Miniaturka 2
Casanova
Inspiracja:
Jetta – I'd Love To Change The World (Matstubs Remix) – Inspiracja tekstem żadna, ale świetnie się przy niej pisało.
10 stron
3,5k słów
Draco Malfoy był specyficzną osobą.
Z jednej strony miał wiele zalet, z
drugiej był w posiadaniu wielu wad – i to właśnie one odznaczały się u niego
najbardziej. Jednych to przyciągało, drugich odpychało. Między innymi
społeczeństwo dzieliło się na dwa rodzaje ludzi – tych, którzy go uwielbiali
oraz tych, którzy go nienawidzili.
Dla Draco wielkie znaczenie miał wielki
majątek znajdujący się w skrytce Malfoyów – miliony galeonów, o których reszta
czarodziei mogła tylko pomarzyć. Właśnie te galeony były powodem, dla którego
negatywne cechy blondyna odznaczały się szczególnie – był leniwy, kłamał na
każdym kroku, obrażał wszystkich, którzy zrobili choćby jedną rzecz nie po jego
myśli. Miał pieniądze, dzięki nim posiadał fałszywych przyjaciół. Nie
przeszkadzało mu to – był zdania, że ludzie i tak kłamią na każdym kroku. On
sam też tak robił.
Wiele zmieniło się, kiedy dwudziestoletni
Draco dowiedział się, że potężny majątek Malfoyów praktycznie nie istniał, był
tylko wspomnieniem… Lucjusz, jego ojciec, wszystko przegrał w karty. W tak
łatwy, wręcz banalny, sposób stracił miliony galeonów, a jedynym, co mu
zostało, to willa, w której mieszkał z ojcem. Tegoż samego wieczoru dowiedział
się nie tylko tego, że jego ojciec był hazardzistą, ale także był śmiertelnie
chory. To także okazało się prawdą, bo miesiąc później zmarł.
Testament, który otrzymał, był skąpy.
Otrzymał dom i pustą skrytkę. Tyle mu pozostało po rodzicach.
Przyzwyczajony do życia w luksusie chłopak
był załamany. Nie tylko odeszli od niego przyjaciele, ale musiał iść do pracy.
Dla niego było to niedorzeczne i, niestety, bardzo rzeczywiste. Nie miał w
zwyczaju pracować. Nawet na wspomnienie słowa praca miał ciarki na rękach. I nie, to nie
były przyjemne ciarki.
Nie chciał podzielić losu Weasleyów,
dlatego wziął się w garść i pewnego wieczoru, przy lampce wina, zaczął myśleć
nad zawodem, który mógłby wykonywać. I w końcu udało mu się znaleźć sposób
zarobku idealny dla niego – był prosty, wymagał sprytu, inteligencji oraz
pomysłowości i dobrze wyćwiczonych umiejętności magicznych. Dodatkowo
potrzebował swego wrodzonego uroku osobistego i skłonności do bycia osobą
towarzyską.
I tak Draco Malfoy został oszustem
matrymonialnym.
Każde oszustwo w jego wykonaniu było
idealne. Żadnych śladów, dowodów, częściowo wyczyszczona pamięć oszukanych,
zmieniony jego wygląd oraz sam fakt, że działał wśród mugoli. Nie było mowy o
tym, że zostałby złapany i podciągnięty do odpowiedzialności karnej. Czuł się
bezpieczny i rzeczywiście tak było – nikt nawet nie podejrzewał go o takie
rzeczy, nie mówiąc o odkryciu prawdy.
W ciągu roku Draco zdołał odzyskać połowę
majątku Malfoyów. Miliony galeonów piętrzyły się w skrytce Gringotta, a jemu
wciąż było mało, dlatego ciągnął swoją działalność dalej – a przynajmniej do
pewnego momentu.
Pewnego czerwcowego wieczora, kiedy miał
zacząć uwodzić kolejną niewiastę, stało się coś, czego nie spodziewał się.
Jego kolejną oszukaną miała zostać sama Hermiona Granger.
.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.
Była podekscytowana. Nie mogła doczekać
się nadchodzącego spotkania.
Mężczyzna, z którym pisała na czacie na
portalu randkowym był cudowny, inteligentny, miał własne zdanie i nie robił
błędów ortograficznych. Ideał! Takiego tylko ze świecą szukać. Miała nadzieję,
że wyjdzie z tego coś więcej niż z poprzednich związków, które do udanych nie
należały.
