niedziela, 11 października 2015

Miniaturka 2: Casanova

Miniaturka 2
Casanova

Inspiracja:
Jetta  I'd Love To Change The World (Matstubs Remix) – Inspiracja tekstem żadna, ale świetnie się przy niej pisało.




10 stron
3,5k słów


Draco Malfoy był specyficzną osobą.
Z jednej strony miał wiele zalet, z drugiej był w posiadaniu wielu wad – i to właśnie one odznaczały się u niego najbardziej. Jednych to przyciągało, drugich odpychało. Między innymi społeczeństwo dzieliło się na dwa rodzaje ludzi – tych, którzy go uwielbiali oraz tych, którzy go nienawidzili.
Dla Draco wielkie znaczenie miał wielki majątek znajdujący się w skrytce Malfoyów – miliony galeonów, o których reszta czarodziei mogła tylko pomarzyć. Właśnie te galeony były powodem, dla którego negatywne cechy blondyna odznaczały się szczególnie – był leniwy, kłamał na każdym kroku, obrażał wszystkich, którzy zrobili choćby jedną rzecz nie po jego myśli. Miał pieniądze, dzięki nim posiadał fałszywych przyjaciół. Nie przeszkadzało mu to – był zdania, że ludzie i tak kłamią na każdym kroku. On sam też tak robił.
Wiele zmieniło się, kiedy dwudziestoletni Draco dowiedział się, że potężny majątek Malfoyów praktycznie nie istniał, był tylko wspomnieniem… Lucjusz, jego ojciec, wszystko przegrał w karty. W tak łatwy, wręcz banalny, sposób stracił miliony galeonów, a jedynym, co mu zostało, to willa, w której mieszkał z ojcem. Tegoż samego wieczoru dowiedział się nie tylko tego, że jego ojciec był hazardzistą, ale także był śmiertelnie chory. To także okazało się prawdą, bo miesiąc później zmarł.
Testament, który otrzymał, był skąpy. Otrzymał dom i pustą skrytkę. Tyle mu pozostało po rodzicach.
Przyzwyczajony do życia w luksusie chłopak był załamany. Nie tylko odeszli od niego przyjaciele, ale musiał iść do pracy. Dla niego było to niedorzeczne i, niestety, bardzo rzeczywiste. Nie miał w zwyczaju pracować. Nawet na wspomnienie słowa praca miał ciarki na rękach. I nie, to nie były przyjemne ciarki.
Nie chciał podzielić losu Weasleyów, dlatego wziął się w garść i pewnego wieczoru, przy lampce wina, zaczął myśleć nad zawodem, który mógłby wykonywać. I w końcu udało mu się znaleźć sposób zarobku idealny dla niego – był prosty, wymagał sprytu, inteligencji oraz pomysłowości i dobrze wyćwiczonych umiejętności magicznych. Dodatkowo potrzebował swego wrodzonego uroku osobistego i skłonności do bycia osobą towarzyską.
I tak Draco Malfoy został oszustem matrymonialnym.
Każde oszustwo w jego wykonaniu było idealne. Żadnych śladów, dowodów, częściowo wyczyszczona pamięć oszukanych, zmieniony jego wygląd oraz sam fakt, że działał wśród mugoli. Nie było mowy o tym, że zostałby złapany i podciągnięty do odpowiedzialności karnej. Czuł się bezpieczny i rzeczywiście tak było – nikt nawet nie podejrzewał go o takie rzeczy, nie mówiąc o odkryciu prawdy.
W ciągu roku Draco zdołał odzyskać połowę majątku Malfoyów. Miliony galeonów piętrzyły się w skrytce Gringotta, a jemu wciąż było mało, dlatego ciągnął swoją działalność dalej – a przynajmniej do pewnego momentu.
Pewnego czerwcowego wieczora, kiedy miał zacząć uwodzić kolejną niewiastę, stało się coś, czego nie spodziewał się.
Jego kolejną oszukaną miała zostać sama Hermiona Granger.



.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.



