środa, 8 lipca 2015

Rozdział 3: Terapia marzeniami

Zenit skrajnych uczuć
Rozdział 3: Terapia marzeniami

Uczucie: Pomysłowość, wściekłość


Słońce tego dnia świeciło bardzo intensywnie, a temperatura była wysoka. Pogoda przypominała wszystkim uczniom wakacje – czas, w którym lenistwo było wręcz wskazane. Nie było szkoły, nauki, prac domowych, klasówek. Niestety, nadszedł początek roku szkolnego, a lenistwo było już odradzane, tępione. Uczniowie dziękowali losowi za to, że była sobota i nie trzeba było siedzieć w sali lekcyjnej. Takie same myśli miała Hermiona, która właśnie siedziała w fotelu i wachlowała się książką. Mimo, że lubiła chodzić na lekcje, to stwierdziła, że w takich warunkach nie skupiłaby się tak łatwo jak zwykle. Patrzyła się w biały sufit, czekając, aż chłód wreszcie ją dopadnie. Nie doczekała się.
– Salazarze, jak gorąco – powiedziała Pansy rozłożona na fotelu. Ona także wachlowała się książką, oddychając ciężko. – Chłopaki jednak mają lepiej.
– Niby czemu? – zaciekawił się Calvin, machając swoją koszulką, dzięki czemu uzyskiwał sztuczny wiatr.
– Zdejmujecie koszulkę i od razu macie chłodniej – westchnęła żałośnie, przyglądając się przy okazji chłopcom.
– Ale wy też możecie zdjąć koszulki, my nie mamy nic przeciwko temu, Dygotko – wtrącił się Malfoy, który stał w takiej samej pozycji, co Calvin, również wachlując się przy tym koszulką. 
– Nie wszystkie marzenia się spełniają, Smoku – stwierdziła Pansy, nadal się wachlując. – A jeszcze raz nazwiesz mnie Dygotką, to ci nogi z dupy pourywam.
– Nie mogę się doczekać – powiedział sarkastycznie.
Zapadła cisza. Na zegarku znajdującym się nad kominkiem wybiła godzina dwunasta. Upał dawał się we znaki każdemu. Amber cały czas piła wodę, ale niewiele jej to dawało. Dzieliła kanapę z Ramoną, która co jakiś czas wzdychała ciężko i ocierała pot z twarzy. Pansy i Hermiona siedziały w takiej samej pozie na fotelach – nogi przełożyły przez jedno boczne oparcie, a drugie wykorzystały do podtrzymania pleców. Calvin i Draco wachlowali się koszulkami, stojąc w rozkroku za kanapą naprzeciw siebie. Ernie i Dean tylko ledwo dychali, siedząc na pozostałych dwóch fotelach.
– Że też Granger nie znalazła nam żadnego zaklęcia ochładzającego… – zaczął temat Malfoy.
– Ty to jednak jesteś ciołkiem – odezwała się Hermiona. – Skoro jesteś taki mądry to sam coś znajdź!
– A bo to ja jestem pupilkiem nauczycieli.
– Za głupi jesteś na tą posadę – powiedziała dziewczyna. – I wiesz co? Ty mi zazdrościsz. Cały czas mi wypominasz moją wiedzę i umiejętności. Sam nie jesteś tak zdolny, by powtórzyć mój sukces, mimo, że pochodzisz z rodziny czarodziei. I to właśnie cię boli – dodała odwracając się do niego.
– Tak, oczywiście, zazdroszczę ci ciągłego siedzenia w książkach. Cudownie!
– Oj, przestańcie – przerwała im Pansy. –  Jak McGonagall się dowie, że znowu się kłócicie, to dowali wam nową karę. A tego chyba nie chcecie, prawda?
– On chyba jednak chce, bo zaczął – stwierdziła tylko szatynka i wróciła do starej pozycji.
Znowu zrobiło się cicho. Jednym słyszalnym dźwiękiem było tykanie zegara. Hermiona była zdenerwowana. Malfoy zawsze się jej czepia. O wszystko i o nic. Ich kłótnie zaczynały ją męczyć, ale co mogła na to poradzić? Nic nie mogła zrobić. Ślizgon ma swoje sprawdzone sposoby, aby ją zdenerwować. Wystarczy tylko powiedzieć jakąś kąśliwą uwagę na jej temat, a ona ulega chęci dogadania mu. Tak więc musi wytrzymać tylko ten jeden rok i będzie miała spokój.