Kiedy weszła do restauracji, zaczęła
rozglądać się po lokalu. PerfectGod69 napisał, że jest ciemnym blondynem, z
niebieskimi oczami, a na randkę przyjdzie w czarnym, jak smoła garniturze. Ona
dostrzegała tylko jednego blondyna siedzącego samotnie. Wyglądał on za witrynę.
Był nieziemsko przystojny.
To niemożliwe, żeby to był on – pomyślała. Szybko jednak uświadomiła
sobie, że to może być jednak on. Z ich rozmów wynikało, że mężczyzna był
dżentelmenem. Spóźnienie się na randkę wykluczałoby jego dobre wychowanie.
Dlatego też postanowiła dowiedzieć się, czy to z nim była umówiona.
– PerfectGod69? – spytała uprzejmym tonem,
kiedy podeszła do jego stolika. Mężczyzna spojrzał na nią. Na jego twarz
wstąpił jawny szok, jednak szybko się opamiętał.
– Tak, to ja. – Wstał ze swojego miejsca.
– A tak właściwie, to jestem Tom Conners.
– Miło mi, Hermiona Granger. – Wymienili
uścisk dłoni, po czym blondyn odsunął dziewczynie krzesło.
Kolacja zapowiadała się cudownie. Hermiona
mogła to przewidzieć po chwili przebywania z mężczyzną. Co ciekawe, jego głos
wydawał się być niezwykle znajomy. Szybko jednak odrzuciła od siebie tę myśl.
Żadna z osób, które znała, nie korzystała z portalu randkowego, nie mówiąc już
o tym, że najzwyczajniej w świecie poznałaby ją, gdy tylko na nią spojrzała.
Nie było mowy, że to ktoś znajomy.
Gdy doszła do takiego wniosku, mężczyzna
usiadł po drugiej stolika. Posłał jej szeroki, uroczy uśmiech. Hermiona była
pewna, że gdyby stała, kolana ugięłyby się pod nią.
– Tom to bardzo ładne imię. Niby proste, ale
ma w sobie to coś. – Położyła splecione dłonie na stoliku.
– A Hermiona jest bardzo oryginalne. Szczerze
mówiąc, to pierwszy raz spotykam się z tym imieniem.
– Rzeczywiście, jest ono bardzo oryginalne
i lubię je – przyznała, posyłając mu nieśmiały uśmiech.
Chwilę później podszedł do nich kelner. Tom dopilnował, żeby to Hermiona złożyła
zamówienie jako pierwsza. Dopiero potem przyszła kolej na Draco, który zamówił
takie samo danie jak dziewczyna i dobrał do niego idealne wino.
– Doskonale znasz się na winach –
stwierdziła, kiedy kelner odszedł. Draco miał ochotę prychnąć, jednak nie
zrobił tego, bojąc się, że byłby to zbyt jego gest. Zamiast tego uniósł lekko brew i
rozsiadł się wygodniej na krześle.
– Uwielbiam pić wino, szczególnie dobre –
powiedział szczerze, na co ona zareagowała śmiechem.
– Jak chyba każdy.
– Uwierz mi, że nie – rzekł, mając na
myśli Zabiniego, który jeszcze tak niedawno był jego przyjacielem. A odszedł,
kiedy okazało się, że Draco jest bankrutem. – Niektórzy moi koledzy nienawidzą
wina, a do wytrawnej kolacji piją piwo z puszki. Niezbyt przyjemny widok, ale
trzeba go przeżyć.
– No tak. Znam podobne zachowania...
Zalatuje mi tu Weasleyem – zakpił w myśli. Akurat w tej chwili do
ich stolika podszedł kelner, przynosząc im zamówioną roladę z łososia i wino.
Podziękowali mu i zabrali się za spożywanie posiłku. Danie tak im smakowało, że
panowała między nimi delikatnie niezręczna cisza. W czasie, kiedy Draco
rozmyślał, jak nie być złośliwym, Hermiona znalazła temat do rozmowy.
– Dlaczego korzystasz z portalu
randkowego? Do takiego przystojnego i szarmanckiego mężczyzny, jak ty, kobiety
powinny kleić się w dziesiątkach.
Draco podniósł na nią wzrok. Co miał jej
powiedzieć? Cześć, jestem
oszustem matrymonialnym, tak naprawdę mam na imię Draco – znasz mnie – i jestem
tu, żeby cię okraść. Wiesz, nikt nie chce być z oszustem matrymonialnym,
dlatego mam konto na E–Darling. Gdyby poznała jego prawdziwe oblicze,
wyszłaby z restauracji, zupełnie, jak większość, jeżeli nie wszystkie kobiety,
jakie znał. Musiał więc improwizować.