Była podekscytowana. Nie mogła doczekać się nadchodzącego spotkania.
Mężczyzna, z którym pisała na czacie na portalu randkowym był cudowny, inteligentny, miał własne zdanie i nie robił błędów ortograficznych. Ideał! Takiego tylko ze świecą szukać. Miała nadzieję, że wyjdzie z tego coś więcej niż z poprzednich związków, które do udanych nie należały.
Kiedy weszła do restauracji, zaczęła rozglądać się po lokalu. PerfectGod69 napisał, że jest ciemnym blondynem, z niebieskimi oczami, a na randkę przyjdzie w czarnym, jak smoła garniturze. Ona dostrzegała tylko jednego blondyna siedzącego samotnie. Wyglądał on za witrynę. Był nieziemsko przystojny.
To niemożliwe, żeby to był on – pomyślała. Szybko jednak uświadomiła sobie, że to może być jednak on. Z ich rozmów wynikało, że mężczyzna był dżentelmenem. Spóźnienie się na randkę wykluczałoby jego dobre wychowanie. Dlatego też postanowiła dowiedzieć się, czy to z nim była umówiona.
– PerfectGod69? – spytała uprzejmym tonem, kiedy podeszła do jego stolika. Mężczyzna spojrzał na nią. Na jego twarz wstąpił jawny szok, jednak szybko się opamiętał.
– Tak, to ja. – Wstał ze swojego miejsca. – A tak właściwie, to jestem Tom Conners.
– Miło mi, Hermiona Granger. – Wymienili uścisk dłoni, po czym blondyn odsunął dziewczynie krzesło.
Kolacja zapowiadała się cudownie. Hermiona mogła to przewidzieć po chwili przebywania z mężczyzną. Co ciekawe, jego głos wydawał się być niezwykle znajomy. Szybko jednak odrzuciła od siebie tę myśl. Żadna z osób, które znała, nie korzystała z portalu randkowego, nie mówiąc już o tym, że najzwyczajniej w świecie poznałaby ją, gdy tylko na nią spojrzała. Nie było mowy, że to ktoś znajomy.
Gdy doszła do takiego wniosku, mężczyzna usiadł po drugiej stolika. Posłał jej szeroki, uroczy uśmiech. Hermiona była pewna, że gdyby stała, kolana ugięłyby się pod nią.
 Tom to bardzo ładne imię. Niby proste, ale ma w sobie to coś. – Położyła splecione dłonie na stoliku.
– A Hermiona jest bardzo oryginalne. Szczerze mówiąc, to pierwszy raz spotykam się z tym imieniem.
– Rzeczywiście, jest ono bardzo oryginalne i lubię je – przyznała, posyłając mu nieśmiały uśmiech.
Chwilę później podszedł do nich kelner. Tom dopilnował, żeby to Hermiona złożyła zamówienie jako pierwsza. Dopiero potem przyszła kolej na Draco, który zamówił takie samo danie jak dziewczyna i dobrał do niego idealne wino.
– Doskonale znasz się na winach – stwierdziła, kiedy kelner odszedł. Draco miał ochotę prychnąć, jednak nie zrobił tego, bojąc się, że byłby to zbyt jego gest. Zamiast tego uniósł lekko brew i rozsiadł się wygodniej na krześle.
– Uwielbiam pić wino, szczególnie dobre – powiedział szczerze, na co ona zareagowała śmiechem.
– Jak chyba każdy.
– Uwierz mi, że nie – rzekł, mając na myśli Zabiniego, który jeszcze tak niedawno był jego przyjacielem. A odszedł, kiedy okazało się, że Draco jest bankrutem. – Niektórzy moi koledzy nienawidzą wina, a do wytrawnej kolacji piją piwo z puszki. Niezbyt przyjemny widok, ale trzeba go przeżyć.
– No tak. Znam podobne zachowania...
Zalatuje mi tu Weasleyem – zakpił w myśli. Akurat w tej chwili do ich stolika podszedł kelner, przynosząc im zamówioną roladę z łososia i wino. Podziękowali mu i zabrali się za spożywanie posiłku. Danie tak im smakowało, że panowała między nimi delikatnie niezręczna cisza. W czasie, kiedy Draco rozmyślał, jak nie być złośliwym, Hermiona znalazła temat do rozmowy.
– Dlaczego korzystasz z portalu randkowego? Do takiego przystojnego i szarmanckiego mężczyzny, jak ty, kobiety powinny kleić się w dziesiątkach.
Draco podniósł na nią wzrok. Co miał jej powiedzieć? Cześć, jestem oszustem matrymonialnym, tak naprawdę mam na imię Draco – znasz mnie – i jestem tu, żeby cię okraść. Wiesz, nikt nie chce być z oszustem matrymonialnym, dlatego mam konto na EDarling. Gdyby poznała jego prawdziwe oblicze, wyszłaby z restauracji, zupełnie, jak większość, jeżeli nie wszystkie kobiety, jakie znał. Musiał więc improwizować.
– No tak, ale to nie zawsze są te właściwe kobiety – stwierdził wymijająco. – Nie są partnerkami dla mnie, jeżeli patrzą tylko na moją twarz.
I mój wypełniony ich naiwnością portfel – pomyślał.
– Racja, Tom, głupie pytanie.
– Skądże, nie ma głupich pytań. Są tylko głupie odpowiedzi – powiedział z dumą, jakby to było najmądrzejsze, co powiedział. Umiał zbajerować każdą kobietę, a Granger nie mogła być wyjątkiem. Dziewczyna zaśmiała się na jego słowa, a Draco wzniósł toast.
Dziwiła go jedna rzecz – Granger go nie poznała. Niewiele zmienił ze swojego normalnego wyglądu. Jedynie zmienił kolor włosów na ciemniejszy, pozwolił, żeby urósł mu zarost, trochę opalił się. Tyle, nic więcej, a mimo wszystko nie został zdemaskowany.
Reszta kolacji minęła w przyjemnej atmosferze, bez większych komplikacji dla Draco.