– Ty, idioto! – krzyknęła Ramona, podnosząc się z pozycji leżącej, w której znajdowała się poprzednio.
– Ja? – spytał Dean.
– Tak, ty. Nie waż mi się otworzyć tego okna. – Wskazała palcem na Gryfona, mając przy tym zacięty wyraz twarzy.
– Udusimy się tutaj! Trzeba wpuścić trochę powietrza.
– Nie, tutaj i tak jest chłodniej, niż na dworze – oznajmiła Puchonka. – A jak wpuścisz trochę powietrza, to wtedy nawet tu nie wytrzymamy.
– Jak sobie chcesz… – powiedział zrezygnowany Gryfon. – A, i nie nazywaj mnie idiotą.
– Oj, no sorry – przeprosiła niechętnie. – Po prostu zapomniałam twojego imienia – wytłumaczyła.
Pansy roześmiała się szczerze. Polubiła każdego prefekta. Każdy z nich był inny, jedyny w swoim rodzaju. Mimo, że znała ich zaledwie jeden dzień, to wiedziała, że ten rok będzie ciekawy i nie będzie się nudziła. Coś jej podpowiadało, że to właśnie siódmą klasę będzie wspominać najlepiej.
– Nie wiem jak wy, ale ja nie idę na obiad, tylko na miotłę – powiedział po jakimś czasie Malfoy i ruszył w stronę schodów.
– Czemu akurat na miotłę? – spytała Pansy. Dobrze wiedziała, że blondyn lubi trenować, kiedy może, ale nigdy nie robił tego w upały.
– Bo na miotle wieje – wytłumaczył. – Bardzo wieje.
– Ej, idę z tobą – zawołał za nim Calvin, podbiegając do blondyna.
– To my też chodźmy – zwrócił się Dean do Ernie’ego, na co Puchon przytaknął i również zbiegli na dół.
– Trzy… – zaczęła odliczać Pansy. – Dwa… – Na jej twarzy ukazał się uśmiech. Dobrze wiedziała, co się wydarzy, gdyż zbyt długo znała Malfoya. – Jeden…
– Ej, ej, ej! Ja nie mam tylu mioteł! Musimy pożyczyć od Diabła! – usłyszały krzyk Malfoya, dochodzący z dołu. Dygotka roześmiała się życzliwie
– Ja mam swoją! – Tym razem krzyknął Dean.
– Ja też! – To był Calvin.
– Niezła jesteś… – Hermiona pochwaliła Pansy.
– Nie, po prostu znam Draco – wytłumaczyła Ślizgonka.
Panna Granger zaczęła wachlować się mocniej. Gdy pomyślała o wietrzyku, który towarzyszy człowiekowi podczas lotu na miotle… Musiała coś wymyślić, aby się ochłodzić, po prostu musiała. Inaczej skończy jako gotowana Hermiona. Zaczęła więc myśleć – co robi człowiek w lato? Nic… praktycznie. W teorii robi wiele rzeczy: je lody, kąpie się w basenie, wyjeżdża na wakacje, siedzi przed wiatrakiem...
– Eureka! – Hermiona prawie krzyknęła, gdy zostały same w Wieży Prefektów. Koleżanki popatrzyły na nią zdziwione. – Później wam to wytłumaczę. Teraz chodźmy na obiad.
I wybiegła z salonu. Gdy dotarła do Wielkiej Sali była zdyszana i bardziej spocona niż wcześniej. Wzrokiem odszukała swoją przyjaciółkę. Siedziała i męczyła zupę. Gdy zauważyła Hermionę, zrobiła oczy, jakby w jej stronę biegł jakiś tygrys.
– Cześć – wydyszała, siadając naprzeciwko rudowłosej dziewczyny.
– Yyy… Cześć – przywitała się niepewnie Ginny. – Aż tak ci się spieszyło?
– Powiedzmy.
– Podziwiam cię, dziewczyno – stwierdziła Weasley. – Mi by się nie chciało biec w taki ukrop.
– A mnie jeść – zauważyła panna Granger. – Spotkamy się w salonie. Wejście jest na prawo od portretu prowadzącego do Łazienki Prefektów. Wreszcie zobaczysz, jak mieszkam. Hasło to przyjaźń i nauka. – Wstała i ruszyła w stronę wyjścia. – Ach, zapomniałabym. – Znów podeszła do Gryfonki. – Wdziej się w jakiś kostium kąpielowy – dodała i wyszła z Wielkiej Sali. W drzwiach minęła się z Pansy, Amber i Ramoną.
