mógł ich przyłapać? Nie mam zielonego pojecia, naprawdę! Teraz, kiedy miałam się uczyć!, będę główkować... Rozdział trochę przejściowy. Tajemnica Legendarnych miejsc była świetnym pomysłem. Mimo, że Prefekci Naczelni to klasyk - ty wykonujesz go świetnie. Bardzo mi się podoba. Wydaje mi się, że odcinek trochę... przejściowy. W każdym razie - czekam, życzę weny i pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńKH.
Dziękuję ❤
UsuńJa często mam taką ochotę...
Jesteś pewna, że nie masz wewnętrznego oka? :D Nawet ja tego nie wiedziałam od początku :D
Ciekawa jestem, czy uda Ci się domyśleć kto to :) Chociaż nie sądzę, szczerze mówiąc :D
Również pozdrawiam,
Feltson
Kocham ten rozdział! Wychodzę za mąż! Pocałowali się, no fajnie. Aczkolwiek to raczej nie był pocałunek z miłości (jeszcze :3) cieszy mnie fakt że Hermiona i Draco sobie zaufali, może nie w pełni, ale jednak. Szkoda mi Miony, jednak podziwiam jej determinację. Ciekawa jestem kto ich przyłapał. Tak jak to zacny anonim wyżej napisał - czułam się jak na Polsacie :p czekam na następny rozdział i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie ❤
UsuńRacja, nie pocałowali się z miłości, ale to by było dziwne, że za sobą nie przepadają, a całują się z miłością :D
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Ge-nial-ne! Poprostu świetne! To jak Ramona myślała że Draco i Herm... Myślałam ze padne ze śmiechu! Ten sen i jego urzeczywistnienie! Takie słodkie! Kocham te twoje rozdziały! Kto ich widział?! I kiedy nowy rozdział?! Oby jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńDziękuję prześlicznie! ❤
UsuńJa także miałam niezłą zabawę, kiedy pisałam ten fragment :D
Ten ktoś jest moją słodką tajemnicą :D
Kobieto, rozdział bajka. Niech wena będzie z tobą.
OdpowiedzUsuńps liczę na szybki nowy rozdział
Pięknie dziękuję! ❤
UsuńNo tak, świetnie. Najpierw artykuł, potem zaprzeczenia, a na koniec pocałunek. Kurczę, powinnam zgadywać, kto to był na końcu. Lucjusz Malfy? McGonnagal? Oczywiście nie pamiętam poprzednich rozdziałów, więc nie skojarzę :(
OdpowiedzUsuńRon + Ramona = ?
Mam nadzieję, że coś :) Bo nie chcę, żeby Ron był sam. Lubię go.
Bardzo fajnie mi się czytało <3 Pozdrawiam :*
I dodam jeszcze, że w pewnym momencie masz błąd, powinno być tempo, a nie tępo. Tempo to szybkość, tępy to nieostry albo głupi.
UsuńDziękuję ❤
UsuńBłąd, oczywiście, zostanie poprawiony, kiedy tylko go znajdę (to tylko cztery i pół tysiąca słów).
Muszę przyznać, że nawet nie jesteś blisko zgadnięcia - nie jest to ani Lucjusz, ani McGonagall... Ale nawet gdybyś dobrze znała treść poprzednich rozdziałów, to i tak by nie pomogło :D
Zastanawiałam się nad połączeniem Ramony i Rona, ale nadal się waham... Sama nie wiem, co z nimi zrobię :)
Również pozdrawiam!
Feltson
Ps. Dziś wieczorem będzie komentarz (w końcu!) ;)
Oczywiście przerwałaś w najlepszym momencie -.-
OdpowiedzUsuńCały rozdział bardzo ciekawy. Najpierw ten artykuł w gazecie, potem wyjaśnienia Hermiony, rozmowa przy kominku, a na koniec pocałunek. Coraz bardziej mi się podoba ;) Widać, że naszą dwójkę ciągnie do siebie. Oby tak dalej :D
Dlaczego nie dziwi mnie to, że Ron w nocy przesiaduje w kuchni i zajada pyszności? To tak do niego pasuje!
Oczywiście czekam na kolejny rozdział i życzę weny :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
zapraszam na zapowiedź mojej autorskiej historii
http://music-and-love-mission.blogspot.com/
Dzięki ❤
UsuńTak, wiem już, że jestem Polsatem... :D
Mnie też pasuje taki Ron, stąd wątek :)
Postaram się wpaść, jak będę miała trochę więcej czasu (tak jak na "Simple...").
Ja także pozdrawiam,
Feltson
No weź, w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńJak możesz! :D
Rozdział jest super, zwłaszcza końcówka! O mamuniu, pocałowali się! W sumie to miałam małe podejrzenia, gdy Hermiona wspomniała, że ich bieganina powtarza się jak w śnie, ale odgoniłam do siebie tę myśl.
A tu proszę!
O matko, no cudownie! Tylko czemu żeś przerwała?! Czuję niedosyt. XD
Tak po za tym, czyżby między Ronem a Ramoną coś zakwitło? Fajnie by było w sumie, bo szkoda mi go, że takim samotnikiem się stało.
Super, super, super.
No kurcze i muszę czekać na następny!
Pozdrawiam, A.
Dziękuję! ❤
UsuńNad Ronem i Ramoną jeszcze się zastanawiam...
Mnie także go trochę szkoda, ale już bardziej go nie skrzywdzę, nie będę taka (szczególnie, że ja także go lubię) :D
Również pozdrawiam,
Feltson
W sumie czytam blog już długo ale chyba jeszcze nie spróbowałem skomentować :D a może i komentowałem? musisz mi wybaczyć ale ostatnio czytam kilkanaście blogów o tej tematyce i trudno zapamiętać gdzie pisałem komentarze a gdzie nie :D W każdym razie nie mogę doczekać się każdego Twojego nowego rozdziału bo piszesz jak mało kto :D
OdpowiedzUsuńTajemnicza postać hmm jedyny kto przychodzi mi na myśl to George ale nie wiem :D mam nadzieje ze scene "zaraz po" rozbudujesz chociaż trochę a nie ominiesz jej :D
Pozdrawiam i czekam na next! :)
Hm, nie pamiętam, żebyś pisał komentarz, ale mogę się mylić :D Ale pięknie dziękuję, że go dałeś ❤
UsuńNie zgadłeś z tym Georgem, ale muszę przyznać, że pewien sposób jesteś blisko :)
Również pozdrawiam,
Feltson
Jedno wielkie wow! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! ;)
whoreadsbooks-livestwice.blogspot.com
Dzięki ❤
UsuńSuper rozdział !!! :) :* Ron i Ramona ? Jestem ciekawa jak to się potoczy :) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ❤
UsuńJa także jestem ciekawa, bo nie mam zielonego pojęcia :D
Czyżby duch Freda zaczął się ukazywać w Hogwarcie? 😁
OdpowiedzUsuńCiekawa teoria... Ale będę cicho :x
UsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńArtykuł w Proroku Codziennym cudowny. Nareszcie pocałunek. Ciekawe kto ich zobaczył. A to jak Draco i Hermiona pisali do siebie liściki na lekcji było genialne.Fajnie by było, gdyby Ron i Ramona byli razem.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
http://dramionebowystarczypokochac.blogspot.com/
Ślicznie dziękuję! ❤
Usuńświetne opowiadanie, czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńżyczę duuużo weny!
Pozdrawiam,
Miśka
Dziękuję ❤
Usuń