.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.



Od ich pierwszego spotkania minął miesiąc.
Draco był sceptycznie nastawiony do okradania Granger. Zwątpił w swe możliwości. Bał się, że coś nie wyjdzie, bądź – co gorsza – dziewczyna odkryje jego prawdziwą tożsamość. Nie mógł do tego dopuścić, dlatego starał się, jak tylko mógł. Zanim wyszedł na spotkanie z nią, dwa razy sprawdzał, czy wygląda tak, jak powinien. Na pamięć nauczył się historii swego fałszywego życia. Za każdym razem, gdy z nią rozmawiał, powtarzał sobie, że ma na imię Tom, nie Draco. Robił to głównie po to, żeby nie zapomnieć, po co z nią rozmawia.
Wielkim zdziwieniem było dla niego, że potrafił z nią normalnie rozmawiać. Ba! Uważał, że była całkiem normalna. Zawsze sądził, że potrafi ona mówić tylko o książkach i pracach domowych. Był pewien, że kiedy Hogwart się skończy, to Weasley i Potter – którzy jego zdaniem przyjaźnili się z Granger tylko dlatego, że ta robiła za nich prace domowe – odsuną się od niej. Ku jemu zaskoczeniu ich relacje nadal miały się bardzo dobrze.
Jednak większym zaskoczeniem dla niego było to, że tolerował pochodzenie Granger. Uznał to jednak za normalne, skoro ostatni rok spędził u boku mugolek. Przyzwyczaił się do nich, ich stylu życia i błogiej nieświadomości co do jego prawdziwej osoby.
Spodobał mu się Tom, jakiego stworzył. Niewiele musiał udawać, czuł się dobrze. Był sobą. Wszyscy uważali go za wstrętnego, niewychowanego, kłamliwego – chociaż to akurat było prawdą – oraz najzwyczajniej głupiego chłopaka. W rzeczywistości było inaczej. Draco był inteligentny. Dobrze wiedział, jakie zdanie mają o nim inni, ale nie obchodziło go to.
A u boku Hermiony czuł się dobrze. Dobrze do tego stopnia, że zapomniał, dlaczego zadaje się z nią. Zapomniał, że miał ją okraść.
Uległ jej urokowi. Każda randka z Hermioną była dla niego ważna. Opowiadała mu o wielu rzeczach – o jej nieudanym związku z Ronem, o prywatnej szkole, do której kiedyś uczęszczała (wyobraźnię miała bujną, gdyby sam nie uczęszczał do Hogwartu, uwierzyłby w jej bajeczkę o szkole podzielonej na cztery drużyny). Nawet wspomniała o nim samym.
A zdarzyło się to na ich siódmej randce.



.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.