– No tak, ale to nie zawsze są te właściwe
kobiety – stwierdził wymijająco. – Nie są partnerkami dla mnie, jeżeli patrzą
tylko na moją twarz.
I mój wypełniony ich naiwnością portfel – pomyślał.
– Racja, Tom, głupie pytanie.
– Skądże, nie ma głupich pytań. Są tylko
głupie odpowiedzi – powiedział z dumą, jakby to było najmądrzejsze, co
powiedział. Umiał zbajerować każdą kobietę, a Granger nie mogła być wyjątkiem.
Dziewczyna zaśmiała się na jego słowa, a Draco wzniósł toast.
Dziwiła go jedna rzecz – Granger go nie
poznała. Niewiele zmienił ze swojego normalnego wyglądu. Jedynie zmienił kolor
włosów na ciemniejszy, pozwolił, żeby urósł mu zarost, trochę opalił się. Tyle,
nic więcej, a mimo wszystko nie został zdemaskowany.
Reszta kolacji minęła w przyjemnej atmosferze, bez większych
komplikacji dla Draco.
.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.
Od ich pierwszego spotkania minął miesiąc.
Draco był sceptycznie nastawiony do
okradania Granger. Zwątpił w swe możliwości. Bał się, że coś nie wyjdzie, bądź
– co gorsza – dziewczyna odkryje jego prawdziwą tożsamość. Nie mógł do tego
dopuścić, dlatego starał się, jak tylko mógł. Zanim wyszedł na spotkanie z nią,
dwa razy sprawdzał, czy wygląda tak, jak powinien. Na pamięć nauczył się
historii swego fałszywego życia. Za każdym razem, gdy z nią rozmawiał,
powtarzał sobie, że ma na imię Tom, nie Draco. Robił to głównie po to, żeby nie
zapomnieć, po co z nią rozmawia.
Wielkim zdziwieniem było dla niego, że
potrafił z nią normalnie rozmawiać. Ba! Uważał, że była całkiem normalna.
Zawsze sądził, że potrafi ona mówić tylko o książkach i pracach domowych. Był
pewien, że kiedy Hogwart się skończy, to Weasley i Potter – którzy jego zdaniem
przyjaźnili się z Granger tylko dlatego, że ta robiła za nich prace domowe –
odsuną się od niej. Ku jemu zaskoczeniu ich relacje nadal miały się bardzo
dobrze.
Jednak większym zaskoczeniem dla niego
było to, że tolerował pochodzenie Granger. Uznał to jednak za normalne, skoro
ostatni rok spędził u boku mugolek. Przyzwyczaił się do nich, ich stylu życia i
błogiej nieświadomości co do jego prawdziwej osoby.
Spodobał mu się Tom, jakiego stworzył.
Niewiele musiał udawać, czuł się dobrze. Był sobą. Wszyscy uważali go za
wstrętnego, niewychowanego, kłamliwego – chociaż to akurat było prawdą – oraz
najzwyczajniej głupiego chłopaka. W rzeczywistości było inaczej. Draco był
inteligentny. Dobrze wiedział, jakie zdanie mają o nim inni, ale nie obchodziło
go to.
A u boku Hermiony czuł się dobrze. Dobrze
do tego stopnia, że zapomniał, dlaczego zadaje się z nią. Zapomniał, że miał ją
okraść.
Uległ jej urokowi. Każda randka z Hermioną
była dla niego ważna. Opowiadała mu o wielu rzeczach – o jej nieudanym związku
z Ronem, o prywatnej szkole, do której kiedyś uczęszczała (wyobraźnię miała
bujną, gdyby sam nie uczęszczał do Hogwartu, uwierzyłby w jej bajeczkę o szkole
podzielonej na cztery drużyny). Nawet wspomniała o nim samym.
A zdarzyło się to na ich siódmej randce.
.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.
– Czy istnieje osoba, której nie lubisz? –
spytał, siadając na ławce. Ze swoich obserwacji wywnioskował, że raczej nie.
Wszystkich lubiła – nawet jeśli kogoś nie uwielbiała, to darzyła go szacunkiem.