– Już zjadłaś? – zdziwiła się Ramona. – Niezła jesteś.
– Co? Nie, nie jadłam. Słuchajcie – zaczęła – jak wrócicie to przebierzcie się w stroje kąpielowe – poprosiła i ruszyła przed siebie.
– Co ty kombinujesz? –zawołała za nią Pansy.
– Zobaczysz – odparła tajemniczo.
I ruszyła przed siebie. Szła korytarzem, mijając przy tym wiele osób. Wymyśliła genialny plan, który pozwoli ochłodzić się jej i jej koleżankom. Hermiona uwielbiała pomagać innym. Radość jaką daje wtedy innym ludziom, jest cudowna. To uczucie, gdy wiesz, że zrobiłeś coś dobrego, jest jej ulubionym.
Stanęła na palcach, gdy dotarła na miejsce i połaskotała gruszkę. Jej oczom ukazało się przejście, z którego skorzystała.
– Dzień dobry – przywitała się.
– Dzień dobry, panienko – odpowiedział skrzat, który stał najbliżej niej.
– W czym możemy panience służyć? – spytał drugi. W tym samym czasie podbiegła do niej grupka innych stworzeń.
– Mogłabym dostać lody? W dużej ilości.
– Nie ma problemu!
Gryfonka usiadła na wolnym krzesełku i patrzyła, jak stworki pracują. Widziała w ich oczach szczerą radość. Zrozumiała, że W.E.S.Z. nigdy nie miało przyszłości. Po chwili stanął przed nią Stworek, trzymający kilka porcji lodów.
– Daliśmy panience w kubełkach, aby panience lepiej się niosło – powiedział, wręczając jej zimny deser.
– Bardzo wam dziękuję.
Szybko wróciła do swojego dormitorium i przebrała się w czarny kostium kąpielowy. Rzuciła też zaklęcie chłodzące na lody, aby się nie rozpuściły. Następnie pobiegła do Łazienki Prefektów, by napełnić wannę wielkości basenu chłodną wodą. Łazienka wyglądała dokładnie tak, jak opowiadał jej Harry w piątej klasie. Była naprawdę piękna, a mozaika w kształcie syrenki dodawała jej dodatkowego uroku.
– Halo? Jest tu kto? – usłyszała głos Ginny.
– Jestem! – odkrzyknęła jej. Poszła do salonu, gdzie czekała na nią panna Weasley. – A ty nie w kostiumie?
– Miałam iść przez całą szkołę w samym bikini? – spytała retorycznie. – Ron zabiłby mnie bez chwili zastanowienia.
– Racja… Chcesz zobaczyć moje nowe mieszkanie?
– Jeszcze się pytasz?
Hermiona zaprowadziła Ginny do swojego pokoju. Młodsza z Gryfonek była nim oczarowana. Rozglądała się nie dowierzając, że prefekci mogą mieć aż takie przywileje. Niemal od razu zaczęła narzekać, że podczas, gdy panna Granger może cieszyć się idealną ciszą w swoim pokoju, ona musi słuchać Romildy Vane. Chociaż to miało swoje plusy… Była na czasie ze wszystkimi plotkami z całej szkoły. Dosłownie całej. Bo jeśli wiedziała, że Milicencie Buldstrode ze Slytherinu przedziurawiono wczoraj wszystkie rajstopy, to wiedziała naprawdę dużo. Albo, gdy jako jedna z pierwszych, dwa lata temu wiedziała, że Zachariasz Smith i Hanna Abbott zerwali ze sobą – niektórzy myślą, że do tej pory są razem. Dziewczynom w rozmowie przerwało pukanie do drzwi. Szatynka podeszła do nich i wyjrzała. Po drugiej stronie stały trzy dziewczyny ubrane w kostiumy kąpielowe.
– Jesteśmy. A teraz mów, co miałaś na myśli – zażądały.
– No więc… – zaczęła tajemniczo. – Co powiecie na kąpiel w basenie? No, dobra, w wielkiej wannie? – spytała, wiedząc, że się zgodzą, bo w końcu kto by się nie zgodził?
Miny koleżanek zdradziły jej, że wpadła na genialny pomysł. Jak zwykle, zresztą.