– Czy istnieje osoba, której nie lubisz? – spytał, siadając na ławce. Ze swoich obserwacji wywnioskował, że raczej nie. Wszystkich lubiła – nawet jeśli kogoś nie uwielbiała, to darzyła go szacunkiem.
Właśnie spacerowali po parku. Najpierw obserwowali zachód słońca, potem gwiazdy. W końcu zdecydowali, że usiądą na ławce i po prostu pogadają ze sobą. Zarówno Draco, jak i Hermiona uwielbiali ze sobą rozmawiać. Uważali, że druga osoba to idealny słuchacz, który mówi ciekawe rzeczy i jest na ich poziomie intelektualnym.
– Tak – odparła spokojnie, unosząc delikatnie brodę, a swe oczy wlepiła w gwiazdy.
– Nie wierzę!
– To uwierz, Tom. Nie wszystkich muszę lubić. – Wzruszyła ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. W sumie, to poniekąd tak było.
– Kto sobie zasłużył na takie zhańbienie? Zdradź mi szczegóły o tym nieszczęśliwcu.
– Ten, którego nie lubię to zarozumiały bałwan i tyle.
– A kto to? – dociekał, chociaż wiedział, co powie.
– Draco Malfoy, jeżeli coś ci to mówi – powiedziała, po czym spojrzała mu w oczy. Blondyn trochę zmieszał, jednak szybko się otrząsnął.
– Nie, nic mi to nie mówi. Tylko jedno mnie zastanawia… Co sprawiło, że za nim nie przepadasz? – Ciekawość z nim zwyciężyła. Dziewczyna posłała mu zdziwione spojrzenie, ale w końcu odpowiedziała na pytanie.
– Dużo rzeczy. Jego zachowanie jest nadzwyczaj odpychające, chociaż sprawiał wrażenie poukładanego chłopaka. Wiesz, niby takie ciche chucherko, co boi się odezwać, a w rzeczywistości było całkowicie inaczej. To on zawsze zaczynał kłótnie, rzadko kiedy było na odwrót. A potem dołączył jeszcze do niebezpiecznego gangu, ale został uniewinniony z względu na wiek. Ostatnio nic o nim nie słyszałam, ale to dobrze. – Wyprostowała się. – Najmilsze wspomnienie, jakie z nim mam, to  uderzenie go w twarz, gdy miałam trzynaście lat. I powiedz mi Tom, jak tu lubić kogoś takiego?
– Niemożliwe – przyznał niechętnie.



.*.*.*.*.*.*.*.*.*.



Było mu głupio, jednak nie dał po sobie tego poznać. Owszem pomyślał o tym, że długo się starał, żeby nie wyglądać, jak chucherko, jednak zrezygnował z tego głupiego pomysłu.
Miał zamiar pogrywać z nią dalej.



.*.*.*.*.*.*.*.*.



Hermiona czuła, że zakochała się w Tomie.
Niby jak inaczej mogłaby nazwać uczucia, które wobec niego żywiła? Za każdym razem, kiedy go widziała, jej serce biło szybciej, czuła, jak jej dłonie się pocą. Cały czas myślała, chciała mu zaiponować. On był taki cudowny – szarmancki, elegancki, wychowany, kulturalny, przystojny, błyskotliwy.
Ideał!
Dlaczego więc w jego towarzystwie czuła się dosyć nieswojo?
Prawdopodobnie dlatego, że był zbyt idealny. Nie miał żadnych wad. To było dla niej niepokojące i musiała się do tego przyznać. Zbyt duża ilość zalet u Toma przytłaczała ją.
Ale mimo wszystko postanowiła dać mu szansę.



.*.*.*.*.*.*.*.



Cztery miesiące po ich pierwszym spotkaniu, Draco był pewien jednego.
Wpadł.
Zakochał się w Hermionie Granger.
Miał ją okraść, a nie oddać jej serce.
Było jednak za późno, żeby je odebrać. Nie jego winą było, że ona różniła się od jego pozostałych dziewczyn niemal wszystkim.
Ona nie patrzyła w zawartość portfela. Dla niej nie liczyły się drogie prezenty, czy jakieś wymyślne randki, kosztujące więcej niż wiele rzeczy. Dla niej najważniejsze było to co w środku. To on był dla niej ważny, a nie jego majątek.
Jak mógł okraść tak niewinną istotę? Przecież to było niemożliwe!
Póki mógł, postanowił cieszyć się każdą chwilą u boku a Hermiony. A później… Później najpewniej ucieknie, by oszukać kolejną równie pustą, co bogatą, kobietę.



.*.*.*.*.*.*.