Właśnie spacerowali po parku. Najpierw
obserwowali zachód słońca, potem gwiazdy. W końcu zdecydowali, że usiądą na
ławce i po prostu pogadają ze sobą. Zarówno Draco, jak i Hermiona uwielbiali ze
sobą rozmawiać. Uważali, że druga osoba to idealny słuchacz, który mówi ciekawe
rzeczy i jest na ich poziomie intelektualnym.
– Tak – odparła spokojnie, unosząc
delikatnie brodę, a swe oczy wlepiła w gwiazdy.
– Nie wierzę!
– To uwierz, Tom. Nie wszystkich muszę
lubić. – Wzruszyła ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. W
sumie, to poniekąd tak było.
– Kto sobie zasłużył na takie zhańbienie?
Zdradź mi szczegóły o tym nieszczęśliwcu.
– Ten, którego nie lubię to zarozumiały
bałwan i tyle.
– A kto to? – dociekał, chociaż wiedział,
co powie.
– Draco Malfoy, jeżeli coś ci to mówi –
powiedziała, po czym spojrzała mu w oczy. Blondyn trochę zmieszał, jednak
szybko się otrząsnął.
– Nie, nic mi to nie mówi. Tylko jedno
mnie zastanawia… Co sprawiło, że za nim nie przepadasz? – Ciekawość z nim
zwyciężyła. Dziewczyna posłała mu zdziwione spojrzenie, ale w końcu
odpowiedziała na pytanie.
– Dużo rzeczy. Jego zachowanie jest
nadzwyczaj odpychające, chociaż sprawiał wrażenie poukładanego chłopaka. Wiesz,
niby takie ciche chucherko, co boi się odezwać, a w rzeczywistości było
całkowicie inaczej. To on zawsze zaczynał kłótnie, rzadko kiedy było na odwrót.
A potem dołączył jeszcze do niebezpiecznego gangu, ale został uniewinniony z
względu na wiek. Ostatnio nic o nim nie słyszałam, ale to dobrze. –
Wyprostowała się. – Najmilsze wspomnienie, jakie z nim mam, to uderzenie
go w twarz, gdy miałam trzynaście lat. I powiedz mi Tom, jak tu lubić kogoś
takiego?
– Niemożliwe – przyznał niechętnie.
.*.*.*.*.*.*.*.*.*.
Było mu głupio, jednak nie dał po sobie
tego poznać. Owszem pomyślał o tym, że długo się starał, żeby nie wyglądać, jak
chucherko, jednak zrezygnował z tego głupiego pomysłu.
Miał zamiar pogrywać z nią dalej.
.*.*.*.*.*.*.*.*.
Hermiona czuła, że zakochała się w Tomie.
Niby jak inaczej mogłaby nazwać uczucia,
które wobec niego żywiła? Za każdym razem, kiedy go widziała, jej serce biło
szybciej, czuła, jak jej dłonie się pocą. Cały czas myślała, chciała mu
zaiponować. On był taki cudowny – szarmancki, elegancki, wychowany, kulturalny,
przystojny, błyskotliwy.
Ideał!
Dlaczego więc w jego towarzystwie czuła
się dosyć nieswojo?
Prawdopodobnie dlatego, że był zbyt
idealny. Nie miał żadnych wad. To było dla niej niepokojące i musiała się do
tego przyznać. Zbyt duża ilość zalet u Toma przytłaczała ją.
Ale mimo wszystko postanowiła dać mu szansę.
.*.*.*.*.*.*.*.
Cztery miesiące po ich pierwszym
spotkaniu, Draco był pewien jednego.
Wpadł.
Zakochał się w Hermionie Granger.
Miał ją okraść, a nie oddać jej serce.
Było jednak za późno, żeby je odebrać. Nie
jego winą było, że ona różniła się od jego pozostałych dziewczyn niemal
wszystkim.
Ona nie patrzyła w zawartość portfela. Dla
niej nie liczyły się drogie prezenty, czy jakieś wymyślne randki, kosztujące
więcej niż wiele rzeczy. Dla niej najważniejsze było to co w środku. To on był
dla niej ważny, a nie jego majątek.
Jak mógł okraść tak niewinną istotę?
Przecież to było niemożliwe!
Póki mógł, postanowił cieszyć się każdą chwilą u boku a Hermiony.
A później… Później najpewniej ucieknie, by oszukać kolejną równie pustą, co
bogatą, kobietę.
.*.*.*.*.*.*.
Delikatne kroki rozdarły ciszę zalegającą
w domu. Brązowowłosa dziewczyna zmierzała do jednego z pokoi domu chłopaka, aby
zabrać torebkę, której zapomniała wziąć ze sobą. Właśnie wybierali się na
kolejną randkę i – między innymi – dlatego miała ona wyśmienity humor.