.*.*.*.



Gorąco, wody, chcę już zimę – to jedyne słowa, które chciało mu się wypowiadać, choć tego nie robił.
Był bardzo zdziwiony. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało – bo niby jakim cudem nawet w lochach jest gorąco? To się kupy nie trzyma! W zimę jest tam wiecznie zimno, a ogrzewanie nic nie daje. W lato, gdy szukasz przyjemnego chłodu, jest tam gorąco. Pech każdego Ślizgona.
Leciał na miotle, co chwilę przyspieszając, aby zrobić więcej wiatru. Zrobił już około czterdziestu okrążeń wokół boiska do Quiddittcha. Inni prefekci wraz z Blaise’em lecieli za nim, szukając chłodu. Na latanie poświęcili dużo czasu, a mimo to nadal było im ciepło – chociaż nie tak, jak przedtem. W końcu jeden z nich wylądował – okazał się być nim Ernie. Zaraz po nim na ziemi stanęli Calvin, Dean i Blaise. Draco, który sam został w powietrzu, musiał niechętnie wylądować. Popatrzył na kolegów z pytaniem w oczach.
– Nie mam takiej kondycji, jak wy – wysapał Ernie. – I nie dam rady dłużej latać.
– On ma rację. Latanie w upał nie jest zbyt mądre – dodał Thomas.
– Czyli wymiękacie? – spytał Malfoy.
W swojej naturze miał tendencję do wytykania ludziom braku kondycji. On nigdy nie miał z nią problemu. Sport jest jego prawdziwą pasją i najważniejszą rzeczą w życiu. Gdyby nie on prawdopodobnie byłby jeszcze bardziej nieznośną osobą, niż był. Wysiłek fizyczny jest dla niego jak ciągłe logiczne myślenie dla Granger – nigdy mu się nie znudzi. Już jako dziecko zachwycił się sportem i to jemu poświęcał najwięcej swojego czasu. Nic więc dziwnego, że zdenerwował się, gdy Potter wychowany wśród mugoli grał w Quidditcha lepiej od niego. To był prawdziwy cios poniżej pasa, ale nie poddawał się bez walki
– Nie, po prostu już jesteśmy zmęczeni – wytłumaczył Gryfon.
– Dobra, to wracajmy. Powkurzam Granger – mruknął, ignorując przy tym spojrzenie Deana. Malfoy przewiesił sobie przez ramię koszulkę, która leżała na murawie boiska, a w dłoń chwycił swoją miotłę. Reszta ruszyła za nim.
– Smoku, w końcu zobaczę, jak mieszkasz – zaśmiał się Zabini.
Malfoy zignorował jego wypowiedź. Znowu było mu gorąco, słońce niemal parzyło jego białą skórę. Przyspieszył krok, dzięki czemu szybko znalazł się w Wieży Prefektów. Pierwszym, co usłyszał były piski. Zmarszczył brwi, gdyż coś mu nie pasowało. Był sam, a słyszał odgłosy, które na pewno nie towarzyszyły samotności.
– No, no fajnie tu macie. – Ponownie usłyszał głos Blaise’a. – Tylko chyba tu straszy…
– Zamknij się… – zażądał blondyn, marszcząc brwi.
W tym samym czasie do salonu weszli pozostali prefekci. Nie zwrócili jednak uwagi na piski, tylko od razu poszli do swoich pokojów, by odłożyć miotły, lub zmienić brudne ubrania. Malfoy zaczął rozglądać się, trzymając przy tym palec na ustach. Zmarszczył brwi, gdy zobaczył dodatkowe drzwi.
Kiedy one się tu znalazły? Czy w ogóle kiedyś tu były? Możliwe… Może ich tu wcześniej nie zobaczył, ale jak widać istnieją. Podszedł do nich, z ciekawością chwycił klamkę i przekręcił ją. Jego oczom ukazał się mały korytarzyk oraz kolejne drzwi. Już kompletnie zapomniał o leżącej samotnie w salonie koszulce. Skupił się na piskach, które stały się wyraźniejsze. Diabeł także zainteresował się tym zjawiskiem, co poskutkowało tym, że szedł krok w krok za Draco. Blondyn otworzył kolejne wejście i… zaniemówił. Był… był w łazience…
– Co? – spytał sam siebie. W tym momencie Blaise wyjrzał zza jego ramienia.
– No, no, chyba będę wpadał tu częściej – skomentował kumpel, uśmiechając się przy tym jak głupek.
Draco na początku nie zrozumiał, o co chodzi. Wystarczyło jednak, że zobaczył pięć dziewczyn w wannie wielkości basenu. Przewrócił oczami. Zabini zawsze myśli tylko o dziewczynach. Czekaj… Pięć dziewczyn w wannie? Tak, nie przewidział się. Trzy z nich – Ramona, Ginny i Pansy – chlapały się wodą i to właśnie one piszczały tak głośno, że słychać je było w salonie. Dwie pozostałe – Hermiona i Amber – siedziały przy brzegu i jadły lody. Obok nich stało jeszcze kilka kubełków w różnych smakach. Blondyn, świadom swojego łakomstwa, podszedł, wziął łyżeczkę oraz jeden z kubełków i zaczął jeść.
– Malfoy, ty bezczelna fretko! Co ty tu robisz? WYNOCHA! – darła się Hermiona. Jej monolog był o wiele dłuższy, ale zagłuszył go Blaise.
– NA BOMBĘ! – krzyknął, wskakując do basenu. Oczywiście wszystkich przy okazji ochlapał.