Delikatne kroki rozdarły ciszę zalegającą w domu. Brązowowłosa dziewczyna zmierzała do jednego z pokoi domu chłopaka, aby zabrać torebkę, której zapomniała wziąć ze sobą. Właśnie wybierali się na kolejną randkę i – między innymi – dlatego miała ona wyśmienity humor.
Kiedy wzięła swoją własność, coś przykuło jej uwagę. Były to etui z dokumentami „Toma”. Hermiona, jak to Hermiona, uważała, że swoje dokumenty zawsze powinno się mieć przy sobie. A skoro on ich zapomniał, to stwierdziła, że może mu je zanieść. Właśnie brała do dłoni etui, kiedy przypadkowo zsunęło się z szafki nocnej i spadło na podłogę, pozbywając się całej zawartości.
Dziewczyna uklękła, żeby pozbierać to, co wypadło. Najpierw podniosła dowód osobisty, później kartę kredytową, kolejny dowód osobisty, prawo jazdy, dowód osobisty… Coś jej nie grało i szybko domyśliła się, co to było. Podniosła jeszcze kilka plakietek i na każdą rzuciła okiem.  Po chwili nieświadomie upuściła jedną z nich, klęcząc nad pozostałą kupką dokumentów. Szybko zrozumiała, do czego doszło.
Zadawała się z oszustem matrymonialnym.
Zebrała wszystkie dowody osobiste i spojrzała na nazwiska ich właściciela. Tom Conners, Frank Winston, Leon Sky, George McKinley, Andrew Evans, Alexadner Felton, Victor Harris, John Smith, Tim Brown i inni... I o każdym z nich w ostatnim czasie było głośno, gdyż oszukał wiele kobiet na duże sumy pieniędzy. Niestety, mało było wiadomo o każdym z nich, gdyż oszukane najzwyczajniej w świecie niewiele pamiętały z okresu, kiedy były ze złodziejem. Okradł je w tak perfidny sposób, że nawet jeśliby go odnaleziono, to według prawa byłby niewinny.
Hermiona dalej przeglądała dowody, jednak najbardziej zainteresował ją ten, który znajdował się na końcu. A była to Czarodziejska Legitymacja wystawiona na nazwisko Draco Malfoy.
W tamtej chwili jej serce pękło na pół.



.*.*.*.*.*.



– Hermiona? – szepnął przerażony, widząc dziewczynę klęczącą z fałszywymi dokumentami w dłoni. Już poznała prawdę, o którą tak bardzo dbał, żeby nie wyszła na jaw.
– A gdzie się podziała panna szlama? – spytała z ironią w głosie, tępo wpatrując się w szafkę nocną. Nie miała odwagi spojrzeć na Malfoya.
– Nie ma jej. Zastąpiłaś ją ty.
– Przyznaj się, ukradłeś mi już coś? – zapytała twardo, rzucając mu ostre spojrzenie. Fala szoku minęła, teraz był czas na zasłużoną wściekłość.
– Nie – przyznał pewnie, wytrzymując jej spojrzenie. Panna Granger wstała z klęczek z różdżką w dłoni. Nim się spostrzegł, rzuciła na niego niewerbalne zaklęcie. Jej oczom ukazało się prawdziwe oblicze Malfoya.
– Nie wierzę ci – powiedziała z niepokojącym spokojem w głosie.
– A powinnaś, bo nie kłamię…
– Zawsze kłamałeś. Niezależnie od sytuacji, niezależnie od konsekwencji; kłamałeś. Czemu miałabym ci wierzyć? Nie czarujmy się, jesteś oszustem matrymonialnym, Malfoy. Oszukałeś wiele kobiet na setki tysięcy funtów. Czemu miałbyś nie okraść mnie? Dlaczego miałabym być wyjątkiem? Nie kłam i oddaj wszystko, co mi zabrałeś – zażądała.
Łącznie z sercem – pomyślała z żalem.
– Nie mam nic twojego, rozumiesz? Nie traktowałem cię, jak innych kobiet, ty jesteś inna. Ty nie patrzysz na zawartość portfela, lub na czyjąś urodę. Dla ciebie liczy się tylko to, co dana osoba ma w środku. Nie byłbym w stanie okraść cię, jesteś na to zbyt niewinna. A fakt, że ciągnąłem tę znajomość tak długo, to dowód na to, że uwielbiam spędzać z tobą czas. Jako Draco Malfoy nie miałbym na to szans. Dla ciebie jestem tylko popsutym do szpiku kości chłopakiem bez serca i rzeczywiście trochę tak jest. A jako Tom Conners czułem się wyśmienicie. Byłem taki, jaki zawsze chciałem być. To było cudowne. Zupełnie, jakbym zaczął żyć od nowa.
Hermiona już nie rozumiała Draco – jego przemowa wydawała się być dla niej tak bardzo prawdziwa, że aż przerażająca. Wypełniona skrajnymi uczuciami dziewczyna wyszła z pokoju, zatrzaskując drzwi.