Kiedy wzięła swoją własność, coś przykuło
jej uwagę. Były to etui z dokumentami „Toma”. Hermiona, jak to Hermiona,
uważała, że swoje dokumenty zawsze powinno się mieć przy sobie. A skoro on ich
zapomniał, to stwierdziła, że może mu je zanieść. Właśnie brała do dłoni etui,
kiedy przypadkowo zsunęło się z szafki nocnej i spadło na podłogę, pozbywając
się całej zawartości.
Dziewczyna uklękła, żeby pozbierać to, co
wypadło. Najpierw podniosła dowód osobisty, później kartę kredytową, kolejny
dowód osobisty, prawo jazdy, dowód osobisty… Coś jej nie grało i szybko
domyśliła się, co to było. Podniosła jeszcze kilka plakietek i na każdą rzuciła
okiem. Po chwili nieświadomie upuściła jedną z nich, klęcząc nad
pozostałą kupką dokumentów. Szybko zrozumiała, do czego doszło.
Zadawała się z oszustem matrymonialnym.
Zebrała wszystkie dowody osobiste i
spojrzała na nazwiska ich właściciela. Tom
Conners, Frank Winston, Leon Sky, George McKinley, Andrew Evans, Alexadner
Felton, Victor Harris, John Smith, Tim Brown i inni... I o każdym z nich w ostatnim czasie było głośno, gdyż oszukał
wiele kobiet na duże sumy pieniędzy. Niestety, mało było wiadomo o każdym z
nich, gdyż oszukane najzwyczajniej w świecie niewiele pamiętały z okresu, kiedy
były ze złodziejem. Okradł je w tak perfidny sposób, że nawet jeśliby go
odnaleziono, to według prawa byłby niewinny.
Hermiona dalej przeglądała dowody, jednak
najbardziej zainteresował ją ten, który znajdował się na końcu. A była to
Czarodziejska Legitymacja wystawiona na nazwisko Draco Malfoy.
W tamtej chwili jej serce pękło na pół.
.*.*.*.*.*.
– Hermiona? – szepnął przerażony, widząc
dziewczynę klęczącą z fałszywymi dokumentami w dłoni. Już poznała prawdę, o
którą tak bardzo dbał, żeby nie wyszła na jaw.
– A gdzie się podziała panna szlama? –
spytała z ironią w głosie, tępo wpatrując się w szafkę nocną. Nie miała odwagi
spojrzeć na Malfoya.
– Nie ma jej. Zastąpiłaś ją ty.
– Przyznaj się, ukradłeś mi już coś? –
zapytała twardo, rzucając mu ostre spojrzenie. Fala szoku minęła, teraz był
czas na zasłużoną wściekłość.
– Nie – przyznał pewnie, wytrzymując jej
spojrzenie. Panna Granger wstała z klęczek z różdżką w dłoni. Nim się
spostrzegł, rzuciła na niego niewerbalne zaklęcie. Jej oczom ukazało się
prawdziwe oblicze Malfoya.
– Nie wierzę ci – powiedziała z
niepokojącym spokojem w głosie.
– A powinnaś, bo nie kłamię…
– Zawsze kłamałeś. Niezależnie od
sytuacji, niezależnie od konsekwencji; kłamałeś. Czemu miałabym ci wierzyć? Nie
czarujmy się, jesteś oszustem matrymonialnym, Malfoy. Oszukałeś wiele kobiet na
setki tysięcy funtów. Czemu miałbyś nie okraść mnie? Dlaczego miałabym być
wyjątkiem? Nie kłam i oddaj wszystko, co mi zabrałeś – zażądała.
Łącznie z sercem – pomyślała z żalem.
– Nie mam nic twojego, rozumiesz? Nie
traktowałem cię, jak innych kobiet, ty jesteś inna. Ty nie patrzysz na
zawartość portfela, lub na czyjąś urodę. Dla ciebie liczy się tylko to, co dana
osoba ma w środku. Nie byłbym w stanie okraść cię, jesteś na to zbyt niewinna.
A fakt, że ciągnąłem tę znajomość tak długo, to dowód na to, że uwielbiam
spędzać z tobą czas. Jako Draco Malfoy nie miałbym na to szans. Dla ciebie
jestem tylko popsutym do szpiku kości chłopakiem bez serca i rzeczywiście
trochę tak jest. A jako Tom Conners czułem się wyśmienicie. Byłem taki, jaki
zawsze chciałem być. To było cudowne. Zupełnie, jakbym zaczął żyć od nowa.