.*.*.



Następny dzień był równie słoneczny, co poprzedni, choć nie aż tak gorący. Przyniosło to pewnego rodzaju ulgę, która wszystkim uczniom wyszła na dobre. Odpoczęli trochę od upałów, nie musieli już wachlować się cały czas, co także im się spodobało. Hermiona, mimo faktu, że był późny poranek, wciąż spała. Była niedziela, mogła sobie ma to pozwolić. Gdy zegar wybił godzinę dziesiątą,  dziewczyna obudziła się. Zaspanymi oczami zaczęła obserwować jakiś punkt. Nie była do końca tego świadoma. Następnie wtuliła się w poduszkę, by po kilku minutach zwlec się z łóżka. Ubrała się, uczesała i zeszła do salonu. Nikogo w nim nie było. W sumie nie dziwiło jej to. Wczorajszy upał bardzo wszystkich zmęczył. Ona sama długo nie mogła zasnąć, a gdy w końcu jej się to udało, co chwilę się budziła. Stwierdziła, że nie jest głodna, więc podeszła do biblioteczki i wzięła pierwszą lepszą książkę. Usiadła w fotelu, podkurczając kolana i sprawdziła tytuł lektury. Jak odkryto znaczenie liczb? To mogło być ciekawe. I rzeczywiście takie było. Minęła godzina, zanim ktoś wszedł do salonu. Tym kimś okazał się być Malfoy.
– I czemu mnie to nie dziwi? – Usłyszała męski głos.
– Masz jakiś problem? – spytała niezbyt uprzejmie.
– Czy ja powiedziałem, że mam jakiś problem? Po prostu stwierdziłem, że nie dziwi mnie twój widok nad książką, Chodząca Perfekcjo.
– Ależ ty pomysłowy, fretko. Chodząca Perfekcja, też mi coś… – mruczała pod nosem.
– Nie musisz mnie chwalić. Wiem, że jestem cudny, nie musisz tego potwierdzać – powiedział poważnie.
– Nie jesteś cudny, nie jesteś fajny, nie jesteś przystojny, mądry i tym podobne. Jesteś tylko głupim śmierciożercą – wysyczała zdenerwowana Hermiona. Wiedziała, że był niewinny, jednak w tej chwili nie miało to dla niej znaczenia.  
– Tak, byłem śmierciożercą, ale nie sądzę, żeby to była twoja sprawa – syknął. Jego oczy ciskały piorunami. – I nie powinnaś mnie oceniać, gdy tak naprawdę mnie nie znasz. Nie każdy jest idealny, nawet ty, szlamo.
Tego było za wiele. Panna Granger wstała z fotela tak szybko, że Malfoy nawet nie spostrzegł, kiedy to zrobiła. Ruszyła w kierunku wyjścia, bo nagle zgłodniała. Całe szczęście, że w weekendy śniadanie trwa do jedenastej trzydzieści. Chłopak miał zaciśniętą szczękę – jak zawsze, gdy był zdenerwowany. Zastanawiał się, jak wytrzyma okrąglutki rok szkolny z Granger w jednej wieży. Gdyby nie pozostała szóstka prefektów, to ta Gryfonka dawno byłaby martwa.
– O, proszę, uciekamy? – Jego ironiczny ton wręcz kłuł ją w uszy. – Zabolały cię moje słowa, co?
– Nie. Po prostu nie mam ochoty kontynuować tej dziecinnej kłótni – odpowiedziała. – Bo jeśli mam się z kimś kłócić, to będzie to osoba inteligentna – dodała i zniknęła za portretem.
Jej reakcja bardzo zdziwiła Ślizgona. Nie przewidywał, że zwykła dla nich przekomarzanka tak się skończy.



.*.