.*.*.*.*.



Hermiona przepłakała cały wieczór.
Pięć miesięcy… Pięć miesięcy zajęło jej zakochanie się w oszuście matrymonialnym!
Pięć miesięcy zajęło jej zakochanie w Draconie Malfoyu!
Jej sytuacja była okropna. Wolała już wersję z oszustem matrymonialnym niż tę z Malfoyem. Był dla niej wzorem wszystkiego, co najgorsze może być w człowieku. Tymczasem okazało się, że był cudownym mężczyzną. Niestety, ale musiała się przyznać to tego, że naprawdę się w nim zakochała. I to ją przerażało. A wysłany przez niego list, który dotarł do niej rankiem wcale jej nie pomógł.

Droga Hermiono!
Może wydawać się do dla Ciebie dziwne, ale zakochałem się w Tobie.
Możesz mi wierzyć, bądź też nie, ale musisz wiedzieć, że to jest prawda. Jesteś cudowną, inteligentną, piękną, błyskotliwą, pracowitą kobietą. Wiem, że na Ciebie nie zasługuję, ale będę o Ciebie walczył, czy tego chcesz, czy nie.
Wiem, że jest małe prawdopodobieństwo, że czytasz ten list – z pewnością spaliłaś tę kartkę jednym sprawnym zaklęciem, kiedy zobaczyłaś, kto jest nadawcą – nadzieja jednak umiera ostatnia. Wierzę, że czytasz to.
Nie chcę już być złodziejem, rzucam to w cholerę.
Ja chcę tylko Ciebie, nic więcej.
Przykre okoliczności zmusiły mnie do tego, czym się zajmowałem. Jak pewnie wiesz, mój ojciec umarł ponad rok temu. Miesiąc przed jego śmiercią dowiedziałem się, że jest hazardzistą – nie, Hermiono, wzrok Cię nie myli – i przegrał cały majątek. Jedynym co mi po nim zostało to Mroczny Znak, aktualnie zakrywany silnymi zaklęciami oraz Malfoy Manor, które sprzedałem. Zamiast tego kupiłem mniejszą willę, w której obecnie mieszkam. Szybko okazało się, że pieniądze ze sprzedaży nie starczą na długo. Nie chciałem iść do pracy – bo niby dlaczego taki książę, jak ja miałby iść do pracy. Przeczytałem artykuł w przypadkowej mugolskiej gazecie o oszustach matrymonialnych i zostałem jednym z nich.
Nie usprawiedliwia mnie to mojego zachowania i zdaję sobie z tego sprawę. Mam jednak nadzieję, że zrozumiesz mnie i…
I mam też nadzieję, że odwzajemniasz moje uczucie.
Proszę Cię o wybaczenie. To jedyne, co mogę powiedzieć – napisać – w tej chwili:
PRZEPRASZAM.
Całuję,
Draco Malfoy

Hermiona czuła się jeszcze podlej niż przedtem. Skrucha chłopaka była bardzo... szczera. Właśnie to ją dobiło. Bo przecież kto, jak kto, ale Draco Malfoy nie był szczery. Nie mógł się zmienić, on był niereformowalny.
Chyba, że coś mu odbiło.
Na przykład miłość.
Nie! – pomyślała. – On chciał mnie tylko okraść.
Dopiero wtedy dotarło do niej ile okazji miał, żeby ją okraść. Ile razy pokazywał jej, że jest dla niego ważna. Ile razy posyłał jej spojrzenie pełne uczuć. Ile razy całował ją tak delikatnie, jakby miała się rozpaść na kawałki.
Nie rozumiała tego i nie chciała zrozumieć. Wolała zapomnieć o wszystkim, co zdarzyło się przez ostatnie kilka miesięcy.