Hermiona już nie rozumiała Draco – jego przemowa wydawała się być
dla niej tak bardzo prawdziwa, że aż przerażająca. Wypełniona skrajnymi
uczuciami dziewczyna wyszła z pokoju, zatrzaskując drzwi.
.*.*.*.*.
Hermiona przepłakała cały wieczór.
Pięć miesięcy… Pięć miesięcy zajęło jej
zakochanie się w oszuście matrymonialnym!
Pięć miesięcy zajęło jej zakochanie w
Draconie Malfoyu!
Jej sytuacja była okropna. Wolała już
wersję z oszustem matrymonialnym niż tę z Malfoyem. Był dla niej wzorem
wszystkiego, co najgorsze może być w człowieku. Tymczasem okazało się, że był
cudownym mężczyzną. Niestety, ale musiała się przyznać to tego, że naprawdę się
w nim zakochała. I to ją przerażało. A wysłany przez niego list, który dotarł
do niej rankiem wcale jej nie pomógł.
Droga Hermiono!
Może wydawać się do dla Ciebie dziwne, ale
zakochałem się w Tobie.
Możesz mi wierzyć, bądź też nie, ale
musisz wiedzieć, że to jest prawda. Jesteś cudowną, inteligentną, piękną,
błyskotliwą, pracowitą kobietą. Wiem, że na Ciebie nie zasługuję, ale będę o
Ciebie walczył, czy tego chcesz, czy nie.
Wiem, że jest małe prawdopodobieństwo, że
czytasz ten list – z pewnością spaliłaś tę kartkę jednym sprawnym zaklęciem,
kiedy zobaczyłaś, kto jest nadawcą – nadzieja jednak umiera ostatnia. Wierzę,
że czytasz to.
Nie chcę już być złodziejem, rzucam to w
cholerę.
Ja chcę tylko Ciebie, nic więcej.
Przykre okoliczności zmusiły mnie do tego,
czym się zajmowałem. Jak pewnie wiesz, mój ojciec umarł ponad rok temu. Miesiąc
przed jego śmiercią dowiedziałem się, że jest hazardzistą – nie, Hermiono,
wzrok Cię nie myli – i przegrał cały majątek. Jedynym co mi po nim zostało to
Mroczny Znak, aktualnie zakrywany silnymi zaklęciami oraz Malfoy Manor, które
sprzedałem. Zamiast tego kupiłem mniejszą willę, w której obecnie mieszkam.
Szybko okazało się, że pieniądze ze sprzedaży nie starczą na długo. Nie
chciałem iść do pracy – bo niby dlaczego taki książę, jak ja miałby iść do
pracy. Przeczytałem artykuł w przypadkowej mugolskiej gazecie o oszustach
matrymonialnych i zostałem jednym z nich.
Nie usprawiedliwia mnie to mojego
zachowania i zdaję sobie z tego sprawę. Mam jednak nadzieję, że zrozumiesz mnie
i…
I mam też nadzieję, że odwzajemniasz moje
uczucie.
Proszę Cię o wybaczenie. To jedyne, co
mogę powiedzieć – napisać – w tej chwili:
PRZEPRASZAM.
Całuję,
Draco Malfoy
Hermiona czuła się jeszcze podlej niż przedtem. Skrucha
chłopaka była bardzo... szczera. Właśnie to ją dobiło. Bo przecież kto, jak
kto, ale Draco Malfoy nie był szczery. Nie mógł się zmienić, on był
niereformowalny.
Chyba, że coś mu odbiło.
Na przykład miłość.
Nie! – pomyślała. – On chciał mnie tylko okraść.
Dopiero wtedy dotarło do niej ile okazji
miał, żeby ją okraść. Ile razy pokazywał jej, że jest dla niego ważna. Ile razy
posyłał jej spojrzenie pełne uczuć. Ile razy całował ją tak delikatnie, jakby
miała się rozpaść na kawałki.
Nie rozumiała tego i nie chciała
zrozumieć. Wolała zapomnieć o wszystkim, co zdarzyło się przez ostatnie kilka
miesięcy.
.*.*.*.
Jeszcze tego samego wieczoru Draco zawitał
pod domem Hermiony. Chciał zakończyć to, co zaczął ponad rok temu.