Niebo tego dnia było piękne. Idealnie białe chmury układały się w różne ciekawe kształty, które pozwalały wyobraźni wymyślać, co przypominały. Mimo faktu, że był wrzesień, liście na drzewach jeszcze zachowały swoją zieloną barwę. Temperatura wynosiła około dwudziestu pięciu stopni, a nie tak jak poprzedniego dnia, ponad trzydzieści. Był to idealny dzień na spacer.
Dziewczyna niemal cały czas szła z uśmiechem na twarzy uniesionej ku niebu. Nic nie było w stanie popsuć jej dobrego humoru. Zresztą ona zawsze ma dobry humor – czy pada deszcz, czy świeci słońce, czy musi się uczyć cały dzień, czy też nie. Twierdziła, że życie nie jest dane, by się smucić, a cieszyć. Wiele osób zgadzało się z nią, choć nie potrafiło, tak jak ona, nie przejmować się byle jakimi rzeczami. Dziewczyna usiadła pod drzewem, opierając plecy o pień. Przymknęła oczy i zaczęła głęboko oddychać.
– Luna? –Po pewnym czasie blondynka usłyszała znajomy głos, więc rozchyliła powieki.
– O, cześć Hermiono – przywitała się z uśmiechem. – Proszę, siadaj. – Poklepała miejsce obok siebie. Gryfonka skorzystała z oferty.
– Chcesz tosta? – spytała szatynka. Luna dopiero wtedy zauważyła, że jej koleżanka trzyma w ręce paczuszkę.
– Chętnie – poczęstowała się. – A teraz powiedz czemu jesteś zdenerwowana – dodała, gdy zobaczyła minę Gryfonki. Jej oczy ciskały piorunami, trudno było tego nie zauważyć.
– E, tam, nieważne.
– Widzę, że coś cię męczy.
– Pokłóciłam się z Malfoyem – powiedziała cicho. – Znowu.
– Nie złość się – poradziła Luna. – Pomyśl sobie, że nie jest wart twojej złości.
– Myślisz, że nie próbowałam? Próbowałam i to nie raz, ale to i tak nic nie daje. – Przerwała na chwilę. – Nie wiem, jak wytrzymam ten rok, po prostu nie wiem. Jeśli tak dalej pójdzie, to zrezygnuje z tego mieszkania.
– Nie zrobisz tego – powiedziała spokojnie Krukonka. – To na razie jedna większa kłótnia. Przecież zawsze kłócisz się z Malfoyem. Myślę, że on właśnie na to czeka.
– Nie wiem, może masz rację…
– Uśmiechnij się. Ciesz się życiem i nie daj się sprowokować.
Hermiona uśmiechnęła się niezbyt przekonująco i wymuszenie. Luna dobrze wiedziała, jak ma się sprawa Hermiony – od Bitwy nie umie się szczerze śmiać. Poprzedniego dnia rozmawiała na ten temat z Ginny. Rudowłosa poprosiła ją, by porozmawiała z jej przyjaciółką. Czemu poprosiła o to Lunę? Ponieważ ta miała psychologiczne zdolności. Pomogła już wielu osobom i pomoże też kolejnym. Blondynka idealnie nadawała się na terapeutkę. Umiała wysłuchać człowieka i doradzić mu, a co najważniejsze – lubiła to. Kto by pomyślał, że dziewczyna, która buja w obłokach może zajmować się sprawami typowo przyziemnymi?
– Uśmiechnij się, ale szczerze – poprosiła.
– Nie umiem – westchnęła Hermiona patrząc przy tym w dal. Luna dobrze wiedziała, że tak zabrzmi odpowiedź. Ludzie potrafią być tacy przewidywalni… W głowie przygotowała sobie wypowiedź, którą obdarowała Gryfonkę.
– Spełnij swoje marzenie – powiedziała po chwili swoim rozmarzonym tonem. – Tylko te najskrytsze marzenie. To ci pomoże, zobaczysz. Wszystko będzie jak dawniej i…
– Luno, posłuchaj – przerwała jej panna Granger. – Moje marzenie jest niemożliwe do spełnienia. Wiesz, to skryte nie jest.
– Czemu tak myślisz?
– Ja tak nie myślę, ja to wiem.
– A o czym marzysz?
– O tym, by odwiedzić wszystkie Pięć Legendarnych Miejsc  w Hogwarcie – przyznała, rumieniąc się i spojrzała na Krukonkę. Ta natomiast była w lekkim szoku, choć nie pokazywała tego.
– To jest możliwe – oznajmiła po pewnym czasie. – Zobaczysz, że terapia marzeniami działa, gdy tylko odkryjesz jedno z tych miejsc. – Wstała. – Dzięki za tosta – dodała i poszła w stronę szkoły.
Hermiona odprowadziła ją wzrokiem. W duchu podziękowała Lunie. Taka rozmowa była jej potrzebna. Tylko jedno pytanie kołatało się w jej głowie…
Czy aby na pewno da radę odkryć choć jedno z tych miejsc?