.*.*.*.



Jeszcze tego samego wieczoru Draco zawitał pod domem Hermiony. Chciał zakończyć to, co zaczął ponad rok temu.
Dlatego zapukał do jej drzwi, kiedy zegar wybił godzinę dwudziestą pierwszą. Dziewczyna otworzyła mu – chociaż był pewnien, że gdyby miała wizjer w drzwiach, to nie zrobiłaby tego. Poczuł ukłucie w sercu, kiedy zobaczył ją z delikatnie opuchniętymi, czerwonymi oczami, rozwichrzonymi włosami i zaciśniętymi szczękami.
– Czego? – burknęła sucho. Draco doszedł do wniosku, że płakała dużo wcześniej, bo teraz była po prostu.
– Przeczytałaś mój list? – Nie odpowiedziała. – Kończę z kradzieżą dla ciebie. Wróć do mnie proszę...
– Myślałeś, że do ciebie wrócę i co? Będę żyła z kradzionych pieniędzy? Zapomnij.
– Nie, nie myślałem tak. Tylko nie wiem jak się pozbyć tych pieniędzy. Od razu mówię, że nie mogę ich zwrócić ich właścicielkom, bo mnie zapuszkują. – Rozczochrał swoje platynowe włosy w akcie zamyślenia, po czym sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej niewielką sakieweczkę. – Nawet nie wiedziałbym komu i ile oddać – szepnął jakby do siebie, ale doskonale go słyszała. Wyciągnął różdżkę i stuknął nią w torebeczkę. Chwilę później jej oczom ukazało się kilkadziesiąt worków pełnych galeonów. – Dwa miliony szcześćset tysięcy.
– Nie obchodzi mnie, co z tym zrobisz – przyznała. – To twój problem. – Złapała klamkę.
– A jak się tego pozbędę, wrócisz do mnie? – Spojrzał jej w oczy, wzrokiem pełnym miłości.
A ona nie chciała odpowiadać, więc zamknęła drzwi.



.*.*.



Dwa dni później Hermiona nie miała żadnych wiadomości od Draco.
Siedziała właśnie w kuchni i jadła samotnie śniadanie. Nawet słodki rogalik był bez smaku, kiedy chłopaka nie było obok. Co on z nią zrobił?
Z rozmyślań wyrwało ją stukanie do okna. Hermiona wstała i otworzyła sowie okno. Z kieszeni wygrzebała sykla i zapłaciła zwierzęciu za gazetę. Odwiązała przesyłkę od nogi ptaka i wtedy on odleciał przez otwarte okno. Dziewczyna szybko je zamknęła, żeby zimne, grudniowe powietrze nie dostało się do mieszkania, po czym nudnym spojrzeniem obrzuciła pierwszą stronę gazety.
Kolana ugięły się pod nią. Gdyby nie szafka za nią, upadłaby. Szybko zaczęła czytać artykuł.

Odkupienie grzechów Draco Malfoya?
Wczoraj, 3 grudnia, na konto Stowarzyszenia Zrzeszającego Niepełnosprawnych Czarodziei, prowadzącego działalność charytatywną, dotarła wpłata o dużej kwocie. Wynosiła ona dokładnie dwa miliony sześćset trzydzieści pięć tysięcy osiemset siedemdziesiąt dwa galeony! Wpłata dokonana została z inicjatywy... Draco Malfoya!
– Wczoraj pan Malfoy wypłacił wszystkie pieniądze ze swojego konta – przyznał jeden z goblinów, pracujący w Banku Gringotta.
Następnym krokiem Draco Malfoya było pójście do Stowarzyszenia Zrzeszającego Niepełnosprawnych Czarodziei i dokonanie dużej wpłaty. Dlaczego mężczyzna zdecydował się na ten krok? Nie wiadomo. Niektórzy spekulują, że chciał odkupić swoje grzechy i służbę u Czarnego Pana. Inni twierdzą, że jednak to nie wszystkie pieniądze Malfoya. Jeszcze inni sądzą, że Malfoy jest chory i sam za niedługo dołączy do fundacji charytatywnej. Jaka jest prawda? Próbowałam dowiedzieć się tego od samego zainteresowanego. Na moje pytanie, Draco Malfoy odpowiedział:
– Wpłata nie jest przypadkowa, jednak o jej przyczynie wiedzą ci, którzy powinni o niej wiedzieć. Resztę zostawiam bez komentarza.
Miejmy nadzieję, że jednak pan Malfoy zdecyduje się na odpowiedzenie w pełni na moje pytanie.
C. Star