Dlatego zapukał do jej drzwi, kiedy zegar
wybił godzinę dwudziestą pierwszą. Dziewczyna otworzyła mu – chociaż był
pewnien, że gdyby miała wizjer w drzwiach, to nie zrobiłaby tego. Poczuł
ukłucie w sercu, kiedy zobaczył ją z delikatnie opuchniętymi, czerwonymi
oczami, rozwichrzonymi włosami i zaciśniętymi szczękami.
– Czego? – burknęła sucho. Draco doszedł
do wniosku, że płakała dużo wcześniej, bo teraz była po prostu.
– Przeczytałaś mój list? – Nie
odpowiedziała. – Kończę z kradzieżą dla ciebie. Wróć do mnie proszę...
– Myślałeś, że do ciebie wrócę i co? Będę
żyła z kradzionych pieniędzy? Zapomnij.
– Nie, nie myślałem tak. Tylko nie wiem
jak się pozbyć tych pieniędzy. Od razu mówię, że nie mogę ich zwrócić ich
właścicielkom, bo mnie zapuszkują. – Rozczochrał swoje platynowe włosy w akcie zamyślenia,
po czym sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej niewielką sakieweczkę. – Nawet
nie wiedziałbym komu i ile oddać – szepnął jakby do siebie, ale doskonale go
słyszała. Wyciągnął różdżkę i stuknął nią w torebeczkę. Chwilę później jej
oczom ukazało się kilkadziesiąt worków pełnych galeonów. – Dwa miliony
szcześćset tysięcy.
– Nie obchodzi mnie, co z tym zrobisz –
przyznała. – To twój problem. – Złapała klamkę.
– A jak się tego pozbędę, wrócisz do mnie?
– Spojrzał jej w oczy, wzrokiem pełnym miłości.
A ona nie chciała odpowiadać, więc
zamknęła drzwi.
.*.*.
Dwa dni później Hermiona nie miała żadnych
wiadomości od Draco.
Siedziała właśnie w kuchni i jadła
samotnie śniadanie. Nawet słodki rogalik był bez smaku, kiedy chłopaka nie było
obok. Co on z nią zrobił?
Z rozmyślań wyrwało ją stukanie do okna.
Hermiona wstała i otworzyła sowie okno. Z kieszeni wygrzebała sykla i zapłaciła
zwierzęciu za gazetę. Odwiązała przesyłkę od nogi ptaka i wtedy on odleciał
przez otwarte okno. Dziewczyna szybko je zamknęła, żeby zimne, grudniowe
powietrze nie dostało się do mieszkania, po czym nudnym spojrzeniem obrzuciła
pierwszą stronę gazety.
Kolana ugięły się pod nią. Gdyby nie
szafka za nią, upadłaby. Szybko zaczęła czytać artykuł.
Odkupienie grzechów Draco Malfoya?
Wczoraj, 3 grudnia, na konto
Stowarzyszenia Zrzeszającego Niepełnosprawnych Czarodziei, prowadzącego
działalność charytatywną, dotarła wpłata o dużej kwocie. Wynosiła ona dokładnie
dwa miliony sześćset trzydzieści pięć tysięcy osiemset siedemdziesiąt dwa
galeony! Wpłata dokonana została z inicjatywy... Draco Malfoya!
– Wczoraj pan Malfoy wypłacił wszystkie
pieniądze ze swojego konta – przyznał jeden z goblinów, pracujący w Banku
Gringotta.
Następnym krokiem Draco Malfoya było
pójście do Stowarzyszenia Zrzeszającego Niepełnosprawnych Czarodziei i
dokonanie dużej wpłaty. Dlaczego mężczyzna zdecydował się na ten krok? Nie
wiadomo. Niektórzy spekulują, że chciał odkupić swoje grzechy i służbę u
Czarnego Pana. Inni twierdzą, że jednak to nie wszystkie pieniądze Malfoya.
Jeszcze inni sądzą, że Malfoy jest chory i sam za niedługo dołączy do fundacji
charytatywnej. Jaka jest prawda? Próbowałam dowiedzieć się tego od samego
zainteresowanego. Na moje pytanie, Draco Malfoy odpowiedział:
– Wpłata nie jest przypadkowa, jednak o
jej przyczynie wiedzą ci, którzy powinni o niej wiedzieć. Resztę zostawiam bez
komentarza.
Miejmy nadzieję, że jednak pan Malfoy
zdecyduje się na odpowiedzenie w pełni na moje pytanie.