____________________
Cześć.
Przepraszam... Z całego serca...Dziś dużo krócej niż zwykle, ale nie miałam czasu, gdyż pracowałam nad miniaturką. Powinna się pojawić za kilka dni. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie :) Miała być krótka... No właśnie, miała... A wyszło mi 16 stron, a to jeszcze nie koniec.
W każdym bądź razie, obiecuję, że 4 rozdział będzie dłuższy – przysięgam na mały paluszek!
Feltson


20 komentarzy:

  1. GENIALNE. GENIALNE. GENIALNE. I to tyle z mojej strony. Więcej nie jestem w stanie powiedzieć! Czekam na kolejny rozdział ♡
    Ten blog i to opowiedzenie jest na poziomie 'Dwóch Światów' 'Gdy jesteśmy sami', a nawet 'Ostatniego Bastionu'! Serio. Jestem pod meeegaaa dużym wrażeniem! c:
    Zuuza_zuzaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo dziękuję za opinię <3
      Cieszę się, że opowiadania wpadło w twój gust. Mam nadzieję, że dalsza część także ci się spodoba i nie zawiodę cię :)
      Feltson

      Usuń
  2. Super, jak zawsze. I znowu cudowny GIF na początku, uwielbiam je *.*
    Lubię Twojego Draco; fajnie, że jest taki jak w książkach. Czekam na kolejny rozdział i życzę weny,
    Nanette.
    http://darkofdestiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Szczerze mówiąc, to kilka dni temu miałam dylemat pt. "Czy mój Draco jest kanoniczny?". Na szczęście go rozwiązałaś :D
      Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Feltson

      Usuń
  3. Feltson!
    Strasznie podoba mi się twój blog (o czym wspominałam już wcześniej, ale co tam). Wiem z doświadczenia, że długie komentarze strasznie motywują, więc postaram się napisać coś w miarę długiego i z sensem :D
    1. Pomysł z basenem i lodami genialny, aczkolwiek do przewidzenia. Dziwię się, że tylko Hermiona na to wpadła.
    2. Gdy napisałaś, że Draco idzie polatać, myślałam, że Granger pójdzie z nim, ale trudno.
    3. Nie rozumiem jak można się zmęczyć lotem na miotle, skoro ona tak naprawdę sama leci i nie wymaga jakiegoś ogromnego wysiłku fizycznego. Z drugiej strony po czterdziestu kółkach wokół boiska, też chyba miałabym dość, więc się nie czepiam ;)
    4. Po co ona biegła do tej sali, skoro mogła gdzieś po drodze zaczekać na Ginny, lub wysłać jej wiadomość? Ufam, że napisałaś to z jakiegoś powodu np. chciałaś przedłużyć rozdział, lub po prostu taka wizja pojawiła się w twojej mądrej główce ;)
    no i ostatnie
    5. Ile mniej więcej czasu piszesz rozdział i jakiej długości zazwyczaj każdy z nich jest? Ile stron w wordzie, chyba że liczysz to jakoś inaczej ;)
    Pozdrawiam,
    Clarence
    http://gdy-wstanie-swit-dramione.blogspot.com/
    PS gdy teraz, przed dodaniem przeczytałam ten komentarz, widzę, że strasznie się do wszystkiego przyczepiłam :/ jednak zawarłam tu wszystko do czego miałam jakiekolwiek wątpliwości. Żadnych błędów w tym poście nie wyłapałam, ani ortograficznych ani interpunkcyjnych, więc należy Ci się taka mała pochwała na koniec ;)
    Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, długie komentarze motywują. W sumie, to nie dziwię się, że miałaś wątpliwości, gdyż dopiero teraz to wszystko zauważyłam. Moim zdaniem ten rozdział nie tylko jest najkrótszy, ale także najsłabszy, jaki do tej pory napisałam.
      A co do piątego punktu, to różnie piszę - tydzień bądź półtorej (zależy od treści, mojej wizji i przewidywanej długości), a gdy zacznie się szkoła z pewnością ten termin przedłuży się do 2/3 tygodni. Jeżeli chodzi o długość, to staram się, żeby każdy rozdział miał co najmniej 3700 słów (tylko ten jest wyjątkiem), około 8 - 9 stron oraz 5 stron w funkcji "bez odstępu". Co ciekawe, udaje mi się to bez większych problemów, dzięki czemu jestem z siebie dumna :D
      Feltson
      Ps. Nie uraziłaś mnie, a podniosłaś na duchu :')