W momencie, kiedy skończyła czytać artykuł, ktoś zadzwonił do drzwi.
To był Draco. Gdy tylko otworzyła mu, przyciągnął ją do siebie i pocałował ją.
– Wróć do mnie – poprosił. – Nic już nie stoi nam na przeszkodzie. – Patrzył jej w oczy, obejmują ją w talii. Dłonie splótł na jej plecach, a kciukami masował jej skórę.
– A co jeśli nam nie wyjdzie?
– Hmmm... – Uniósł prawą brew i uśmiechnął się słodko. – Obawiam się, że to jest niemożliwe. Zbyt bardzo cię kocham, żeby nam nie wyszło. Tylko do mnie wróć...
I przytulił ją, jakby to miało ją przekonać jej do niego i jego zmiany.



.*.



Hermiona od czterech lat nosiła nazwisko Malfoy.
Wiele zmieniło się, odkąd postanowiła wybaczyć Draco. Wiedziała, że podjęła właściwą decyzję. Zawsze uważała, że wybaczenie jest przywilejem silnych i sama się do tego stosowała. Draco okazał się być cudownym mężczyzną. Niewiele mu brakowało do Toma – był trochę bardziej kąśliwy. Hermionie jednak to nie przeszkadzało, gdyż uważała, że dzięki temu blondyn na ciekawszy charakter.
Niecałe dwa tygodnie po pozbyciu się pieniędzy, Draco poszedł do uczciwej pracy. Był pracownikiem w urzędzie Artura Weasleya i dzięki dobrej znajomości sposobu życia mugoli  – co uświadomiło innym, że naprawdę się zmienił i nie wierzył w poglądy Voldemorta  – szybko awansował.
Rok po ich ślubie na świat przyszli Scorpius i Tom. Ich oczka w głowie... Jeden z nich nosił ulubione imię swojego taty, drugi natomiast odziedziczył je po mężczyźnie, którego Hermiona pokochała jako pierwszego. A jako, że Draco nie zgodził się na Dracona Juniora, został nazwany Tom.
 Potem Draco został szefem Departamentu Magicznych Zabaw i Gier.
Nie był już Casanovą, uwodzącym kobiety dla zysku. Był kochającym mężem i ojcem.
Był szczęśliwy. I to było dla niego ważniejsze niż pieniądze.

__________________
Cześć!
Obiecana miniaturka z okazji 10 000 wyświetleń. Wiem, że mocno spóźniona, ale za szybko dobiliście, żebym zdążyła napisać. Tacy cudowni jesteście :*
Czemu "Casanova", a nie wpisana na listę miniaturek "Miłość po mugolsku"? Sprawa jest prosta - "Casanova" ma (zaledwie) 10 stron, natomiast "Miłość..." ma (na razie) 26, a to dopiero około 55% całości. A poza tym pomysł na tą miniaturkę prześladował mnie od maja, więc przyszedł czas, żeby go zrealizować.
Mam nadzieję, że miniaturka spodobała Wam się :3
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson

12 komentarzy:

  1. Ooo, jakie słodkie <3 :D I to wyznanie miłości Malfoya: ""...rzucam to w cholerę..."<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju *-* cudowna miniaturka <3 super pomysł i ogólnie wszystko fajnie opisałaś <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: kochasiezanic-dramione.blogspot.com
    * Księżniczka Półkrwi

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę bardzo mi się podoba *_* :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pozytywna miniaturka. Uśmiech pod koniec, sam wkrada się na usta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowna miniaturka ;)
    Takiego faceta jak Draco ze świecą szukać i tak nie wiadomo czy, by się znalazł.
    Masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo słodka miniaturka! Nadmiar cukru może i nie jest korzystny dla naszych zębów, ale co jak co - taki cukier to ja mogę jeść zawsze ;)
    Pomysł super, Draco oszustem matrymonialnym, ha! Z tym się jeszcze nie spotkałam, naprawdę!
    Jeszcze raz - bardzo ciekawa miniaturka!
    Pozdrawiam,
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń

Z całego serca dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie kolejną dawką weny ♥

Theme by Mia