C. Star
W momencie, kiedy skończyła czytać
artykuł, ktoś zadzwonił do drzwi.
To był Draco. Gdy tylko otworzyła mu,
przyciągnął ją do siebie i pocałował ją.
– Wróć do mnie – poprosił. – Nic już nie
stoi nam na przeszkodzie. – Patrzył jej w oczy, obejmują ją w talii. Dłonie
splótł na jej plecach, a kciukami masował jej skórę.
– A co jeśli nam nie wyjdzie?
– Hmmm... – Uniósł prawą brew i uśmiechnął
się słodko. – Obawiam się, że to jest niemożliwe. Zbyt bardzo cię kocham, żeby
nam nie wyszło. Tylko do mnie wróć...
I przytulił ją, jakby to miało ją
przekonać jej do niego i jego zmiany.
.*.
Hermiona od czterech lat nosiła nazwisko
Malfoy.
Wiele zmieniło się, odkąd postanowiła
wybaczyć Draco. Wiedziała, że podjęła właściwą decyzję. Zawsze uważała, że
wybaczenie jest przywilejem silnych i sama się do tego stosowała. Draco okazał
się być cudownym mężczyzną. Niewiele mu brakowało do Toma – był trochę bardziej
kąśliwy. Hermionie jednak to nie przeszkadzało, gdyż uważała, że dzięki temu
blondyn na ciekawszy charakter.
Niecałe dwa tygodnie po pozbyciu się
pieniędzy, Draco poszedł do uczciwej pracy. Był pracownikiem w urzędzie Artura
Weasleya i dzięki dobrej znajomości sposobu życia mugoli – co uświadomiło
innym, że naprawdę się zmienił i nie wierzył w poglądy Voldemorta –
szybko awansował.
Rok po ich ślubie na świat przyszli
Scorpius i Tom. Ich oczka w głowie... Jeden z nich nosił ulubione imię swojego
taty, drugi natomiast odziedziczył je po mężczyźnie, którego Hermiona pokochała
jako pierwszego. A jako, że Draco nie zgodził się na Dracona Juniora, został
nazwany Tom.
Potem Draco został szefem
Departamentu Magicznych Zabaw i Gier.
Nie był już Casanovą, uwodzącym kobiety
dla zysku. Był kochającym mężem i ojcem.
Był szczęśliwy. I to było dla niego
ważniejsze niż pieniądze.
__________________
Cześć!
Obiecana miniaturka z okazji 10 000 wyświetleń. Wiem, że mocno spóźniona, ale za szybko dobiliście, żebym zdążyła napisać. Tacy cudowni jesteście :*
Czemu "Casanova", a nie wpisana na listę miniaturek "Miłość po mugolsku"? Sprawa jest prosta - "Casanova" ma (zaledwie) 10 stron, natomiast "Miłość..." ma (na razie) 26, a to dopiero około 55% całości. A poza tym pomysł na tą miniaturkę prześladował mnie od maja, więc przyszedł czas, żeby go zrealizować.
Mam nadzieję, że miniaturka spodobała Wam się :3
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Ooo, jakie słodkie <3 :D I to wyznanie miłości Malfoya: ""...rzucam to w cholerę..."<3
OdpowiedzUsuńJeju *-* cudowna miniaturka <3 super pomysł i ogólnie wszystko fajnie opisałaś <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: kochasiezanic-dramione.blogspot.com
* Księżniczka Półkrwi
Dziękuję, miło mi :D
UsuńNaprawdę bardzo mi się podoba *_* :D
OdpowiedzUsuńMiło mi :D :3
UsuńBardzo urocza! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi :3 <3
UsuńBardzo pozytywna miniaturka. Uśmiech pod koniec, sam wkrada się na usta.
OdpowiedzUsuńDzięki ❤
UsuńCudowna miniaturka ;)
OdpowiedzUsuńTakiego faceta jak Draco ze świecą szukać i tak nie wiadomo czy, by się znalazł.
Masz talent ;)
Dziękuję ślicznie! :D ❤
UsuńBardzo słodka miniaturka! Nadmiar cukru może i nie jest korzystny dla naszych zębów, ale co jak co - taki cukier to ja mogę jeść zawsze ;)
OdpowiedzUsuńPomysł super, Draco oszustem matrymonialnym, ha! Z tym się jeszcze nie spotkałam, naprawdę!
Jeszcze raz - bardzo ciekawa miniaturka!
Pozdrawiam,
Charlotte