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że nie czujesz się urażona :) bardzo Cię podziwiam za długość rozdziałów, naprawdę. Ja nie byłabym w stanie tyle czasu czegoś pisać bo zabrakłoby mi i weny i pomysłów. Jednak teraz dzięki tobie mam nowy cel i postaram się go zrealizować, dlatego pędzę prędko pisać nowy rozdział :D (chociaż moje posty na tym blogu i tak są wiele dłuższe od poprzednich ) dziękuję za komentarze pod moimi rozdziałami i pozdrawiam, Clarence

      Usuń
    3. Mam mnóstwo pomysłów na "Zenit...", co jest głównym powodem długich notek, jak i tego, że pisanie mnie nie nudzi.
      Co do długości notki, to chyba nie czytałaś "Lubię, gdy jesteś obok". Tam pojęcie "długi rozdział" jest bardziej niż dosłowne :D (swoją drogą bardzo fajne opowiadanie c: )
      Jeśli chodzi o Twój cel, to kibicuję Ci i mam nadzieję, że wszystko pójdzie po Twojej myśli.
      No i po raz pierwszy jestem czyjąś inspiracją. Niesamowite uczucie, naprawdę :D
      Również pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  4. Okej wpadłam na tego bloga przez przypadek i przeczytałam wszystkie notki.
    Mówię ci jesteś genialna !
    Kolejne Dramione które będę czytać do końca jeśli twoja historia zostanie zakończona i mam taką nadzieje :D
    Kłótnie jak zawsze boskie :D
    Hahahha Draco i ten tekst "- Ale wy też możecie zdjąć koszulki, my nie mamy nic przeciwko temu, Dygotko " rozwalił mnie Hahaha ten mój kochany arystokrata :D Pomysł z tymi lodami był świetny tak samą jak z tą wanną :d Widze że masz wyobraźnie zresztą widziałam to już po pierwszych notkach, ale komentuje dopiero teraz ponieważ mój net nie za bardzo mi na to pozwala. Chciałabym przeczytać że Granger poszła na miotły :D Hahah marzenie, ale może kiedyś na jakimś blogu się spełni ^^ Popieram dziewczynę u góry tej gif jest naprawdę boski <3
    Okej to ja czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam i weny życzę :*
    Przy okazji zapraszam cię na prolog na moim nowym blogu http://dramione-tell-me-a-story.blogspot.com/ myślę że skomentujesz :D
    Do kolejnego posta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Wszystkie marzenia się kiedyś spełniają... :D
      Bardzo się cieszę, że podoba Ci się moje opowiadanie. Jeju, ale się cieszę (czytaj: uśmiecham się szeroko do monitora, jak szalona).
      Zaraz wpadnę do ciebie ;)
      Feltson

      Usuń
  5. Witam, witam!
    Dzisiaj znalazłam twojego bloga. Oczywiście przeczytałam przywitanie, trochę się zniechęciłam, gdy przeczytałam, że to twój pierwszy blog. Postanowiłam jednak przeczytać, z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej! Masz ogromnego plusa za długość i brak kłujących w oczy, błędów.
    Jestem ciekawa rozwoju sytuacji, uwielbiam te ich kłótnie. Marzenie Hermiony jest bardzo ciekawe, czyżby Draco miał jej w przyszłości pomóc?
    Wyobraziłam sobie Draco bez koszulki w blond czuprynie bez żelu *0* Po prostu coś, ughh :D Lubię blondynów :P
    Szczerze mówiąc wolę HarryxHermiona, ale lubię też sytuację, gdy główni bohaterowie się nie lubią, ba, nienawidzą. A potem krok po kroku poznają się na nowo, zbiegi okoliczności ich zbliżają i BACH, miłość xD
    Nie mogę się doczekać nowych notek :3
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Baju:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Dziękuję, że mimo początkowej niechęci przeczytałaś moje opowiadanie.
      Wiesz, że trochę mnie rozgryzłaś? Muszę to niechętnie przyznać... Jednak nie powiem, z którym fragmentem, wolę, żebyś miała niespodziankę :D
      Dziękuję za wenę i także pozdrawiam,
      Feltson

      Usuń
  6. Boze idealne ! Zaczelam niedawno czytac (czyli teraz) i powiem Ci ze masz stala czyyelniczke! Do nastepnego!

    ~Pani B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że opowiadanie wpadło w Twój gust :)
      Do następnego!
      Feltson

      Usuń
  7. Hermiona mistrzem ciętej riposty! CUDEŃKO!!!
    Vipera

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow *-* Z każdym rozdziałem jesteś coraz lepsza <3 Kiedy Drabble? :D

    OdpowiedzUsuń

Z całego serca dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie kolejną dawką weny ♥

Theme by Mia